Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Kocham Cię" - Rozdział 44

Ellie's pov

Obudziły mnie promienie słoneczne święcące prosto na mnie z balkonu na przeciwko. Pisnęłam kiedy zorientowałam się, że na kimś leże, zaczęłam wyrywać się z uścisku, ale po chwili zorientowałam się, że to Luke. 

- Co jest? - zapytał z poranną chrypką. Wstałam szybko ubierając na siebie spodenki, które leżały na podłodze i skierowałam się do drzwi. - Ellie? Nie powiesz mi nawet "cześć"? Tak po prostu sobie wychodzisz? - zaczął zadawać pytania. Wzięłam głęboki wdech i powoli się odwróciłam.

- Nie chcę ci przeszkadzać. Przepraszam, że wczoraj tutaj przyszłam, nie będę zawracać ci już głowy moimi problemami, możesz być spokojny - powiedziałam i wyszłam z pokoju.

- Ej co się dzieje? - poczułam szarpnięcie, przez co gwałtownie się odwróciłam. Luke stał przede mną w samych bokserkach wpatrując się we mnie swoimi niesamowitymi oczami. Mogłabym patrzeć w nie godziny, było w nich tyle emocji, ich intensywność zmieniała się z sekundy na sekundę. 

- Nic - szepnęłam odwracając wzrok.

- Popatrz na mnie - powiedział z bólem podnosząc mój podbródek. Po moim policzku spłynęła łza, a ja wyrwałam się chłopakowi. - D-dlaczego płaczesz? N-nie rozumiem - jąkał się. Szybkim krokiem podszedł do mnie i złapał mój nadgarstek.

- Puść mnie! - wrzasnęłam. Widziałam jak źrenice chłopaka rozszerzają się, a po chwili mnie puszcza.

- D-dlaczego? - szepnął.

- To uczucie to była pomyłka - powiedziałam patrząc mu prosto w oczy. - Mnie z nią nic nie łączy i nie będzie - dopowiedziałam, a chłopak z przerażeniem popatrzył na mnie. Szybko podbiegł do mnie i zaczął przepraszać. - Puść mnie, słyszałeś?! Mam to wszystko w dupie! Myślałam, że ty i ja...że może się uda, rozumiesz? - powiedziałam pozwalając spłynąć moim łzom po policzkach.

- To nie tak jak myślisz, to nie prawda, Ellie musisz mi uwierzyć! - zaczął panikować.

- Co tutaj się dzieje? - Calum wyszedł ze swojego pokoju. 

- Nic, Cal. Wszystko w jak najlepszym porządku - powiedziałam wycierając łzy i nie spuszczając wzroku z blondyna.

- Ellie? Luke co znowu zrobiłeś? - przyjaciel podszedł do mnie zauważając, że płakałam.

- Masz rację, Ellie. Nic się nie stało - powiedział. - To wszystko nie jest już ważne - minął mnie wchodząc do swojego pokoju. - Aha i jeszcze jedno - spojrzałam na niego z bólem. - Nie wchodź tutaj już nigdy - powiedział i zatrzasnął swoje drzwi, a ja wybuchłam płaczem. 

- Już cicho, spokojnie Ellie. On nie jest tego wart, słyszysz? - powtarzał Calum. - Zabiję skurwiela, zabije go kurwa - mówił cicho do siebie podczas, gdy ja łkałam w jego bluzkę. Myślałam, że Luke będzie próbował się jakoś z tego wytłumaczyć, że może....może to wszystko było nieporozumieniem, ale nie. On tak po prostu zatrzasnął mi drzwi przed twarzą udając, że nic się nie stało. Chciałam w tej chwili zniknąć. Chciałam o wszystkim zapomnieć, zapomnieć o chłopaku, który zadał mi tyle bólu, a no to był tylko jeden sposób..

- Idziemy dzisiaj na imprezę - powiedziałam uspakajając się. Chłopak popatrzył na mnie z uśmiechem i wyraźną ulgą.

- Nawalimy się w trzy dupy, dziewczyno! - powiedział, a ja zaśmiałam się. - Ale wiesz co? Dzisiaj jest impreza za miastem nad jeziorem z nocowaniem pod namiotami. Może odpuścimy dzisiaj klub i tam się wybierzemy?

- Tak, byłoby super - odpowiedziałam ocierając łzy.

- Tylko, że...tam będą wszyscy nasi znajomi, no i...Luke też.

- Um..po prostu bądź ze mną i mnie nie zostawiaj. Nie będę rezygnowała z tego, dlatego że on też tam będzie - odpowiedziałam nie wypowiadając nawet jego imienia.

- Świetnie, będziemy po ciebie o 18, dobrze?

- Będziemy?

- Tak. Ja, Mia, Ashton i Jason. Możesz zabrać też swoich przyjaciół. Luke i Michael pojadą zapewne innym samochodem.

- Dobrze, powiem im jeśli nie będę mieli innych planów, to na pewno się pojawią - Calum uśmiechnął się i razem zeszliśmy na dół, aby zjeść śniadanie. Kilka minut później na dół zeszły Zoe i Mia, chwilę porozmawiałyśmy i doszłyśmy do wniosku, że ja i Zoe pojedziemy już do domu, a Mia jak zwykle zostanie z Ashton'em. Matt i Taylor jeszcze odsypiali wczorajszą imprezę, dlatego postanowiłyśmy ich nie budzić, po prostu wrócą do domu na piechotę. 

- To do zobaczenia o 18.00 - powiedziałam do wszystkich.

- Paa! - usłyszałam i wyszłam z domu razem z Zoe i Calum'em, który zaoferował nam podwózkę do domu.

- Więc teraz powiesz mi o co poszło z Luke'iem? - powiedział Calum, kiedy odwieźliśmy Zoe do domu. Wiedziałam, że ta rozmowa jest nieunikniona. Nie chciałam o tym rozmawiać, ale Calum to mój przyjaciel, dlatego powinien wiedzieć. Tym bardziej, że to on rozmawiał na ten temat z Luke'iem, tylko że oboje nie wiedzieli, że wtedy nie spałam.

- A więc..Ja nie spałam, słyszałam to wszystko - powiedziałam szybko. Przyjaciel popatrzył na mnie pytająco i zmarszczył brwi. - Wasza rozmowa. Wczoraj w nocy. Słyszałam wszystko, Calum - wyjaśniłam.

- J-ja...My nie wiedzieliśmy, że ty nie śpisz. Ellie tak mi przykro.. - powiedział wzdychając.

- Tylko wiesz co jest najgorsze? Ja chciałam mu powiedzieć. Chciałam mu powiedzieć, że chcę z nim być, wszystko co do niego czuję...W nocy znalazłam u niego teksty piosenek i wtedy zrozumiałam, że on mnie potrzebuję. Ja potrzebuję jego. Potrzebujemy siebie, rozumiesz? - mówiłam czując napływające łzy do moich oczu. - Ale kiedy usłyszałam waszą rozmowę...Miał rację to uczucie to była pomyłka i tyle - powiedziałam czując pojedynczą łzę spływającą po moim policzku. Calum popatrzył na mnie ze współczuciem i delikatnie otarł łzę, po czym zamknął mnie w uścisku.

- Tak mi przykro Ellie - szepnął. - Wiem, że Luke to dupek, ale powinnaś z nim porozmawiać. On nie zasługuję na ciebie, jesteś dla niego za dobra, ale... Powiedziałaś, że potrzebujecie siebie. To prawda. On potrzebuję cię, by w końcu skończył z tym popieprzonym życiem i abyś dała mu miłość, której nigdy nie miał, a ty... Ty potrzebujesz go, ponieważ wiesz jak wspaniałym chłopakiem jest, ale tylko ty to widzisz. Tylko ty potrafisz obudzić w nim te wszystkie emocje i sprawić, aby nauczył się kochać - mówił, a ja wtuliłam się w niego jeszcze mocniej. - To co mi powiedział...jego słowa brzmiały tak nie prawdziwie... To wszystko ledwo przeszło mu przez gardło, Ellie. On się boi i nie otworzy się przed nikim innym oprócz ciebie. Mam do ciebie prośbę - powiedział i odsunął się ode mnie, a wtedy mogłam zauważyć jego zaszklone oczy. - Nie rezygnuj z niego. Nie rezygnuj z waszych uczuć. Jeżeli on nie umie walczyć, to ty to zrób. Zawalcz o to co jest dla was najważniejsze. O was- skończył całując mnie w policzek.

- Dziękuje, Calum. Tak bardzo ci dziękuję - powiedziałam. - Tylko, że ja nie wiem czy potrafię. Nie wiem czy dam radę zawalczyć za nas oboje. To wszystko jest takie trudne... - szepnęłam.

- Wiem, wiem o tym. Spróbuję z nim dzisiaj o tym porozmawiać i oprócz powiedzenia mu jak wielkim dupkiem jest..No i skurwielem, sukinsynem, szmaciarzem, cipą, debilem, frajerem...

- Okej okej, rozumiem - zaśmiałam się, a Calum razem ze mną.

- Chodzi mi po prostu o to, że powiem mu też, aby o ciebie zawalczył. Wszystko zależy teraz od was, ale chcę wam pomóc i zrobię wszystko, aby wam się udało, bo wiem, że wtedy będziecie szczęśliwi.

- Jesteś wspaniały, kocham cię - powiedziałam.

- Ja ciebie też, mała - zaśmiał się. - Ale to nie mi powinnaś to powiedzieć - szepnął uśmiechając się. Zarumieniłam się na jego słowa i dziękując jeszcze raz mojemu przyjacielowi wyszłam z samochodu. Zadaję sobie teraz pytania...Czy ja kocham Luke'a? Czy warto walczyć? Czy mam wierzyć w to, że to co usłyszałam było kłamstwem? Czy nie zostanę znowu zraniona?  I przede wszystkim..Czy warto?

----------------------------------------------------------------------------------------------

Hej! Dzisiaj trochę smutno, ale dużo będzie się działo w następnych rozdziałach. Zamierzam skończyć to opowiadanie pod koniec lipca, ale już zastanawiam się nad drugą częścią. WSZYSTKO ZALEŻY OD WAS. Oczywiście zachęcam was do głosowania i komentowania, ponieważ jest to dla mnie bardzo ważne. Bardzo dziękuje za już ponad 7 k, jesteście cudowni!:*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro