Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

" Chcemy żeby po nas została tylko nienawiść" - Rozdział 59

Ellie's pov

- Jak się czujesz? - szepnęłam kiedy siedziałam przy łóżku mojej przyjaciółki.

- Już dobrze, jest mi na prawdę lepiej - uśmiechnęła się. 

- Jesteś na prawdę silna, wiesz? - poczułam napływające łzy do moich oczu.

- Posłuchaj, ja niczego nie pamiętam - westchnęła. - Nie pamiętam jak mnie dotykał - przełknęła ślinę. - Jak mnie rozbierał i robił te inne straszne rzeczy, straciłam przytomność. Kiedy wyszliśmy na zewnątrz uderzył mnie czymś w głowę, ocknęłam się dopiero kiedy Mia mnie znalazła.

- Na prawdę nie powinnam tak mówić, ale to chyba lepiej. Nie będziesz tego pamiętała i może...łatwiej będzie ci zapomnieć - powiedziałam z bólem.

- Tak, jestem tego samego zdania, ale Ashton... - po jej policzku spłynęła łza. - On nie odpuści. Nie chce mi nic powiedzieć, nic nie wspominał, ale ja to wiem i ty również. Wszyscy to wiemy. Reszta chłopaków pewnie też jest w zaangażowana, prawda?

- Tak, oni wszyscy...chcą po prostu wyjechać, zniknąć. Luke mówi, że to dla naszego dobra. Puki są tutaj z nami grozi nam niebezpieczeństwo. Ktoś chce się nas pozbyć, bo wiedzą, że taka zemsta na chłopakach będzie najbardziej skuteczna, bolesna.

- Nie mogę znowu stracić Ashton'a, Ellie - spoglądnęła na mnie ze smutkiem. - Ty nie możesz stracić Luke'a, tak długo o to walczyliście, a teraz tak po prostu on wyjedzie? Zostawiając cię samą?

-J-ja...nie wiem co mogłabym zrobić. Nie wiem jak z nim rozmawiać, bardzo go potrzebuję, a on chce mnie zostawić - łzy zaczęły spływać po moich policzkach.

- Przyniosłem ci... - drzwi otworzyły się, a w nich stanął Ashton. - Przyjdę później - powiedział i zamknął drzwi.

- Właściwie to ja już pójdę - powiedziałam wstając. - Musicie spędzić teraz razem jak najwięcej czasu - szepnęłam uśmiechając się. Mia skinęła głową i żegnając się z nią wyszłam z sali. - Ashton, już możesz do niej wejść - powiedziałam do chłopaka, który czekał na korytarzu.

- Co ty jej powiedziałaś? - syknął.

- To, że musi się nacieszyć twoim towarzystwem puki jeszcze może.

- Dlaczego to zrobiłaś? Miała o niczym nie wiedzieć, z resztą..ty również.

- Podsłuchałam rozmowę Luke'a. Miała prawo wiedzieć, Ashton.

- Odwiozłem Zoe do domu, wyglądała na przerażoną siedząc tutaj. To wszystko to chyba dla niej za dużo..

- Jak dla nas wszystkich - przerwałam mu. Chłopak tylko popatrzył na mnie ostatni raz i wszedł do sali, w której leżała jego dziewczyna. 

- Wszystko jest do dupy, co? - odwróciłam się, a za mną stał Michael. Chciałam go minąć, ale złapał mój łokieć. - Nie chcę być twoim wrogiem, Ellie.

- Trzeba było wcześniej o tym myśleć - odpowiedziałam. 

- Przeprosiłem Luke'a za to wszystko. Nie będzie już tak jak dawniej, ale jest dobrze. Nie możesz i ty spróbować dać mi szansę? 

- Oczywiście, że mogę, ale nie wiem czy na nią zasługujesz - odpowiedziałam. Michael położył dłonie na moich policzkach i popatrzył mi głęboko w oczy. Czy on sobie do cholery ze mnie żartuje?!

- Co do kurwy robisz z moją dziewczyną? - kiedy Luke się pojawił, Michael od razu cofnął swoje ręce.

- Luke, uspokój się. Okej może to wyglądało..

- Jakbyście mieli się razem przelizać? Tak, tak właśnie to wyglądało - powiedział zdenerwowany.

- Czyli myślisz, że mogłabym ci to zrobić? - zapytałam z wyrzutem.

- Ty nie - odpowiedział. - Ale on tak - wskazał na chłopaka.

- Nie chcę, abyście traktowali mnie jak wroga. Chciałem się z nią pogodzić. Wiem, że byłem dupkiem i nadal nim jestem, ale się staram, okej? To nie jest dla mnie łatwe widząc was razem i..

- Rozumiem, Michael - przerwałam mu. - Po prostu zapomnijmy o tym wszystkim, ale proszę cię - popatrzyłam na niego. - Bez żadnych scen. Czysto przyjacielska relacja, dobrze? - podałam mu dłoń. Chłopak skinął głową i uśmiechnął się.

- Jasne, udawajcie, że mnie tutaj nie ma - burknął Luke, na co przewróciłam oczami. - Dobra, stary, zaufam ci ten jeden ostatni raz - powiedział zbliżając się do mnie. - Ale tylko jeden ruch i zniszczę cię - powiedział przyciągając mnie ramieniem do siebie.

- Jasne, żadnych numerów - potwierdził i uśmiechnął się co odwzajemniłam.

- Wiecie gdzie jest Calum? - zapytałam.

- Taa w kiblu. Po co ci on?

- Muszę z nim porozmawiać - odpowiedziałam, a Luke popatrzył na mnie tajemniczym wzrokiem. W tamtym momencie właśnie zauważyłam jak Calum idzie w naszą stronę, dlatego podbiegłam do niego i zaciągnęłam go na zewnątrz.

- Heej, co jest? - zapytał zdezorientowany.

- Musimy porozmawiać, poważnie - odpowiedziałam, a chłopak jęknął. - Na prawdę macie zamiar wyjechać? - zapytałam w końcu, a Calum nagle spoważniał.

- Czyli wiesz - powiedział, a ja skinęłam głową. - Tak, musimy to zrobić. Wracamy do miasta, w którym wszystko się zaczęło. Chcemy to wszystko zakończyć, i dlatego to właśnie tam musimy to zrobić. Wszyscy chcemy, abyście były bezpieczne - powiedział, a ja przewróciłam oczami.

- Wszyscy tak mówicie, a prawda jest taka, że bez was będzie jeszcze gorzej.

- Nic nie rozumiesz, Ellie. Po prostu zaufaj swojemu chłopakowi, mi i reszcie - powiedział łapiąc moją rękę. 

- Kiedy wyjedziecie Luke nie będzie już moim chłopakiem, a ty moim przyjacielem - odpowiedziałam ze łzami w oczach.

- Wiem, że to będzie trudne..ale musimy sobie z tym poradzić. Nie wyobrażam sobie stracić mojej najlepszej przyjaciółki, ale to nasza przeszłość nas zniszczyła. Musimy to wszystko doprowadzić do końca.

- Zabijając tych ludzi? - zapytałam, a Calum się spiął.

- Nie rozmawiajmy o tym, proszę cię - powiedział błagalnie, a wtedy wiedziałam, że to oznacza "tak".

- Mówiliście, że to już wszystko za wami, że nie chcecie tak żyć, dlaczego więc chcecie do tego wrócić? Nie możecie po prostu iść na policję? - rozpłakałam się.

- My chcieliśmy zostawić przeszłość za sobą, ale ona najwyraźniej mocno się nas trzyma. Jeżeli poszlibyśmy na policję zamknęli by nas, a ich nawet nie złapali - odpowiedział wycierając moje łzy. - Ellie zrobiliśmy wiele złego w swoim życiu, a mimo to nie siedzimy za kratkami. Myślisz, że skoro nas nie złapali, to ich by dali radę?

- Nie - odpowiedziałam szczerze wzdychając, a chłopak mnie przytulił. - Na ile wyjeżdżacie? - zapytałam mając nadzieję, że to potrwa jak najkrócej.

- Ellie, ty na prawdę nie rozumiesz - westchnął. - My nie wyjeżdżamy na jakiś czas. My wyjeżdżamy na zawsze - powiedział, a ja nie mogłam w to uwierzyć. 

- Cz-czyli już nigdy was nie zobaczę?

- Przykro mi - szepnął.

- I mam tak po prostu o wszystkim zapomnieć? O tym jak bardzo zmieniliście moje życie, o tym jak bardzo kocham Luke'a, o naszej przyjaźni, o tych wszystkich wydarzeniach?

- Wiem, że to nie będzie łatwe, ale..

- Nie będzie łatwe?! - podniosłam głos. - To niemożliwe, Calum! Nie możliwe, rozumiesz?!

- A myślisz, że to dla nas będzie łatwe?! - zdenerwował się. - To my zawsze musimy wracać do przeszłości, to za nami ciągnie się to całe gówno, to my nigdy nie zaznamy spokoju, nigdy nie ułożymy sobie życia! Pieprzymy wszystko dookoła! Jesteśmy mordercami, czego jeszcze nie zrozumiałaś?! - krzyczał, a ja patrzyłam na niego w przerażeniu.

- Nie jesteście mordercami - zaprzeczyłam. - Nie mów tak, nigdy w to nie uwierzę - szepnęłam.

- Ellie, dlaczego tak bardzo nas bronisz? Nie zauważyłaś jak bardzo spieprzyliśmy twoje życie? - zapytał Ashton, który pojawił się nagle obok mnie razem z Luke'iem.

- Nie spieprzyliście go, uczyniliście go innym, lepszym. Nie ważne co jest za wami liczy się to co robicie teraz, jacy jesteście. A jesteście dobrzy, to się liczy, Ashton. Dlaczego po prostu nie możesz w końcu się pokochać tak jak robi to Mia? Dlaczego nie możecie przebaczyć samemu sobie? To jest właśnie wasz problem. Nie zauważacie tego jak bardzo inni was kochają, bo sami wmawiacie sobie jacy źli jesteście. A to gówno prawda - powiedziałam biegnąc w kierunku szpitala.

- Ellie! Ellie, stój! - słyszałam krzyki za sobą, więc odwróciłam się. - Robimy to, bo gdybyśmy uwierzyli w to, że jesteśmy dobrzy wy byście mogły nas tak zapamiętać. Chcemy żeby po nas została tylko nienawiść, bo z nią lepiej się żyję niż z nadzieją, że kiedyś będzie lepiej - powiedział Luke, a wszyscy spojrzeli na niego.

- Powinieneś się z tym pogodzić, Luke, że bez względu co zrobicie, postanowicie zawszę będę cię kochać. Kiedy spotkamy się w przyszłości, bo wierzę, że tak będzie udowodnię ci, że moje uczucie do ciebie nigdy się nie wypali. Od tego nie ma powrotu, Luke. Nie wiem tylko czy będziesz mógł żyć ze świadomością, że tak bardzo mnie ranisz, zniszczysz mnie od środka kiedy znikniesz. Będę nikim i ty również - powiedziałam odchodząc.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hejka wszystkim! Już niedługo pojawi się ostatni rozdział " My dick is danegorous". Po komentarzach pod ostatnim rozdziałem widzę, że nie jesteście zadowoleni z tego jak ta historia się potoczyła, ale kiedy pisałam to opowiadanie nie miałam zamiaru kończyć jej dobrze w pierwszej części. Mam nadzieję, że pogodzicie się z tym chociaż rozumiem Was, bo sama piszę te rozdziały w wielkim smutku. 

ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA I GŁOSOWANIA, buziaki;**

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro