~4~
~Dom Porucznika
—Poruczniku, obudź się – Jisung próbował obudzić starszego, z nie zbyt dobrymi rezultatami, ale powoli się przebudza.
—Jeszcze 5 minut... – mruknął czerwonowłosy
—Za 5 minut będzie siódma, mamy na ósmą, Poruczniku.
—Mhm... – po tym Felix odwrócił się na plecy, wcześniej leżał na brzuchu, był zszokowany i szybko się zdenerwował – Dobra, już wstaje, ale co ty tu kurwa robisz?
—Uhm.. Jakby to lekko ująć, wczoraj był pan pijany i musiałe-
—Kurwa nie dziwne, że byłem pijany, ale skąd o tym wiesz, huh? – wstał jeszcze zaspany z łóżka i podszedł do szafy, przy okazji przerywając jego partnerowi po fachu – wyjdź jak nie chcesz mnie jeszcze bardziej wkurwić. – rozkazał.
—Dobrze – niebieskowłosy wyszedł z pokoju tak, jak kazał mu Lee.
Usiadł przy stole w kuchni, jednak wyższy nie kazał długo na siebie czekać, wszedł prosto do kuchni w dość obcisłej, białej koszuli zapinanej na guziki i czarnych jeansach, na co Jisung lekko się wzdrygnął sam nie wie dlaczego.
—Jakieś plany na dziś? – spytał niepewnie niższy o te kilka centymetrów, ale nadal niższy.
—Pytasz o pracę? – porucznik podczas zaparzania sobie kawy zerknął na androida, tym samym widząc jak przytakuje – zależy czy będą jakieś śledztwa, a jak nie to prawdopodobnie będziemy siedzieć cały dzień w biurze. – szybko rzucił odpowiedź i wlał gotową po minucie lub dwóch kawę do kubka.
~Biuro FBI
Changbin jak i Hyunjin po dość upojnych 20 minutach w łazience w biurze przenieśli się do domu, na wygodne łóżeczko. A rano ledwo wstali i po raz kolejny szef ich opierdolił za spóźnienie, kolejne spóźnienie.
—Możecie chociaż przez cały tydzień być spokojni i się kurwa nie spóźniać?! – krzyknął szef.
—Ale to nie nasza wina, że te blaty są lekko mówiąc za cienkie... – mruknął Seo
—Tak? A wczoraj co się stało w łazience? – gdy tylko padło te dwa słowa "wczoraj" i "łazienka" obydwoje zastygli – no? Słucham, co się tam stało?
—A-ale to nie my! – młodszy próbował ich jakoś kryć, lecz nawet wszelkie upieranie się było nieskuteczne.
Po kilku, kilkunasto minutowym wygłaszaniu kazania dowiedzieli się, że muszą odwiedzić DPD, więc wykonali rozkaz.
~DPD
—FELIX CHODŹ TU DO JASNEJ CHOLERY! – wykrzyczał Bang ze swojego biura, wołając wspomnianego.
Lee był zaskoczony faktem, że Chan krzyknął, żeby go wezwać, przez co zastanawiał się co tak właściwie zrobił. Rozmyślał również o tym, co zrobił poprzedniego dnia, gdy był pijany.
—O co chodzi? – spytał kapitana, gdy tylko wszedł do pomieszczenia i zamknął drzwi.
—Jisung mi powiedział co się wczoraj stało... – można było usłyszeć lekkie zmartwienie w jego głosie, mimo to był dość spokojny i kontynuował – Więc jak wasze relacje?
—Um? Takie jak były? – Lee miał ochotę zadać mu pytanie, co dokładnie mu powiedział Han, jednak pozostawił to pytanie gdzieś z tyłu.
—Aha? Bo z tego co wiem to mu mówiłeś, jaki to jest śliczny i się do niego dobierałeś... – Felix akurat się napił wody i wypluł to co miał w ustach, przy czym się zakrztusił.
—Że co kurwa zrobiłem? – jak na niego to dość krótko się ogarnął, teraz to już w ogóle był w szoku, jak i zawiódł się samym sobą.
—To co słyszałeś... Ale szkoda, że nic się nie polepszyło, słodko razem wyglądacie – zaśmiał się Bang, przy okazji irytując porucznika.
—Nie ważne, wracam do pracy – czerwonowłosy był już gotowy do wyjścia, ale trzydziestolatek mu w tym przeszkodził.
—Aha i prawie bym zapomniał.. Dzisiaj przyjdzie dwóch agentów od FBI, więc szykuj się.
Po tych słowach Felix wrócił do swojego biurka, przy okazji spotykając się wzrokiem z Jisungiem.
—Serio wczoraj ci to powiedziałem? – chciał się upewnić, w końcu to co powiedział Chan było dla niego trochę przykoloryzowane.
—To znaczy, co? – młodszy się tylko zastanawiał o czym mówi Porucznik, gdy nagle usłyszeli nieznajomy głos.
—HYUNJIN NIE WKURWIAJ MNIE JESZCZE BARDZIEJ, JUŻ DOŚĆ NASZARPAŁEŚ MOJE NERWY! – większość się domyśliła, że przyszli koledzy z FBI....
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro