20
- JunSu, zostaw to. To jest be be czyli nie dobre. - zabrał pilota od telewizora swojemu synkowi, który już był w takim wieku, że musiał już coś 'ciumciać' w buzi, bo mu się ząbki wyrzynały.
- E e e, aaa - tyle potrafił ich mały szkrab. Tae robił zawsze śmieszne miny aby rozbawić ich małe szczęście, gdy było smutne albo nie zadowolone z tego, że zabiera mu się coś co chce pomachać i rzucić. A najczęściej to były po prostu przypadkowe przedmioty jak na przykład pilot od telewizora, widelec którym mógł sobie krzywdę zrobić, tępy mały nożyk do smarowania masła tępy, bo tępy ale niebezpieczny oraz masa innych takich rzeczy. Dlatego Tae musiał mieć go cały czas na oku. Poszedł na macierzyński i zajmuje się maluchem, który ma tyle samo energii i nie usiedzi w miejscu co on i Hoseok. Tylko, że połączenie tych cech razem wywołuje istny chaos. No ale cóż zrobisz? Jak nic nie zrobisz? Tak się jakoś geny połączyły.
Co do Jungkooka, mieszka s Yoongim i przezwyciężył długą i bolesną rehabilitacje. Mają ze sobą kontakt i został wujekiem JunSu. Nie martwił już się o Kookiego, bo wiedział że jest z kimś kto go kocha tak samo jak on jego.
- Wróciłem! - krzyknął Hoseok, na co w progu salonu oberwał poduszką w twarz. Spojrzał na Tae.
- Cicho bądź! - krzyknął szeptem. - Przed chwilą go uśpiłem. - westchnął głęboko i ciężko z wykończenia opadł na kanapę. Hoseok przeklną w swoich myślach po czym odłożył teczkę na podłogę opierając o ścianę i z poduszką w dłoni podszedł do swojego męża. Tak męża, wzięli ślub dwa miesiące po tym jak maluch się urodził. A oświadczyny były w szpitalu, gdy Tae i ich malec mogli z niego wyjść. Na ich ślubie byli ich znajomi i część rodziny w tym starszy brat Tae. Pogodzili się ze sobą, jego brat obwiniał go o śmierć ich małego pięcioletniego braciszka, który zginął od potrącenia przez samochód. Tae obwiniał w tym tylko i wyłącznie panią przedszkolankę, która pozwoliła małemu chłopcu wrócić samemu do domu, po ciemku nie informując o tym nikogo. Jego brat zrozumiał to w końcu w dniu kiedy to przez niego mógł na zawsze stracić drugiego brata, który wpadł pod samochód. Długo mu zajęło otrząśnięcie się po tym i przyszedł do Tae gdy ten był w szpitalu po porodzie.
Włożył poduszkę za plecy młodszego i sam usiadł obok niego. Poczuł ja ten siada na niego okrakiem i ociera się swoim kroczem o to jego. Odpiął jego marynarkę i zaczął luzować krawat. Chłopak był w cienkich krótkich spodenkach i t-shirtcie. Oblizał wargi i schylił się do ucha starszego.
- Moje ciało potrzebuje twoich rąk, zajmij się nim. Tatusiu. - ostatnie słowo zmiękczył i cichutko oraz słodko jęknął.
- Dla ciebie maluszku wszystko. - zaatakował jego usta od razu wpijając do środka język. Było słychać ich mlaskanie, cichutkie pojękiwania młodszego i ich sapania. Często Tae prosił o to aby bo wypieścić, co starszy zawsze spełniał. Wiedział, że on więcej razy potrafi się podniecić i to wszystko przez jego hormony, które w nim buzują. Hoseok czasami sam inicjował to wszystko tylko po to by jemu było dobrze. Chociaż młodszy starał się aby jego hyung nie został sam ze swoim problemem, więc pomagał mu się po prostu spuścić i aby był mu dobrze.
Hobi ściągnął jego koszulkę, a sam już był bez góry. Zaczął ssać, lizać i najczęściej to gryźć jego sutki. Tae w tym czasie się wił i cicho sapał z przyjemności, nie przestając ocierać się o jego krocze tym swoim. Hobi włożył swoją drugą dłoń w szorty młodego i zaczął masować jego członka pozwalając dalej się ocierać o jego krocze.
- Ahh, tatusiu. Hmm... - cicho mruczał, co po chwili jego usta były zajęte przez penetrację ze strony starszego swoim językiem. Włożył od razu dwa palce w jego dziurkę, przez cicho pisnął. Zaczął zginać, robić nożyce, wyciągać i wkładać oraz na przemiennie ruszać palcami w jego gorącym już wnętrzu. Po czym zaczął szybciej ruszać palcami w nim dalej go całując i oczywiście pozwalając co jakiś czas zaczerpnąć powietrza. - Ta-tusiu, ja zaraz... nie wytrzymam. - wił się już i czuł to ciepło w podbrzuszu.
- To nie wstrzymuj tylko dojdź, kochanie. - wbił palce w jego prostatę, przez co chłopak doszedł w bokserki. Hobi nie przestawał jeszcze ruszać palcami, aby dodać mu jeszcze więcej tego błogiego staniu. Po czym je wyjął i położył go na kanapie i ściągnął jego brudne bokserki. Jego penis był pokryty spermą, więc postanowił go trochę pomęczyć. Oblizał go i włożył do ust, ssąc go i liżąc. Po jakimś czasie Tae doszedł drugi raz w usta męża, który połknął jego nasienie. - Mam ochotę doprowadzić cię wiele razy do orgazmu maleńki, ale nie wiem ile JunSu będzie jeszcze spał. Aish. - ściągnął swoje spodnie i wpijając się w jego usta wszedł do końca w jego dziurkę. Wygiął się w łuk przez to, ale nie krzyknął z bólu lecz jęknął z przyjemności. Chciał poczekać, aż się przyzwyczai.
- Nie czekaj, tylko zerżnij mnie dzisiaj i spuść się we mnie. Ale mocno i w ten jeden punkt. - wysapał i wpił się w usta starszego. Jak powiedział tak zrobił. Ruszał się mocno i agresywnie uderzając w jego punkt. Dużo mu nie trzeba było aby dojść w nim. Opadł na niego wykończony.
- Byłeś wspaniały, jak zawsze aniołku. - uniósł się na łokciach i całował jego usta, aż do momentu gdy usłyszeli płacz JunSu.
- Ty idziesz, mnie boli tyłek. - wystawił mu język, a Hoseok jęknął i ekspresowym tempie się ubrał i poszedł po małego. Tae w tym czasie postanowił się ubrać.
Obydwoje niczego nie żałują. Mają siebie nawzajem i się kochają miłością nieskończoną. Mają też małego JunSu, którego kochają tak samo mocno jak siebie nawzajem.
_______________________________________________
Tak ludziska, skończyłam to ff i nie, nie planuję kolejnej części. Obydwie są skończone i chwała mi za to!
Mam nadzieję, że się podoba i mam też ogromną nadzieję, że niedługo to ff dobije tyle samo wyświetleń co pierwsza część.
Miłego Dnia!/Miłego Wieczora!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro