Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1

- No chyba Cię pojebało?! - można powiedzieć, że krzyk w słuchawce telefonu można było usłyszeć na końcu korytarza. No i oczywiście się nie mylił. Zwłaszcza, że na końcu korytarza stał jego przełożony, którego wręcz nienawidził. Nie wiedzieć czemu, to na niego się najbardziej uwziął mimo iż dawał z siebie dwieście procent w pracy to ten jakby był ślepy. Wiele razy chciał mu odpyskować, ale nie wiedzieć czemu bał się, że go tylko bardziej wkurzy i straci pracę tak szybko jak ją dostał.

- Proszę, zrobię co tylko chcesz. Błagam cię, Kook no. - usłyszał westchnięcie pomieszane z irytacją.

- Niech Ci będzie. Zastanowię się co chcę. Idę tylko daj mi się ogarnąć. - Tae podziękował młodemu i się rozłączył. Szedł w stronę windy, przed którą stał właśnie jego przełożony. Ukłonił się lekko przed nim i szybko wymknął się do środka windy, po czym zjechał na sam dół. 

Czekał tak już od dobrych dwudziestu minut i się trochę niecierpliwił. Jednak to wszystko znikło gdy usłyszał tak dobrze mu znany głos. Odwrócił się i gdy ujrzał to co trzyma w dłoniach wręcz się na niego rzucił.
- Puszczaj gnoju. - warknął młodszy i wyrwał się, po czym tak po prostu uderzył go teczką w głowę.  - Tutaj masz te dokumenty, i trzymaj. - wyciągnął z kieszeni bluzy jego portfel. - Następnym razem oleję twoje błagania. Więc bądź wdzięczny robię to drugi i ostatni raz. A wiem co chce. Robisz przez tydzień zakupy i sprzątasz łazienkę. - Tae jęknął niezadowolony. - Nie jęcz, to ty częściej tam przesiadujesz, a potem zostawiasz syf. - starszy przytaknął. - A jak tam z tym twoim przełożonym... jak on tam miał?... A Jung Hoseok? - na samo wspomnienie jego imienia Tae aż się wzdrygnął.

- Weź mi o nim nic nie mów. Człowiek haruje jak wół. Daje z siebie więcej niż sto procent, zarywa noce, a on i tak ma jakiś problem do mnie. Przez ten ciągły stres nie śpię po nocach i nie mam apetytu. Jakby nie mógł zrozumieć, że jestem człowiekiem czującym tak jak on. Czasami mam ochotę mu odpyskować, ale boję się że stracę tę robotę. - poczuł jak młody klepie go po ramieniu.

- Będzie dobrze. Musi być. Może zdarzy się cud i otworzy swoje klapki na oczach? W sumie zauważyłem, że serio schudłeś. Jak tak dalej pójdzie wylądujesz w szpitalu. - mruknął Jungkook.

- Chyba w psychiatrycznym. - spojrzał na zegarek. - Dobra muszę iść. Mogę być późno w domu, więc zamów coś. Masz. - dał mu kasę i poczochrał go po włosach, po czym ruszył do swojego gabineciku. Usłyszał wodospad przekleństw w jego kierunku, wypowiedzianych przez młodszego, wiedział z jakiego powodu więc postanowił to zignorować. 

Chłopak też uważał, że może w końcu kiedyś będzie dobrze, bo jak nie on naprawdę albo wyląduje w psychiatryku albo postanowi to wszystko pieprzyć i rzuci robotę. 

Tylko chłopak nie wiedział, jak szybko jego małe prośby mogą się spełnić.

___________________________________________________

Oto druga część. W tej części będą ukazywać się losy Tae przyjaciela Jungkooka. Jednak będą opisywane w tym samym czasie, co Jungkook zaczyna się spotykać z Yoongim z pierwszej części. Mam nadzieję, że się wam spodoba.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro