Wszystko się układa.
Pov.Alix
On... mi kogoś przypomina?
-Liam. Lepiej nie wchodź mi w drogę.- powiedział groźnie Dark. Lecz ten "Liam" nadal został nie wzruszony.
-To samo mówię tobie. Masz mi oddać siostrę!- mężczyzna, który mnie trzymał, był tak zdziwiony sytuacją, że rozluźnił uścisk, na co ja się uśmiechnęłam. Złapałam go za głowę, aby go przewrócić na ziemię.
-Królowa zawsze wstaje. "Padłaś? Powstań! Popraw koronę i zasówaj dalej!". Narka!- krzyknęłam i wskoczyłam na mur. Spojrzałam za siebie. Muszę mu pomóc.
-Ej! Dark! Chcesz mnie prawda?
-Co?- nie rozumiał. O to chodziło.
-Uciekamy!- chyba zrozumiał, co chciałam zrobić. Skoczył obok mnie na murek, aby potem ze mną biec po dachach.
-Jak często tak uciekasz?- zapytał.
-Tak często, jak trzeba. Skacz!- skoczyliśmy na jakiś śmietnik, ale jednego nie przewidzieliśmy...
-Nosz jajebix!- krzyknęliśmy razem, leżąc na śmieciach, które się znajdowały w śmietniku. Zaczęliśmy się śmiać.
-XD! No po prostu XD!- śmiałam się, ale po chwili się uspokoiłam, a on także.
-Cóż...- pomógł mi wyjść z śmietnika- jestem Liam... Liam Lorenc.
-CO?!- szok, szok, szok i jeszcze raz szok.
-Wiem, że to może brzmieć dziwnie, ale tak jest.
-Czekaj... skoro jesteś moim bratem... dlaczego mnie do Ciebie nie puścli?
-Miałem wtedy 17 lat. Teraz mam 23. Szukałem Cię wszędzie. Ale ostatnie miejsce, w którym bym szukał to właśnie Inazuma Town. Wiesz, kto tu mieszkał?- zapytał, z małym zmartwieniem.
-Nie? A o co chodzi? O kogo chodzi?
-Eh... Ciotka Meg. Raz przyjechała do nas na święta... miałaś, wtedy może 2 lata. Pobiła się z mamą i wtedy wszystko zaczęło się pierdolić. Dosłownie. Nasyłała na nas opiekę społeczną...
-Po co?
-Nie wiem. Rodzice nigdy mi nie powiedzieli. Potem nasi rodzice wysłali mnie tutaj... była tu bardzo dobra szkoła sportowa, którą prowadził...
-Rey. To wiem.
-No właśnie. I wtedy...- nie dane było mu dokończyć, bo ktoś stanął między mną a moim bratem. Axel...
-Kim jesteś, co tu robisz, czego chcesz, ile masz lat i na potwierdzenie dowód proszę.- powiedział stanowczo, jak jeszcze nigdy. Nie mogłam się powstrzymać i walłam takim śmiechem, że normalnie #szok. Tak samo Liam.
-Alix Lorenc end Liam Lorenc live the end!- powiedział Liam, na co śmialiśmy się jeszcze głośniej, a Axel i Mark, nie wiedzieli o co biega.
-E... Liam Lorenc? O co tu chodzi?- podrapał się po policzku Mark, a Axel skinął główką. BOŻE ALIX! AXEL THIS NOT BABY!
-Chłopaki, to jest mój...
-Jestem jej bratem. Liam, miło mi.- podał rękę chłopaką, a ja coś ogarnęłam.
-Ej! Obrażam się!- obróciłam się na nodze.
-Cze...?- przeszkodzo Axel'owi.
-Moja mała biedna sisi. Ani jednej dziewczyny, prócz jej samej. Oj, oj, oj.- przytulił mnie od tyłu brat.
-Te bratero!- wskoczyłam mu na plecy, po czym zrobiłam smutną minke- attention me plis.- teraz zauważyłam, jaki jest wysoki. Axel trochę się spiął. He?
-A więc Liam... grasz w piłkę?- zapytał Mark, a oni zaczęli iść. Próbowałam zejść z Liam'a, ale mi nie pozwolił.
-Ja mieć kończyny dolne.- powiedziałam.
-A ja mieć górne i Cię nieść.- podrzucił mnie lekko na swoich plecach, a ja się zaśmiałam.
-W sumie... jesteście do siebie podobni.- stwierdził Mark. Spojrzałam na rude włosy Liam'a.
-Rudy brat.- zaśmiałam się.
-Oczy macie identyczne.- stwierdził Axel.
-Ale jeszcze w pewnym sensie charakter. Alix odkąd pamiętam, lubiła żartować. Zawsze u siebie pod kąłdrą, miałem niespod...
-BEZ SZCZEGÓŁÓW PROSZE! AND ATTENTION ME PLIS!- wydarłam mu się do ucha. Mark i Axel zaczęli się śmiać, a ja się nie odzywałam ani słowem. Będę mieli karę. Ale wait...
-Lim, gdzie ty mieszkasz?- wypaliłam.
-Em... No... Ja... spałem do teraz na drzewie...
-Bratero, śpisz dziś u mnie.- uśmiechnęłam się, po czym ucałowałam go w policzek. On także się wyszczerzył.
-W końcu Cię mam...
_________________________
Jak to Alix ujęła? ATTENTION ME PLIS! Rozdziały będą teraz nieco krótsze, ale to tylko na czas mojego leczenia. Niedługo mam też zawody, także muszę jakąś to wszystko pogodzić. A teraz sayonra!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro