Nowa siła...
Pov.Alix
Usłyszałam budzik, a więc otworzyłam oczy... Wstałam i podeszłam do szafy, po mój mundurek. Ubrałam się, włosy związałam w dwa kucyki, normalnie jak u dziecka, na usta nałorzyłam różowy błyszczyk i pomalowałam rzęsy. Spakowałam plecak, wpakowałam strój Raimona i wziełam Cashmere. Zeszłam na dół, weszłam do jadalni i usiadłam, obok Nelly...
-Cześć Alix. Jak sie spało?- zapytała jedząc... Nie wiem co to, ale widzę mięso.
-Nawet dobrze...- wziełam do ręki jabłko i zaczełam jeść...- ale nie mam na nic sił. Już jutro powinnam TO dostać.- zaczeła się dusić, a więc jej pomogłam...
-Żal mi cię. Dobra, ja już pojadę.- wstała, wzieła plecak i wyszła z domu, do swojej limuzyny... Zjadłam swoje jabłko, napiłam się soku z pomarańczy, nakarmiłam Cashmere, ubrałam buty i poszłam do swojej limuzyny...
-Dzieńdobry Alix. Jak rozumiem do szkoły?- przywitał się ze mną Alan...
-Cześć i tak, tylko chciałabym wyjść po szkole do sklepu. Tak jak i cały tydzień.- podeszłam do niego...
-Jak coś, to wiesz, pod jaki numer dzwonić.- otworzył drzwi, a ja wsiadłam. Gdy już dojechaliśmy, wysiadłam z auta i poszłam spokojnym krokiem do szkoły. Weszłam do budynku i była tam osoba, której najmniej się tu spodziewałam...
-Evans, ty tutaj?- podeszłam do niego, a on sie na mnie spojrzał...
-Tak. Wstałem wcześniej, a więc jestem...- zaśmiał się, a ja się uśmiechnełam...
-W końcu nie spóźnisz się na matmę. Zapisze sobie ten dzień w kalendarzu.
-Chyba warto, wiesz?- po patrzyliśmy na siebie i zaczęliśmy się śmiać. On poszedł w swoją stronę, a ja w swoją.
Pov.Axel
Ładniej być nie mogło... Po prostu nie mogło...
-Adam! Julia! Wiem, że to wasza sprawka!- weszłem ze swoim mundurkiem do kuchni...
-No co?- zaczął Adam...- teraz każda cząstka ciebie, będzie mówić "kocham cie Alix!"- Julia zaczeła się śmiać...
-Ale to...!- pokazałem rysunek na plecach ubioru...- ja mam iść dzisiaj do szkoły!
-Braciszku, to są świecówki! Wystarczy przetrzeć mokrymi chusteczkami!- rzekła i podała mi chusteczki, a ja zacząłem zmywać rysunek... Na szczęśszczęście zadziałało... Ubrałem się, ułorzyłem włosy i czekałem już tylko, na tego idiotę, zwanego moim bratem...
-Nadal jesteś zły?-zapytał wchodząc do korytarza...
-Owszem. Jestem.- wyszliśmy i ruszyliśmy w kierunku szkoły...
-No ej. Weź wrzuć na luz. To był żart.- wzdycha, a to ja pownienem to robić... Przyśpieszyłem kroku i szedłem prosto do szkoły, a Adam... Sklep z żelkami... Źle... Uciekam stąd. Z nikąd mój telefon dał o sobie znak istnienia, a więc odblokowałem go i wiadomość była od Harriet...
#cześć Axel! Kiedy powiesz Alix, że ją kochasz?#
#to moja przyjaciółka#- z kąd ona to wie?! Mniejsza, później zrobię przesłuchanie Adama. Weszłem na teren szkoły i udałem się pod klasę matematyczną, gdzie odłożyłem torbę, a następnie zrobiłem sobie mały spacerek po szkole... Gdy weszłem na 2 piętro i za ścianą usłyszałem głos Alix, postanowiłem się zatrzymać i podsłuchać rozmowę...
Pov.Alix
Kurde, ona chyba nie żartowała... -Harry, poważnie? Jesteś nienormalna.- oddałam komórkę Harriet...
-Ja mówiłam. Teraz on dostnie chopla, bo ja wiem, a więc teraz tylko twój pierwszy krok.- schowała telefon do swojej torby...
-Axel nic do mnie nie czuje. Jest moim przyjacielem.- oparłam się o ściane i zamknełam oczy...
-Oj tam, oj tam...- zrobiła to co ja...- ja wiem, że prędzej czy później, będe patrzeć na wasze pociechy i opowiadać im, jak ty i Axel byliście tępi. Bez obrazy.- popatrzyła na mnie, oraz ja na nią...
-Co ty bredzisz?
-Prawdę. Wy sie kochacie.- połorzyła swoje ręce, na swoich policzkach... Dobra, kogo ja oszukuje?!
-Ty masz jakieś super moce?
-Wait... Co?- przechyliła głowe na lewy bok...
-Wygrałaś...- odbiłam się plecami od ściany i uniosłam ręce do góry...- kocham go.- zaczeła mnie przytulać...
-Wiedziałam! Alix, kocha Axela, Alix, kocha Axela!- zaczeła jakiś taniec, o ile można to tańcem nazwać. Popatrzyłam może 30 sekund i także zaczełam tańczyć... Nasza radość trwała jeszcze pare sekund, ale przerwał ją dzwonek...
-O fuck! Rura do klasy!- zaczełyśmy biec pod klasę... Coś mi się wydaje, że Harriet musi popracować nad formą. Mniejsza! Wbiegłyśmy do klasy i stanełyśmy przed biórkiem nauczyciela, aby następnie skłonić się...
-Przepraszamy!- krzyknełyśmy równocześnie, a nauczyciel stanoł przed nami...
-Macie szczęście. Jeszcze pare minut i bym was do klasy nie wpuścił. Siadajcie.- stanełyśmy w pionie i podziękowałyśmy, a następnie udałyśmy się na swoje miejsca...
-Cześć Ax.- usiadłam, a ten patrzył na mnie wielkimi oczami... To jest nie ludzki kształt...- ej, co się dzieje?- zaczełam pisać jakieś przykłady alfa, beta czy cuś, co po chwili też uczynił mój sąsiad...
-Nic. Będziesz dzisaj na treningu?
-Axel! Wynik!- ten to zawsze musi się udzielić...
-56, 8.- odparł ze spokojem...
-Tak, będe. A co?- odłorzyłam długopis, i podeszłam do tablicy, gdyż zostałam tam wywołana.
-Przykład f, Alix. Zaczynaj.- nauczyciel usiadł na krześle i patrzył na mnie wyczekująco... Przełknełam głośno śline i zaczełam pisać...
25 minut później
-W końcu! Dostajesz 5 z +!- krzyknął uradowany nauczyciel, gdyż w końcu udało mi się napisać rozwiązanie. Czy miałam jakiś błąd? Nie. Miałam jakieś podejścia? Owszem, tylko jedne.
-Warto było liczyć koty, psze pana.- podrzuciłam kredę do góry, a ta spadła na moją lewą ręke.
-Dobrze, siadaj już. Silvio! Przykład a, zadnie 7!- wstała i podeszła do tablicy, a ja usiadłam na krześle. Axel, zapisał już przykłady, a więc zaczoł bawić się długopisem. Ja skończyłam przepisywać i odłorzyłam długopis.
-Co byś powiedziała na łączną technikę? Ogień + muzyka?- zapytał, patrząc na to co wyrabiam na tyłach zeszytu...
-W sumie...- wróciłam do kartek z przodu...- możemy spróbować. Nasze techniki same w sobie są silne, a co dopiero razem. To będzie jak mieszanka wybuchowa!- krzyknęłam, a nauczyciel już miał mnie upomnieć, ale coś mu nie pykło, bo do sali wszedł tata...- cześć tato.
-Dyrektorze. Witaj Alix.- rzekł, a następnie podszedł do nauczyciela. Wyszli z klasy i nikt z nas, nie raczył się odezwać. Nauczyciel nie wrócił, aż do końca lekcji... Gdy zadzwonił dzwonek wyszliśmy z klasy, a ja nadal myślałam o jednym... Jak ja mam mu o tym powiedzieć? To będzie bardziej trudne, niż opieka nad psem Kastiela! Z mojego zamyślenia wyrwał mnie głos Marka...
-Alix! Pan Hliman woła na zbiórkę w strojach!- powiedział i pobiegł dalej. Ja szybko pobiegłam do łazienki, gdzie się przebrałam i od razu udałam się na boisko. Stanełam na linii pomiędzy Axelem, a Adamem.
-Już wiemy, kto będzie naszym przeciwnikiem.- rzucił od razu dziadek...
-Co?!- krzyknął zadowolony Mark...
-Z kim gramy?!- krzyknęłam, równie zadowolona jak Mark...
-Nie ma co się cieszyć...- zaczęła Silvia...
-W ich składzie, są dwie osoby, z którymi już graliśmy...- dokończyła Nel...
-A te osoby to Joe King i Byron Love.- ogłosiła Silvia...
-Wasz pierwszy przeciwnik. Korea Południowa!- między nami zapadła kompletna cisza... Wszyscy po prostu staliśmy i nic... Ja jako pierwsza ogarnęłam się z szoku...
-Dobra... Głowa do góry!- spojrzeli na mnie...- Może i mają pana blondi czupryna i pana lwia grzywa, ale nie mają takiej siły jak my! Razem ich pokonamy! Wy zrobiliście to raz, a ze mną po raz kolejny i tak do upadłego! Mam racje?!- weszłam na ławke...
-Tak.- powiedzieli...
-Zapytałam czy mam racje?!
-Tak!- uśmiechnęli się szeroko...
-Ja nadal nie słyszę!- dziadek już ustawił piłke na środku boiska...
-TAK!- wszyscy podskoczyli do góry i pobiegliśmy na boisko... Każdy trenował to, co wydawało mu się w sobie słabsze... Natomiast ja i Axel próbowaliśmy połączyć ognistą burze z moją muzyczną ruletką... lecz gdy już miało wyjść ja i Axel wpadaliśmy na siebie i wychodził jeden, wielki klops...
-Jeszcze raz!- krzyknęłam ledwo stojąc... na boisku byliśmy już, tylko ja i Axel... siedzimy tu od 12 a jest już 16... Matko... Ale sie zmęczyłam...
-Alix, daj spokój...- podszedł do mnie...- jesteś wykończona. Odpocznij.- na słowo "odpocznij" moje nogi zaczęły mieć własne życie i same sobie usiadły...
-Zdradzieckie nogi.- położyłam się spokojnie... lekko dyszałam... Axel wziął moją butelkę i mi ją podał... ja odmówiłam jej, gdyż wiedziałam, iż jest pusta.- Już dawno wypiłam.
-Masz...- podał mi swoją...- napij się.- wziełam butelke i napiłam sie cztery łyki, a potem oddałam mu jego własność. Jeszcze chwile posiedziałam i już byłam w pół pełnym stanie użytkowania...
-No...- przeciągnełam sie...- Nowa siła, nowa szansa! Gramy!- już miałam biec, ale ten złapał mnie za ręke... spojrzałam na niego. Jego twarz była pokryta lekkim rumieńcem, a oczy błyszczały, wręcz lśniły jak diamęt w słońca blasku...
-Alix, czy...- patrzył na mnie, lecz po chwili puścił moją ręke i odwrócił wzrok...- nie ważne.
-Axel, tak...- uśmiechnęłam się szeroko...- pójdę z tobą i Julią za tydzień, do wesołego miasteczka.- popatrzył na mnie zdziwiony...
-Skąd...?
-Spójrz za siebie.- pokazałam palcem, a ten się odwrócił i chyba właśnie stracił wiarę, w normalność, a natomiast ja po prostu padłam na podłoge ze śmiechu... Za nim stali Adam i Julia z wielkim plakatem by. Julia, na którym widniał napis "pójdź z nami do wesołego miasteczka! ❤❤".
-Nie ma za co brat.- śmiał się Adam, a więc ja wstałam i oparłam się o jego ramię...
-Adam tyś to planował, prawda?- zapytałam, nadal się śmiejąc...
-Oczywiście, że tak!- też się śmiał, a Julia wskoczyła mi na barana...
-Moc dziewczyn!- krzykneła radośnie... Nie wiem dlaczego tak krzykneła, ale ok... Zabrali się, a ja i Axel już zostaliśmy sami...
-Koniec na dzisiaj?- zapytał patrząc na mnie...
-Ta...- co kurła?! Pod skoczyłam do góry... Magicznym sposobem znalazłam się za Axelem, trzęsąc się... Zaczeło sie... Ej, chwila... Nie pada! Spojrzałam na jego rękę, gdzie trzymał telefon z odgłosami burzy...
-Ej! Tak się nie robi!- przewróciłam go na ziemię...- dobrze wiesz, że się boję burzy!
-Sorki, ale musiałem to przetestować. Wybacz, piękna.- puścił mi oczko...
-Debil!- połorzyłam się obok niego śmiejąc się, co też on robił... Jeszcze chwile z siebie żartowaliśmy mówiąc rzeczy typu "Właśnie ujrzałem Anioła" czy "Jesteś tak słodki, że Cashmere ci się nie może równać" i rozeszliśmy sie do swoich domów... Gdy weszłam do swojego pokoju zrobiłam zadania, wyprałam się, przebrałam i poszłam spać...
__________________________
WOW! JA ŻYJE! ŚWIĘTO! Cześć wy moje kotki❤ jak się macie? Ja wspaniale, bo... No chyba wiecie, że mam chłopaka? Podziwiam wszystkich co o tym wiedzą xD przepraszam, za tak długą nieobecność, ale wracam 😹 do następnego rozdziału...
~władca_kotów
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro