3
Obudziłyśmy się
o 12. W samych piżamach zeszłyśmy na dół, do kuchni. Zjadłyśmy po jabłku i poszłyśmy się ubrać. Gdy już byłam ubrana, do mojego pokoju zapukał Multi.
(Ml)- Heeeeej
(T.I)- no część. Co?- zmrużyłam oczy i spojrzałam na jego ręce które chował za plecami.
(Ml)- zagrasz że mną w Outlast?-
zapytał wyciągając grę zza pleców.
Mądry chłopak, wiedział co lubię. Uśmiechnęłam się do niego i zabrałam od niego Grę. Michał wszedł do mojego pokoju i usiadł na łóżku, ja w tym czasie załadowałam Grę. Ogólnie nie boję się horrorów w przeciwności do Michała, który darł ryja jakby go że skóry obdzierali.
Skończyliśmy o 15, Michał poszedł do siebie a ja zaczęłam się przygotować. Wzięłam prysznic, bo trochę się spociłam. Przebrałam się w
I zrobiłam lekki makijaż. Zajęło mi to 30 min. Potem poszłam do Matiego. Weszłam do niego bez pukania. Młody siedział na łóżku ze zdjęciem rodziców w ręce. Wyraźnie widziałam, że bardzo to przeżywa.
(T.I.)- Młodyyy, się smuć się- usiadłam koło niego i pogładzilam go po plecach.
(M)- chce żeby wrócili.- przytulił się do mnie a ja poczułam mokry ślad na koszulce.
(T.I)- ej, ale nie roń łez smutku- zaśmiałam się.
(M)- przepraszam- wrócił do poprzedniej pozycji ocierając łzę rękawem
(T.I)- spoko każdy musi się wypłakac, a teraz chodź idziemy na zebranie
(M)- ok, siostra? Nie mów nikomu o tym co tu zaszlo, OK?
(T.I)- Dobrze.
Na dole byliśmy w 5 min. Wyszliśmy z budynku i ustawiliśmy w rzędzie a już po chwili, przed nami pojawił się Poszukiwacz.
(P)- witam, kochani!- krzyknął, bo w końcu ta nasza ,,kolejka" ma nie spełna 2 metry.- spotkaliśmy się tutaj żeby trochę się rozgrzać, poćwiczyć, itp.- uśmiechnął się.
(D)- ale co będziemy ćwiczyć?
(P)- zabijanie, musimy jakoś sobie radzić kiedy zombie nas ,,zaatakuje"- powiedział a nam prawie oczy wyszły na wierzch.
(MD- Dubiel)- mamy zabijać?!
(P)- no tak, ale na pocieszenie wam powiem że one i tak nie żyją.- uśmiechnął się- a teraz proszę 3 kułeczka na około bazy- klasnoł w dłonie.
Baza była duża więc trochę nam się zeszło. Wykonałam zadanie jako druga, pierwszy był boxdel.
Gdy wszyscy przybiegli. Porozciągalośmy się, a potem zajęliśmy się bronią. Najlepiej szło mi z pistoletem, ale z bronią białą i łukiem też szło mi zajebiście.
(P)- wow, t.i skąd ty tak umiesz?
(T.I)- stare dobre czasy.- uśmiechnęłam się i strzeliłam strzałą w sam środek tarczy. Poćwiczylismy jeszcze trochę a potem zaczęliśmy się schodzić.
(P)- T.I? Możesz przyjść do mnie za godzinę?
(T.I)- pewnie, że mogę, a to coś pilnego?
(P)- Tak, ale spokojnie jak przyjdziesz to ci wszystko wyjaśnię- powiedział i poszedł.
Hmm, dziwnie się zachowuje. Mam nadzieję, że jeśli coś się stało to da się to cofnąć. W moich rozmyśleniach wróciłam do pokoju, wzięłam prysznic( już chyba trzeci raz) przebrałam się i podreptałam do Adama. Zapukałam a kiedy mi otworzył weszłam usiadłam na przeciwko niego a Adam zaczął mówić.
(P)- T.I. Sądzę, że ktoś stoi za tymi zombie.
(T.I)- no tak ten doktorek.
(P)- nie T.I. Nie rozumiesz. Sądzę, że ktoś zaplacił temu doktorkowi żeby zrobił te za przeproszeniem Gówno.
(T.I)- ale kto to może być?
(P)- w tym problem, że nie mam pojęcia.
(T.I)- no dobra, a dlaczego mówisz to akurat mi?
(P)- bo ci ufam, i prosze cie nie na razie mów nikomu o tym.
(T.I)- no dobra, mogę już iść?
(P)- możesz, dobranoc- ponownie się uśmiechnął.
(T.I)- paa- powiedziałam i wyszłam. Poszłam jeszcze coś zjeść i wróciłam do siebie. Na szybko się przebrałam i poszłam spać.
👆👇👆👇👆👇👆👇👆👇👆👇
Hej podoba się? Tak apropo patrzcie co znalazłam jak szukałam tego stroju moro😁
-Gosia✌
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro