2
Wstałam o 7 rano. Polerzałam jeszcze chwilę po czym wstałam. Podeszłam do szafy i wzięłam białą luźną koszulkę i czarne spodnie.
Po czy skierowałam się do łazienki. Wzięłam prysznic, ubrałam się, zrobiłam delikatny, codzienny makijaż i poprawiłam fryzurę. Zeszłam za dół, minęłam jadalnie i weszłam do kuchni gdzie stał Naruciak. Był odwrócony tyłem i wpatrzony w telefon
(T.I)- Hej- powiedziałam od niechcenia i wzięłam jabko.
Od jakiegoś czasu go nie lubię. Zwyzywał Remka kompletnie bez powodu. Tak samo jak Stuu. Z wielką trudnością ich trawie.
(N)- hej, mała-odwrócił się do mnie i uśmiechnął, czym mnie wkurzył. Najpierw wyzywa mojego przyjaciela a teraz się do mnie uśmiecha. Powiem szczerze, mam ochotę mu przywalić.
(N)- co tam?- no nie wierzę, zachowuje się jakby nigdy nic nie zaszło.
(T.I)- Nic- powiedziałam oschle i już miałam wyjść, gdy chłopak złapał mnie za nadgarstek
(N)-T.I. Czemu mnie unikasz?-zapytał patrząc mi w oczy
(T.I)- ale czy ja cię unikam?- zapytałam udając głupiutką.
(N)- tak unikasz mnie. Co znowu zrobiłem?
(T.I)-To-Westchnęłam i pokazałam mu skreena na którym obraża Remka( jeśli ktoś chce to mogę wam pokazać tego skrina, ale na waszą odpowiedzialność)
(N)- a jeśli go przeproszę?
(T.I)- jeśli ty i Stuu go przeprośicie i wam wybaczy, to ja też- powiedziałam po czy wyrwałam się mu i poszłam do Remka.
Zapukałam a po chwili chłopak mi otworzył, a gdy mnie zobaczył od razu się uśmiechnął.
(R)-część, wejdź- powiedział a ja weszłam i usiadłam na jego łóżku.
(T.I)- Remiii?
(R)- mmm?
(T.I)- tęsknię za dawnym życiem- powiedziałam i spojrzałam na swoje stopy.
(R)- każdy tu tęskni za dawnym życiem, ale trzeba walczyć - objoł mnie ramieniem i położył swoją głowę na mojej.
(T.I)- dobra! Nie smutajmy! Oglądamy film?
(R)- ok, a jaki?
(T.I)- Avengers: Infinity war!- krzyknełam ( oglondałam i polecam).- film jak to każdy porządny film Marvel'a trwał ponad dwie godziny. Po obejrzeniu zeszliśmy na dół. Po drodze zaczepił nas Mandzio i powiedział, że dziś o 18:35 (dokładność poszukiwacza :)) jest zebranie na samym szczycie bazy.
Była 16:52 (dokładność Gośki 😁)
Poszliśmy napić się kakao, po czy wróciłam do siebie. Puściłam sobie piosenkę
I zamknęłam oczy. Zasnęłam.
Obudziłam się o 18 40 wstałam i szybko poleciałam na ostatnie piętno zabierając po drodze Michała, Wikę, Remka i Dezego.
Usiedliśmy przy długim metalowym stole i czekaliśmy na Adama. Po pięciu minutach przyszedł.
(P)- kochani,musimy walczyć. Dlatego jutro o 16 mamy trening. Spotykamy się przed bazą. A, ubierzcie się w morosy.- powiedział - ma ktoś jakieś pytania?- nikt się nie zgłosił-nie? no dobrze, możecie iść.- powiedział a ja wystrzeliłam jak strzała, żegnając się przy tym z moją paczką.
Wróciłam do pokoju przebrałam się i włączyłam laptop. Po dziesięciu minutach przyszła Wika w piżamie z popcornem. Wpuściłam ją do środka i zaczęłyśmy oglądać Obecność.
(W)- wiesz, że jak chłopaki się dowiedzą, że oglądamy horror bez nic to się wkurzą?- zapytała wkładając sobie popcorn do buzi.
(T.I)- wiem- zaśmiałam się.
Obejrzałyśmy jeszcze kilka filmów po czym zasnełyśmy.
🎆🎆🎆🎆🎆🎆🎆🎆🎆🎆🎆🎆
Hej, przepraszam, że tak krótko, ale obiecałam, że będzie dziś rozdział no i jest😊
-Gosia✌
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro