Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1

Schodziliśmy bardzo powoli i cicho. Gdy zeszliśmy na dół zamarłam. Na podłodze leżeli rodzice cali pogryzieni. Kucnełam przy tacie i sprawdziłam mu puls nie żył, to samo zrobiłam z mamą, taki sam skutek. Nawet nie  zdążyłam się rozpłakać bo ktoś zadzwonił do drzw. Mati poszedł otworzyć. W drzwiach stał Naruciak, JDabrowsky,Multi, i Gimper.

(T.I)- yyy, część. Co wy tu robicie?
(Ml-Multi)-przyszliśmy zabrać was do ,,bazy''- powiedział robiąc w powietrzu cudzysłów przy ostatnim słowie.
(T.I)- Co? Do jakiej bazy?
(G-Gimper)-odpowiemy wam w drodze pakujcie się i jedziemy.
(M)- no ok.

Spakowaliśmy się i zeszliśmy na dół.

(J-jasiek)- już? To chodźcie.
Wyszliśmy z domu, skierowaliśmy się w strone czarnej furgonetki. Wsiedliśmy do niej a nasz kierowca którym był Gimper ruszył.

(T.I)- no dobra to opowiadajcie.- powiedziałam siadając wygodnie obok Multiego.
(Ml)- jakiś pseudo naukowiec postanowił zrobić badania na ludziach i wyszło mu zombie. Jedziecie teraz do naszej bazy w której jest bezpiecznie. Poszukiwacz zorganizował jakiś dom w lesie w którym jest nasza baza. Teraz wysyłają ludzi po to by sprowadzili wszystkich youtuberów do bazy. I dlatego was zabieramy.- powiedział po czy uśmiechnął się szeroko.
(M)- aha i te zombie zjadły nam rodziców?
(N)-no tak, ale na pocieszenie ci powiem, że nie tylko wam.
(M)-to żeś pocieszył.

Jechaliśmy tak jeszcze ze dwie godziny aż zatrzymaliśmy się pod dość dużym domem otoczonym wysokim murem.
Wysiedliśmy i podeszliśmy do drzwi. Chłopaki otworzyli je po czym wpuścili mnie pierwszą do środka. Zdążyłam wejść a na szyji już wisiała mi moja przyjaciółka z którą bardzo dawno się nie widziałam, Wiktoria (Tofiki)
(W-wiki)- boże, t.i już myślałam że nie żyjesz!- krzyknęła przytulając mnie jeszcze bardziej.
(T.I)- spoko, żyje, jest ok.- zaśmiałam się i przytuliłam przyjaciółkę.
(W)-poczekaj aż Remi cię zobaczy.
(T.I)- a co aż tak się stęsknił?
(W)- kobieto! Myślał że nie żyhesz!
(T.I)-co?
(W)- pewnego dnia Poszukiwacz przyszedł do salonu gdzie wszyscy siedzieliśmy i powiedział że nasza ulubienicą czyli ty prawdopodobnie nie żyje, a przecież wiesz, że on za tobą całym sercem.- wyjaśniła brunetka.
(T.I)-to muszę szybko do niego lecieć.
(W)- ale czekaj, czekaj, czekaj. Zrobimy mu niespodziankę.-powiedziała a ja spojrzałam na nią pytająco.
(W)- najpierw przywitasz się że wszystkimi, pogadasz z Adamem(Poszukiwacz), rozpakujesz na spokojnie, a ja w tym czasie go przygotuje.
(T.I)-,,przygotuje"? O co ci chodzi?
(W)- Chce się na nim odegrać no. Pomusz mi, Pliss!
(T.I)- noooooooo, dobra- ogólnie to ja uwielbiam Remika, ale szczerze mówiąc to za te wszystkie pranki na mnie i na innych normalnych ludziach, należy mu się.
(W)-jeejjjjj!- dziewczyna zaczęła piszczeć i skakać.
(B-Blowek)- emm, dziewczyny sory,że was przeszkadzam, ale po pierwsze, część T.I, a po drugie, Poszukiwacz ma dla ciebie klucz do pokoju i parę informacji
(T.I)- po pierwsze, część Karol, po drugie no to prowadź, po trzecie, wiki, spotkamy się u mnie w pokoju za 15 min.- powiedziałam po czym zniknęłam z karolem na schodach.

Szliśmy chyba z 10 min, bo Blow sam się zgubił w tych korytarzach. Gdy w końcu doszliśmy, zapukałam do drzwi a po krótkiej chwili otworzył mi Poszukiwacz
(P-Poszukiwacz)- hej, T.I, wejdź- powiedział i otworzył szerzej drzwi. Weszłam do jego ,,biura'' w którym było biurko kilka krzesełek, fotel, i dużo książek.
(P)- siadaj, cieszę się że żyjesz- uśmiechnął się- tu masz klucz do swojego pokoju, numer 25, Mati ma 22.
(T.I)- ymm, ok, coś jeszcze?
(P)- śniadanie od 7-10, obiad 13-15,kolacja 19- 21. gotujemy na zmianę. Poza tym na razie nic- uśmiechnął się- możesz iść- dodał
(T.I)- ok, dzięki- powiedziałam po czym wyszłam. Przed drzwiami czekał na mnie Multi który nawiasem też jest moim dobrym przyjacielem,razem poszliśmy do mojego pokoju. Miał szare ściany duże łóżko i brązowe meble. Na przeciwko łóżka były drzwi. Zapewne do łazienki.

Zaczęłam się rozpakować po 5 minutach przyszła Wiki i mi pomogła. W między czasie omawiałyśmy razem z Michałem plan naszego ,,pranka". Wygląda on tak ,Wiktoria idzie do Remika z moimi zdjęciami i zaczyna mnie wspominać, bo Remek przecież myśli, że ja nie żyje. Kiedy Remi już będzie bliski załamania Wejdzie Michał w koszulce z mojego sklepu i doleje oliwy do ognia. Zdołują go jeszcze bardzie po czym zostawią samego, i wtedy wkraczam ja. Zarąbisty plan, nie? Gorzej z wykonaniem. Mam nadzieję, że Remek nas za to nie zabije.

Wika jest u niego już 10 min za chwilę wkracza Michał.
(T.I)- Gotowy?
(Ml)- Zawsze, wszędzie i na wszystko- uśmiechnął się po czym wstał i podszedł do drzwi- to co? Idę nie?- zapytał powoli otwierając drzwi.
(T.I)- no leć.- powiedziałam po czym wyszedł.

Czekałam drugie 10 min, aż Michał z Wiktorią przyjdą do mojego pokoju. Po przyjściu zdali mi relacje
(W)- nooo, jednym słowem depresja
(T.I)- ok, mogę już iść?
(Ml)- Myślę, że musisz.
(T.I)- ok, lecę- powiedziałam po czy wyszłam, skierowałam się do pokoju Remika o numerze 27. Podeszłam do drzwi i zapukałam
(R-Rezi)- zostawcie mnie w spokoju, nie chce z nikim rozmawiać.- usłyszałam zza drzwi, i w tej chwili weszłam.
(T.I)- nawet ze mną?- zapytałam a oczy Remika wyglądały jak pięciozłotówki
(R)- T.I? To ty?- zapytał wstając i przecierając oczy.
(T.I)- Tak to ja.
(R)- to nie są złudzenia?- zapytał podchodząc do mnie
(T.I)- nie, jestem prawdziwa- zaśmiałam się a po chwili już byłam w ramionach mojego przyjaciela.
(R)- nawet nie wiesz co ja przeżywałam-powiedział a ja poczułam coś mokrego na moim ramieniu
(T.I)- oj mój biedny- powiedziałam i zaczęłam głaskać go po plecach.

Posiedziałam z nim jeszcze ze 2 godziny, po czym przyszedł do nas Poszukiwacz i powiedział, że jest już kolacja i, że muszę się oficjalnie ze wszystkimi przywitać. We trójkę zeszliśmy na dół. Gdy weszłam do jadalni wszyscy spojrzeli się na mnie jak na ducha.
(KD- Karol Dąbrowski, karolek)- t-t-ty ż-żyjesz?
(P)- tak T.I żyje. Pomyliłem się- przyznał Adam.
(D- dezy)- i widzisz ty też się mylisz- stwierdził blondyn- a tak poza tym to witamy cię T.I- uśmiechnął się przyjaźnie

Dezego też znałam wcześniej, w ogle kogo ja wcześniej nie znałam? Każdego znałam.

Zjedliśmy kolację po czym,pogadaliśmy jeszcze ze 3 godziny i pewnie gadalibyśmy dłużej, ale zaczęłam robić się śpiąca, co nie umkneło uwadze Remka. Chłopak podszedł do mnie,wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego pokoju, położył mnie na łóżku i przykrył puszystą kołderką.
(R)- Dobranoc- pocałował mnie w czoła a gdy wychodził odpowiedziałam mu cichym,, pa Remi" i odpłynełam w krainę snów.

😉😉😉😉💏😉😉😉💏😉😉😉

Hej, podoba się wam?

-Gosia✌

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro