38
Prz- ej, ale nie płacz, nic mi się nie stanie, zobaczysz wyjdziemy z tego wszyscy cali, zdrowi i szczęśliwi. - uśmiechnął wycierając ręką moje mokre policzki.
T.I- pierdolony optymista - uśmiechnęłam się i owinełam chłopaka rękoma wokół szyji.
Prz- też cię kocham - usłyszałam po czym zasnęłam.
Obudziłam się o 7 nad ranem. Przemek jeszcze spał. Postanowiłam, że zejdę na dół i zrobię kawę, bo znając Przemka bez niej nie wstanie. Ubrałam się, uczesałam moje długie włosy i zeszłam na dół. Kiedy schodziłam usłyszałam swoje imię więc zatrzymała się przed wejściem do salonu. Był tam Remek z Dagmarą, leżeli na kanapie.
R- kocham twoje włosy, masz takie same jak T.I, takie długie i piękne - mówił bawiąc się jej piórami, kompletnie się z tym nie zgadzam, patrząc choćby na kolor
D- czemu mnie do niej porównujesz? - oburzyła się
R- bo jesteś do niej podobna- nie mogłam już tego słuchać, poszłam do kuchni zrobić kawę.
Zaniosłam ciepły napój do pokoju Przemka przy okazji go budząc. Chciał żebym została, ale wymagała się tym, że chcę spędzić trochę czasu z Sandrą. Cały czas w głowie miałam Dagmare i Remka. Przechodząc przez korytarz prowadzący do mojego pokoju spotkałam Remka i Dagmare całujących się.
Weszłam jak najszybciej do pokoju a potem do łazienki. Nie zamierzałam płakać, nie po nim. Chwyciłam nożyczki leżące w półce nad zlewem. Nie nie będę się cieła, nie jestem typową nastolatką z,, problemami".
Spojrzałam w lustro, co wiedzę. Młodą dziewczynę w długich brązowych włosach. Przyłożył nożyczki do moich włosów i ciachnełam. Potem następny kosmyk i kolejny. Ponownie spojrzałam w lustro. Tym razem dziewczyna z odbicia miała włosy do ramion. Zdawała się silniejsza. Pewniejsza siebie.
Wzięłam ścięte kosmyki włosów i wrzuciłam do kosza. Westchnęłam i wyszłam z łazienki w nowej fryzurze, pewnie szłam korytarzem, po drodze spotkałam Naruciaka do którego się tylko uśmiechnęłam i wyminełam go bez słowa.
Nienawidzę kiedy porównuję się mnie do moich wrogów. Teraz mi lżej, bo wiem, że już nie jestem podobna do Dagmary.
Zeszłam na dół, przeszłam przez salon pełen ludzi jak gdyby nigdy nic, nie odzyawiają się i wyszłam przed bazę. Muszę odetchnąć.
Usiadłam na ziemi i oparłam się o ścianę. Zamknęła oczy i zelektowałam się słońcem, które niedługo miało zamienić się z ksiamężycem. Nagle poczułam rękę na ramieniu przez co się wzdrygnełam. Otworzyłam oczy i zabaczyłam Sandrę
S- ślicznie wyglądasz- uśmiechnęła się ciepło.
T.I- musiałam coś zmienić- powiedziałam wzdychając
S- ale czemu, tak je kochałaś? - zapytała siadając w takiej samej pozycji jak ja.
T.I- czasami trzeba coś zmienić - spojrzałam na siostrę
S- ale dlaczego tak drastycznie? - wciąż dopytywała
T.I- Impuls, ale korzystny - uśmiechnęłam się lekko
S- rozumiem, idziemy do środka? Robi się zimno - zapytała patrząc na wschodząc księżyc.
T.I - Tak- wstałam i podałam siostrze ręce
S- dziękuję - uśmiechnęła się i przyjęła pomoc.
Weszłyśmy do budynku a tam...
♥️ 🎇❤️🎇♥️🎇❤️🎇♥️🎇❤️🎇♥️🎇
Hej nuteczki! Dawno mnie nie było, mam takiego lenia że nie chce mi się nawet oczu otwierać XD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro