Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

37

T.I- bardzo dobrze że to powiedziałeś ale...

T.I- bardzo dobrze że to powiedziałeś ale nie rozumiem dlaczego między nami jest jeszcze tyle przestrzeni- zaśmiałam się a po chwili usta chłopaka wylądowały na moich, a ręce na biodrach.

Prz- tak długo na to czekałem- odpowiedział kiedy oderwaliśmy się od siebie.

T.I- było miło, ale się skończyło, muszę lecieć, chciałam się jeszcze wykąpać przed snem - powiedziałam łapią na klamkę

Prz- przyjdziesz potem do mnie? - zapytał nadal  nie puszczają mojej ręki.

T.I- jak nie zaśniesz to przyjdę - uśmiechnęłam się i wyszłam z pokoju. Na dole właśnie trwało zebranie, nie zostaliśmy zaproszeni, znaczy że mamy wolne.

Poszłam szybko się umyć, by  ominąć zbędne pytania i szybciej pujść spać.  Ubrałam się w szare dresy i białą bokserkę. Związałam włosy w kitkę i ruszyłam w stronę pokoju Przemka. Weszłam bez płukania i zastałam standardowy widok, Przemek leżący na łóżku z twarzą w poduszcze.

Prz- nie śpię! - krzyknął kiedy usłyszał zamykanie drzwi.

T.I- cieszę się- zaśmiałam się przechodząc obok łóżka by otworzyć okno.

Prz- ślicznie ci w dresach - powiedział siadając na łóżku.

T.I- nie podlizuj się - powiedziałam i usiadłam na parapecie, po chwili chłopak już siedział obok mnie.

Prz- nie chce ci się spać? - zapytał kiedy oparła głowę o jego ramię.

T.I- troszkę- odpowiedziałam przymykając oczy a po chwili pisnełam kiedy poczułam, że tracę grunt. Otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętą twarz Przemka.

Prz- idziemy spać - powiedział kładąc mnie na łóżku i zajmując miejsce obok. Obruciłam się do niego twarzą i zasnełam.

*Sen*

Szłam lasem, całkiem sama. W ręku dzierżyłam broń z trzema nabojami. Sprawdziłam to wcześniej, Poszukiwacz zawsze powtarza że trzeba kontrolować liczbę naboi, żeby nie skończyć w najgorszym momencie z pustą bronią.

Nagle usłyszałam jakiś szelest, szybko odwróciłam się za siebię i zobaczyłam Dagmarę, Agatę, Przemka i ciotkę zmienionych w zombie.

G- Zabij trójkę z nich - usłyszałam  głos w głownie. Spojrzałam się za siebie, nikogo się było. Spojrzałam na broń i westchnęłam i wymierzyłam broń na ciotkę, to samo zrobiłam z Dagmarą. Potem mój wzrok padł na Agatę i Przemka, miotałam się między nimi aż w końcu podjęłam decyzję. Wymierzyłam broń w siebie i strzeliłam.

*koniec snu*

Obudziłam się zalana potem. Było ciemno, spojrzałam na zegarek, była 2:38.  Nagle poczułam dotyk na ramieniu, szybko odwróciłam głowę w prawo i zobaczyłam zmartwioną i jednocześnie zapadną twarz Przemka. No tak! Przecież spaliśmy razem.

Prz- już dobrze - powiedział spokojnie głaszcząc mnie kojąco po głowie i opadające ze mną na materac. Wtuliłam się w jego ciepłą i bezpieczną klatkę piersiową. Boję się go stracić. Teraz kiedy zrozumiałam co czuje, muszę ich pilnować. Wszystkich.

T.I- kocham cie- wymruczałam prosto w jego tors.

Prz- ja ciebie też- powiedział opierając brodę na mojej głowie

T.I- Jak kiedyś umrzesz to cie zabije - powiedziałam podnosząc swój wzrok na niego, na samą myśl, że mogłoby mu się coś stać łzy niekontrolowane spłynełu mi po policzkach.

Prz- ej, ale nie płacz, nic mi się nie stanie, zobaczysz wyjdziemy z tego wszyscy cali, zdrowi i szczęśliwi. - uśmiechnął wycierając ręką moje mokre policzki.

☺️😎☺️😎☺️😎☺️😎☺️😎☺️😎☺️😎
Heja! Tak sobie ostatnio myślałam. Gdybym napisała tu troszkę pikantniejsze sceny to bardzo bym spadła na psy? XD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro