37
T.I- bardzo dobrze że to powiedziałeś ale...
T.I- bardzo dobrze że to powiedziałeś ale nie rozumiem dlaczego między nami jest jeszcze tyle przestrzeni- zaśmiałam się a po chwili usta chłopaka wylądowały na moich, a ręce na biodrach.
Prz- tak długo na to czekałem- odpowiedział kiedy oderwaliśmy się od siebie.
T.I- było miło, ale się skończyło, muszę lecieć, chciałam się jeszcze wykąpać przed snem - powiedziałam łapią na klamkę
Prz- przyjdziesz potem do mnie? - zapytał nadal nie puszczają mojej ręki.
T.I- jak nie zaśniesz to przyjdę - uśmiechnęłam się i wyszłam z pokoju. Na dole właśnie trwało zebranie, nie zostaliśmy zaproszeni, znaczy że mamy wolne.
Poszłam szybko się umyć, by ominąć zbędne pytania i szybciej pujść spać. Ubrałam się w szare dresy i białą bokserkę. Związałam włosy w kitkę i ruszyłam w stronę pokoju Przemka. Weszłam bez płukania i zastałam standardowy widok, Przemek leżący na łóżku z twarzą w poduszcze.
Prz- nie śpię! - krzyknął kiedy usłyszał zamykanie drzwi.
T.I- cieszę się- zaśmiałam się przechodząc obok łóżka by otworzyć okno.
Prz- ślicznie ci w dresach - powiedział siadając na łóżku.
T.I- nie podlizuj się - powiedziałam i usiadłam na parapecie, po chwili chłopak już siedział obok mnie.
Prz- nie chce ci się spać? - zapytał kiedy oparła głowę o jego ramię.
T.I- troszkę- odpowiedziałam przymykając oczy a po chwili pisnełam kiedy poczułam, że tracę grunt. Otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętą twarz Przemka.
Prz- idziemy spać - powiedział kładąc mnie na łóżku i zajmując miejsce obok. Obruciłam się do niego twarzą i zasnełam.
*Sen*
Szłam lasem, całkiem sama. W ręku dzierżyłam broń z trzema nabojami. Sprawdziłam to wcześniej, Poszukiwacz zawsze powtarza że trzeba kontrolować liczbę naboi, żeby nie skończyć w najgorszym momencie z pustą bronią.
Nagle usłyszałam jakiś szelest, szybko odwróciłam się za siebię i zobaczyłam Dagmarę, Agatę, Przemka i ciotkę zmienionych w zombie.
G- Zabij trójkę z nich - usłyszałam głos w głownie. Spojrzałam się za siebie, nikogo się było. Spojrzałam na broń i westchnęłam i wymierzyłam broń na ciotkę, to samo zrobiłam z Dagmarą. Potem mój wzrok padł na Agatę i Przemka, miotałam się między nimi aż w końcu podjęłam decyzję. Wymierzyłam broń w siebie i strzeliłam.
*koniec snu*
Obudziłam się zalana potem. Było ciemno, spojrzałam na zegarek, była 2:38. Nagle poczułam dotyk na ramieniu, szybko odwróciłam głowę w prawo i zobaczyłam zmartwioną i jednocześnie zapadną twarz Przemka. No tak! Przecież spaliśmy razem.
Prz- już dobrze - powiedział spokojnie głaszcząc mnie kojąco po głowie i opadające ze mną na materac. Wtuliłam się w jego ciepłą i bezpieczną klatkę piersiową. Boję się go stracić. Teraz kiedy zrozumiałam co czuje, muszę ich pilnować. Wszystkich.
T.I- kocham cie- wymruczałam prosto w jego tors.
Prz- ja ciebie też- powiedział opierając brodę na mojej głowie
T.I- Jak kiedyś umrzesz to cie zabije - powiedziałam podnosząc swój wzrok na niego, na samą myśl, że mogłoby mu się coś stać łzy niekontrolowane spłynełu mi po policzkach.
Prz- ej, ale nie płacz, nic mi się nie stanie, zobaczysz wyjdziemy z tego wszyscy cali, zdrowi i szczęśliwi. - uśmiechnął wycierając ręką moje mokre policzki.
☺️😎☺️😎☺️😎☺️😎☺️😎☺️😎☺️😎
Heja! Tak sobie ostatnio myślałam. Gdybym napisała tu troszkę pikantniejsze sceny to bardzo bym spadła na psy? XD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro