35
Na szybko pożegnaliśmy się ze wszystkimi i ruszyliśmy. Niestety musieliśmy iść pieszo, ponieważ mają tam strasznie wyczuloną ochronę.
A- to co ludzie? Mamy jakiś konkretny plan? - zapytał po trzydziesto minutowym marszu w ciszy.
T.I- Przemek? - zapytałam oczekując, że chłopak zaraz wymyśli plan po którym opadną nam szczęki.
Prz-yyy..co? - zapytał wyrywając się z transu potrząsając głową.
T.I- Adam pytał jaki mamy plan? - odpowiedziałam patrząc badawczo na przyjaciela.
Prz- możemy wejść od tyłu. - odpowiedział wyraźnie rozkojarzony
Kr- jak ty chcesz wejść od tyłu? Wszystkie, wyjścia, wejścia i zejścia mają pozastawiane ochroną. - powiedziała poprawiając plecak.
T.I- ale możemy odwrócić ich uwagę.
B- dobry pomysł. Któreś z nas zachałasuje w krzakach, oni pójdą to sprawdzić i wtedy reszta wejdzie.
A- Przemek, pasuje plan? - zapytał podchodząc do bruneta
Prz- jest ok- odpowiedział patrząc na mnie tymi swoimi brązowymi oczkami, ale patrzył inaczej. Zaczynało mnie to niepokoić, ale stwierdziłam że zapytam puźniej, bo teraz mamy bardzo ważną misję z której musimy wrócić żywi.
B- dobra, to ja biorę krzaki na siebie- powiedział patrząc na bazę przed którą staliśmy, oczywiście tak aby nas nie było widać.
T. I- ok, tylko uważaj na siebie Karol - powiedziałam patrząc na chłopaka.
K- wy też- powiedział po czym zniknął w krzakach. Blondyn wykonał swoje zadanie zwracając na siebie uwagę ochrony, która od razu ruszyła sprawdzić co to za dźwięk. My w tym czasie niepostrzeżenie weszliśmy do lekko zniszczonego budynku.
Z racji że była nas czwórka ciężko było nam zachować nieskazitelną ciszę, przez co na drodze stanęło nam paru ochroniarzy, z którymi stosunkowo szybko się rozprawiliśmy. Niestety jeden z nich zdążył wyciągnąć nóż i wbić go Adamowi w ramię.
Kr- może boleć- powiedziała chwytając za trzon noża aby się go pozbyć.
A- dawaj- szepnął ze spuszczoną głową. Karolina szybko i sprawnie opatrzyła ramię Adama a my w tym czasie mieliśmy chwilę na odpoczynek po wyczerpującej walce.
Staliśmy oparci o ściany ze zwiększonymi głowami i oddychaliśmy ciężko.
Kr- dobra, możemy iść dalej- powiedziała wstając od bladego jak ściana Adama. Przemek podszedł do niego i pomógł mu wstać.
A- dobra to co teraz robimy? - zapytał prostując się.
T. I- ymmm, musimy wejść do archiwum. W prawo, prosto i jesteśmy- powiedziałam patrząc na mapę budynku.
A- no to w drogę - westchnął i ruszyliśmy. Kiedy byliśmy na miejscu rozdzieliliśmy zadania. Karolina i Przemek stali na czatach a ja i Adam weszliśmy do środka. Naszym zadaniem było przejrzeć dokumenty, ważniejsze wziąć do bazy, chociaż jeśli mam być szczera to wątpię że tu coś znajdziemy.
A jednak! Po pewnej chwili przeszukiwania dokumentów znalazłam dosyć opasłą teczkę z napisem,, do eliminacji" otworzyłam ją a moim oczom ukazały się nazwiska członków bazy. Był tam opisany wygląd, na co są uczuleni, słabości, ich lepsze strony itp. Gestem ręki przywołałam Adama do siebie, kiedy chłopak zobaczył co trzymam w rękach, szybko zabrał mi przedmiot, schował do plecaka po czym pokazał gestem ręki, że wychodzimy.
W drodze do wyjścia nie zdarzyło się nic, wyszliśmy cichutko i niepostrzerzenie. Udaliśmy się w miejsce w którym mieliśmy spotkać się z Blowem. Odetchnełam kiedy zobaczyłam chłopaka całego i zdrowego.
B- i jak? - zapytał kiedy nas zobaczył
Prz- Adam obserwał- odpowiedział poważnie.
T. I- no i mamy coś ciekawego. - uśmiechnęłam się klepiąc plecak Adama.
Kr- a konkretnie? - zapytała podchodząc bliżej.
A- dowiecie się w bazie, to dosyć delikatna sprawa - odpowiedział rozglądając się.
Prz- dobra, chodźmy już bo zaraz będziemy mieć towarzystwo - powiedział i ruszyliśmy.
🕯️🎃🕯️🎃🕯️🎃🕯️🎃🕯️🎃🕯️🎃🕯️🎃
Hej nuteczki!! Odzyskałam wełnę, wyszłam z mojego dołka twórczego! Jest git XD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro