Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20


ŁS- już jesteśmy- powiedział a ja spojrzałam na budynek,  wyglądający jak bunkier.....

Głośno westchnełam i wysiadłam z samochodu,  po drodze zabierając broń.  Weszliśmy frontowymi drzwiami po drodze,  powalając pięciu ochroniarzy.  Kamery zostały wyłączone,  przez Multiego urzędującego w bazie.  Szłam przodem,  ponieważ chciałam mieć to już za sobą. 

KP- t.i,  a ty chociaż wiesz gdzie iść? - zapytał cicho

T.I- nie,  ale liczę,  że mi powiecie- uśmiechnełam się i spojrzałam na nich przez lewe ramię.

TD- a mamy jakieś wyjście?

T.I- nie- uśmiechnełam się a chłopaki sprawdzili mapę
 

ŁS- Dobra,  idziemy do końca korytarza,  potem drugie rozgałęcienie po prawej i trzecie drzwi po lewej.

T.I- ok,  to idziemy- już chciałam iść na róg,  ale Gimper złapał mnie za kaptur i przyciągnoł.

TD- STÓJ!  za tym rogiem jest pięciu ochroniaży- wyszept

KP- uzbrojonych po zęby. - dodał i się wzdrygnoł.

T.I- ja się nie boję- powiedziałam i wyszłam zza rogu,  rozprawiając się z ochroniażami,  na mnie nieszczęść ostatni był silniejszy i powalił mnie na ziemnie.  Zaczął mnie dysić.  Na szczęście na pomoc przyszedł mi Mandzio.

T.I- dzięki- powiedziałam,  ciężko oddychając i wstając z jego pomocą

ŁS- spoko- powiedział chowając broń.   

Wstałam i poszliśmy w miejsce w którym miał znajdować się Remek.  

Podeszłam do drzwi i chwyciłam za klamkę.  Zamknięte.

T.I- kurwa- przeklnełam pod nosem i się cofnełam. Moje miejsce zajoł Tomek,  który łokciem roztrzaskał zamek w drzwiach i swobodnie je otworzył.  Weszliśmy,  Tomek pierwszy,  ja za nim. 

Na środku siedział Remek,  na krześle.  Cały pośiniaczony,  ale przytomny.  Ponieważ ja się jakoś nie wygrywała to kaiko podbiegł do niego i zapytał

KP- wszystko ok?

R- ch-chyba-a  t-t-tak- zająkał się

Kaiko go odwiązał i pomógł wstać,  ja za to podeszłam do małego stolika stojącego w rogu,  na którym leżała mała strzykawka z żółtym płynem w środku.  Wyciągnęłam chustę i zawinełam w nią strzykawkę,  po czym schowałam do kieszeni.  Kiedy Remek trochę się uspokoił dyskretnie wyszliśmy z budynku.  Wsiedliśmy do samochodu zaparkowanego w krzakach.  Mandzio kierował a ja siedziałam obok,  chłopaki z tyłu,  opatrywali Remka.  Rozmawiałam sobie z Łukaszem,  aż zasnełam.

😁😁😁😁😁😁🎬😁😁😁😁😁
Hej,  dawno nie było roździału,  więc proszę. ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro