Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4


W drodze:

-Soo tylko proszę cię, nie sprawiaj chłopakom problemów- odezwał się nagle ojciec.

-Postaram się.

-Będę codziennie przyjeżdżał, albo pisał.

-Dobrze.



Po godzinie stanęliśmy pod dużym domem. Co ja mówię? Ten dom był ogromny! Normalnie willa. Był on z zewnątrz bardzo nowocześnie wykonany, koloru białego. Dwupiętrowy. Tuż obok niego była drewniana altana* a wewnątrz niej stół z 8 krzesłami. Chyba na wypadek jakiegoś gościa. Widać, że wszystko było zadbane.

-No nieźle, jeszcze powiedzcie mi, że za domem jest basen?- powiedziałam sama do siebie.

-Coś mówiłaś?- powiedział ojciec, wyciągając moją walizkę.

-Nic nic..





-Dzień dobry panie Shin.-podlecieli do niego chłopcy.

-Witam was moje dzieciaczki.- uściskał każdego z nich.

-Niech pan się nie męczy. -jakiś szarowłosy a może blondyn zabrał mu walizkę.

-Dziękuje ci Jimin.- przynajmniej wiem jak się nazywa.- Poznajcie moją córkę.

-Mam na imię Soomin- uniosłam kąciki swoich ust w górę.

Proszę jacy mi się przystojniacy trafili. Nie powiem, myślałam, że tylko w telewizji i w pismach wyglądają na takich przystojnych a tu w rzeczywistości są o wiele piękniejsi.

-Kochanie muszę lecieć- ucałował moje czoło. Wsiadł do auta i uchylił szybę.- Obiecuję, że za niedługo znowu wrócimy razem do domu.

-Trzymam cię za słowo.- odpowiedziałam mając znowu łzy w oczach. No nie!! Soo przestań!

Niestety. Odjechał. Od razu, zrobiło mi się smutno. ''Tato proszę wróć jak najszybciej'' myślałam. Spoglądnęłam na chłopaków. Coś czuję, że nie będzie mi się tu nudzić.




-Witaj jestem liderem zespołu i nazywam się Kim Namjoon- złapał mnie pod rękę.

-Ja jestem najmłodszy z nich. Dobrze tańczę, śpiewam, rapuję i rysuję. Mówią na mnie Golden Maknae, a nazywam się Jeon Jeongguk.- złapał mnie po drugą rękę.

I tak weszliśmy do domu.


-Jestem Park Jimin- ukłonił się.

-Ciebie zapamiętałam, kiedy pomagałeś mojemu tacie z walizką.- uśmiechnęłam się lekko.

-Ja jestem z nich najstarszy i nazywam się Kim Seokjin- uśmiechnął się.

-Przesuńcie się! Nadzieja najważniejsza! - odepchnął ode mnie chłopców.- Witaj, ja będę twoją nadziejką. Jung Hoseok.

-Jestem Min Yoongi- rzucił i poszedł gdzieś. Może mnie nie polubił? A zresztą obojętni mi to i tak nie zostaje tu na długo.

-Nie zwracaj na niego uwagi.- powiedział chłopak o jasnych włosach i przepięknym uśmiechu.- On jest najbardziej leniwy z nas wszystkich, pewnie poszedł spać. Jestem Kim Taehyung.

-Miło mi was poznać zaprowadzicie mnie do pokoju?- starałam się być zadowolona.

Jednak cały czas myślami byłam gdzie indziej. Tęskniłam za domem. Nie chce tu być.




*Altana- jest to taka niedużej wielkości budowla stawiana w grodzie, może służyć jako ozdoba, lecz częściej służy ludziom jako ochrona przed deszczem lub słońcem. Można w niej także zjeść śniadanie czy obiad w upale dni.


*Kochani czytelnicy mamy kolejny rozdział. Zostawcie po sobie jakiś ślad, czy wam się podoba ta książka, czy mam coś zmienić. Dziękuje i do następnego :*

Jest jeszcze jedna sprawa. Święta już jutro. Strasznie szybko minęły te dni. Z okazji tego chciałabym życzyć wam wszystkim Pogody ducha, aby ten dzień spędzony z rodziną, przyjaciółmi, czy ze swoją drugą połówką był najpiękniejszym dniem w tym roku. Jak bym mogła zapomnieć także wspaniałej Sylwestrowej zabawy. Oczywiście bez alkoholu :D.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro