Rozdział 33
-Jeonggukie coś dzisiaj nie w nastroju.-rzucił po chwili przyjaciel.
-Też to zauważyłeś?-popatrzyłam na niego smutnym wzrokiem.-Bardzo się o niego martwię.
-Od dwóch dni jest jakiś inny..nieobecny-stwierdził Jin, nie zaprzestając lepienia ciasta.
-Zaczekaj tu chwilę, pójdę zobaczyć o co poszło.- pozostawiłam wołowinę w naczyniu i skierowałam się w stronę salonu.
-Powiecie mi co się stało?- stanęłam w miejscu, spoglądając to na jednego to na drugiego.
-Słyszałaś wszystko?-popatrzył na mnie z przerażeniem J-Hope.
-A czegoś miałam nie słyszeć?-założyłam ręce na piersi.-Może i wszystkiego nie, ale darliście się strasznie.
Chłopcy spojrzeli na siebie i odetchnęli z ulgą. No przynajmniej tak to wyglądało. Ciekawi mnie tylko to co przede mną ukrywają..
-Dobra nie wiem co tu jest grane.-uniosłam ręce w geście poddania się.- Ale ta...
-Porozmawiaj z nim!-rzucił szybko Namjoon, nie pozwalając mi dokończyć.-Ostatnio chodzi jakiś zdesperowany.
-Gdzie jest?
-U siebie.
Pędem ruszyłam na górę.
Bez zastanowienia wparowałam do pokoju. Na miejscu ujrzałam leżącego na jednym z łóżek Jimin'a.
-Jimin czy mógłbyś zostawić nas samych?-spytałam grzecznie. Nie miałam zbytnio ochoty rozmawiać z Jeon'em w jego towarzystwie.
-Ależ oczywiście.-wstał i na odchodne puścił mi oczko.
Eshh...okropieństwo.
-Jungkook.-powiedziałam siadając na łóżku Jimina, aby być bliżej przyjaciela.
Zero reakcji z jego strony.
-Jungkook-powtórzyłam podnosząc lekko głos.
Nic.
-Jeon!-krzyknęłam.
Znów brak czegokolwiek.
-Jungkook do jasnej cholery!-kipiałam ze złości, że tak mnie olewa.
-Co?-usłyszałam ledwo.
-Proszę w końcu książę zechciał się odezwać.-prychnęłam.-Powiesz mi co jest nie tak?
-Wszystko jest przecież w jak najlepszym porządku.-rzucił cały czas leżąc do mnie tyłem. Co za brak szacunku!
-Może byś na mnie spojrzał?- byłam cholernie zła.- Sprawiłam ci czymś przykrość?
-Soo, nie mam ochoty rozmawiać.
-Nie wyjdę stąd dopóki nie dowiem się czemu taki jesteś.-zarzuciłam ręce na piersi.-Powiedziałam ci o wszystkim, o każdym swoim problemie i chcę tego samego od ciebie. Nie ufasz mi?
-Bo ty niczego nie rozumiesz!-odwrócił się szybko i spojrzał na mnie swoimi przeszklonymi oczyma.
-Czego nie rozumiem?-cały czas patrzyłam mu w oczy.
-Wyjdź stąd!-powiedział poważnie.
W tym momencie się przeraziłam, jeszcze nigdy odkąd tu mieszkam nie widziałam chłopaka w takim stanie.
-Jungkook czego nie rozumiem?-powtórzyłam zmartwiona.
Ten jednak nic nie odpowiedział tylko podszedł do mnie i chwycił mocno za ramiona. Poczułam niesamowity ból. Chciałam się wyrwać, ale na marne.
-Co ty wyprawiasz?!-krzyknęłam.
- Nie rozumna jesteś, kiedy mówię ci abyś stąd wyszła?-dostrzegłam w jego oczach ból, wściekłość.
-Puść mnie! Co się z tobą dzieje? To boli!-zawyłam z bólu już któryś raz z rzędu.
Brunet po moich słowach puścił mnie i odsunął się na bezpieczną odległość. Wyglądał jak opętany. Widziałam, że zrobiło mu się głupio za to co zrobił, ale ja wtedy nie potrafiłam zrobić nic innego jak złapać się za czerwone od ścisku ręce, po których na pewno pozostanie ślad.
Tak cholernie zabolało mnie zachowanie przyjaciela, nie widział tego, że sprawił mi ból?
Pierwszy raz jestem w takiej sytuacji i wiem, że już nigdy nie będę. Nie pozwolę na takie traktowanie. To nie jest już ten sam Jeon, który codziennie siedział przy moim łóżku i próbował za wszelką cenę dotrzeć do mnie, poznać mnie, pomóc mi. Wygląda na to, że znów się zawiodłam, iż kogoś obchodziłam...
Bezsilność mnie dopadła. Rozpłakałam się jak małe dziecko.
-Nie chcę, abyś się kiedykolwiek do mnie zbliżał.-wstałam pomału i skierowałam się w stronę drzwi.
Brunet jednak nic nie odpowiedział odwrócił się do mnie swoimi plecami. Jego typowe zachowanie, które pewnie miał w genach.
-Żałuję, że cię poznałam Jeon. Nie chcę mieć już z tobą nic wspólnego.-z moich oczu non stop płynęły łzy i nie potrafiłam temu zaprzestać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro