Rozdział 10
10 dni później
Każdy dzień mijał tak samo. Chłopaki wrócili do pracy. Ja mało co z nimi gadałam.
Z nudów w dormie zaczęłam sprzątać, przygotowywać obiady, kolacje i śniadania dla zapracowanych chłopców, a także często gram na fortepianie, który mają w domu. Ojciec codziennie dzwonił lub pisał. Wczoraj zjawił się na chwilę, by sprawdzić jak się czuję, czy jem i takie tam... Naprawdę chcę już wrócić. Chłopcy starają się być mili, lecz nie ukrywam, że ciężko mi jest. Chciałabym być inna i zmienić nastawienie do nich i do otaczającego mnie świata, ale nie umiem.
Obudziłam się dzisiaj dość wcześnie, koło godziny 7. Zrobiłam to co robię zawsze po przebudzeniu i z powrotem wróciłam do swojego pokoju. Pomyślałam, że nie będę w sobotę budzić chłopaków. Niech się wyśpią jak należy po tygodniu ciężkiej pracy! Postanowiłam dokończyć książkę. W czytaniu przeszkodził mi dźwięk przychodzącej wiadomości. Szybkim ruchem odblokowałam telefon.
Tatuś: Kochanie będziesz musiała na troszkę dłużej zostać u chłopaków, gdyż mam duże urwanie głowy. Przepraszam. Wrócę po ciebie jak tylko będę mógł.
Super! No po prostu super! Lepszej wiadomości nie mogłam dostać. Dlaczego on mi to robi? Zauważyłam, że z moich oczu zaczęły lecieć łzy.
- Nie Soo nie płacz! Weź się w garść! Przestań się błaźnić, jesteś silna!
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
-Błagam nie w takim momencie!- powiedziałam sama do siebie.
-Nie wchodzić!- krzyknęłam lekko zachrypniętym głosem.
Zobaczyłam jak ktoś uchyla drzwi.
-Nie rozumiesz co to znaczy ''Nie wchodzić''?- załamał mi się głos.
-Ja... przepra... Soomin czy ty? Ty płaczesz?- natychmiast odwróciłam głowę i niestety nie ujrzałam twarzy osoby.
Chłopak przysiadł się do mnie.
-Coo? Nigdy w życiu!- starałam się mówić normalnie. Chłopak mnie przytulił, a ja wtuliłam się w niego mocno. Sama byłam zdziwiona swoim zachowaniem, ale chyba właśnie tego w tej chwili potrzebowałam.
-Nie musisz udawać twardej. Nie bój się płaczu, czasami w każdym coś pęka. To żaden wstyd.- nie powiem, pięknie to powiedział.
-Dlaczego on mi to robi? Czy przestał mnie już kochać? Mam dość! Chcę wrócić do domu. Będę mieszkać sama. Nie chcę tu być. Nie umiem się przyzwyczaić. Ciężko mi jest!- zaczęłam bardziej płakać.-Kretynka, po co ja się wyżalam?! Później będę tego żałować.
-Niby czemu?- odsunął się ode mnie i spojrzał w moje oczy. Jego oczy.. ahhh.. Takie pięknie, że aż można się zakochać. Od razu spuściłam głowę.
-Hej popatrz na mnie- również spuścił głowę by na mnie spojrzeć.
-Jeon... Ja nie chcę zazwyczaj nie płaczę. Nie lubię robić z siebie ofiary. Potem będzie, że jestem 'ślamazara' lub inne. Nie chcę, być ktoś udawał, że się tym interesuję. Nie potrzebuję współczucia. Ale nie potrafię już tak dłużej.- ujrzałam nowe łzy na swoich policzkach.
-Chcesz o ty...- nie dokończył, bo mu przerwałam.
-Nie! Skończmy tą rozmowę. I proszę cię, abyś to co zobaczyłeś zachował dla siebie.- powiedziałam poważnym tonem. Następnie wstałam, otarłam łzy i podeszłam do drzwi wskazując brunetowi aby już stąd wyszedł.
Na szczęście nie jest głupi i zrozumiał o co mi chodzi. Zatrzymał się przed drzwiami.
-Boli mnie to, że płaczesz. Naprawdę chcę ci pomóc. Pamiętaj, jeśli coś by się działo przyjdź do mnie.- opuścił mój pokój.
*Bam bam i mamy kolejny rozdział moje robaczki. Spodoba się czy się nie spodoba hmm.. :(
Do następnego! :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro