rozdział dziewiąty
404 otworzył oczy. Stracił przytomność zaraz po teleportacji. Jęknął cicho, próbując się podnieść.
-nie wstawaj- 404 usłyszał znajomy głos.
-Fatal?- zapytał 404, siadając gwałtownie. Zakręciło mu się w głowie i upadłby, gdyby Fatal go nie złapał.
-mówiłem, byś nie wstawał- rzekł Fatal, trzymając 404. Usiadł obok niego- coś mi mówiło, że właśnie tutaj cię znajdę.
-pamiętasz, co było przed resetem?- zapytał 404, opierając się o przyjaciela.
-tak- odparł Fatal.
-przepraszam- powiedział 404- pewnie mnie teraz nienawidzisz...przeze mnie zginąłeś... Nie chciałem, by tak to się skończyło. Gdybym wiedział, że zginiesz, odpuściłbym. Miałeś rację, zawsze zakładam, że wszystko pójdzie zgodnie z planem, albo planem awaryjnym... Nie dopuszczałem do siebie myśli, że możesz zginąć. Zginąłeś przeze mnie, przez moją głupotę...
-nie nienawidzę cię.- przerwał mu Fatal- wiedziałem, że mogę zginąć, kiedy ruszałem do walki. I wiem, że tego nie chciałeś. Widziałem to w twoich oczach, kiedy umierałem. Było tam...wiele emocji.
Error 404 mocno przytulił Fatala.
-już nigdy na to nie pozwolę...nigdy więcej- rzekł 404. Łzy płynęły niekontrolowanie po jego policzkach, po czym moczyły ubranie Fatala- nigdy więcej cię nie stracę. Mam tylko ciebie, Fatal.
Fatal przytulił przyjaciela. Tego się nie spodziewał. 404 czasami dawał się ponieść emocjom, ale pierwszy raz widział go w takim stanie. Pierwszy raz widział, jak 404 płakał.
404 w tej chwili ani trochę nie przypominał dawnego siebie. Zrzucił wszystkie maski i ten jeden raz pozwolił sobie całkowicie się rozkleić i stracić kontrolę. Wydawał się bezbronny i przerażony jak małe dziecko. Dziecko, które potrzebuje, by ktoś był przy nim i powiedział, że wszystko będzie dobrze.
Fatal mocniej przytulił przyjaciela. Nie zwracał uwagi na to, że jego ubranie na ramieniu jest mokre.
-spokojnie, jestem tutaj- powiedział Fatal- będzie dobrze. Wszystko będzie dobrze.
404 wziął głęboki wdech, starając się uspokoić.
-wybacz-powiedział 404- nie powinienem tak się rozklejać... Ostatnio wiele się działo. Straciłem ciebie, multiversum zaczęło się rozpadać... Musiałem współpracować z Inkiem, by zrobić reset. Nie chodziło mi o pomoc multiversum, tylko o to, by odzyskać ciebie.
-dlaczego akurat ten czas?- zapytał Fatal- wystarczyłoby cofnąć się do czasów tuż przed bitwą.
404 spojrzał na Fatala, po czym cicho westchnął. Fatal zasługiwał na to, by 404 wszystko mu powiedział.
-chciałem cofnąć się jeszcze dalej w przeszłość. Do czasów, gdy w moim AU wszystko było dobrze. Nie dopuścił bym do tego, co tam się stało. Ale nie starczyło mi siły. Wiedziałem, że dalszy reset by mnie zabił. Znowu nie potrafiłem go uratować... Zawiodłem.
-postąpiłeś mądrze, rezygnując dalszego z resetu- powiedział Fatal- on by nie chciał, byś zginął. Posłuchaj, może już czas odpuścić. Zostaw przeszłość za sobą, nie próbuj wszystkiego naprawić. Po prostu żyj, ciesz się życiem, które ci zostało. Nasz czas jest ograniczony. Nie wiadomo, co się wydarzy, ani kiedy nasz czas dobiegnie końca. To, co zrobisz to twój wybór i jeżeli postanowisz dalej żyć przeszłością, będę obok, ale proszę, chociaż ten jeden raz mnie posłuchaj i odpuść.
404 westchnął. Wiedział, że Fatal ma rację. Powinien przestać żyć przeszłością. Widział, co się stało, gdy ostatnim razem nie odpuścił.
-masz rację. Powinienem w końcu odpuścić- rzekł 404.
Fatal uśmiechnął się lekko. 404 też się uśmiechnął. Oba szkielety siedziały w ciszy, ciesząc się swoim towarzystwem.
*****
Dream usiadł gwałtownie.
-nie chcę umierać!- krzyknął Dream od razu gdy się obudził.
Rozejrzał się. Znajdował się w salonie w domu Blue, który spał obok niego na kanapie. Obaj musieli zasnąć, czekając na Inka.
Zamknął oczy, usiłując przypomnieć sobie szczegóły swojego snu. Dziwnego snu, dziwnie realistycznego...
Nagle Blue się obudził. Usiadł i rozejrzał się. Spojrzał na Dreama ze łzami w oczach i mocno go przytulił.
-co się stało?- zapytał Dream, odwzajemniając uścisk.
-nie pamiętasz?- zapytał Blue- Dream, był reset.
-reset? Czyli to nie był sen...- odparł Dream- to się wydarzyło naprawdę...
Blue przestał przytulać Dreama i spojrzał na niego.
-tak, to było naprawdę. Jaki był wynik bitwy? Wygraliśmy?- zapytał Blue.
-tak- powiedział cicho Dream- wygraliśmy... Ale jakim kosztem...
-czyli skończyło się źle...- rzekł Blue.
Dream skinął głową i mocno przytulił Blue.
-to było straszne. Tyle osób zginęło...
Blue przytulił przyjaciela.
-już jest dobrze. Spokojnie.- powiedział Blue- jest dobrze i będzie dobrze.
-skąd możesz to wiedzieć?- zapytał Dream.
-mam przeczucie- odparł Blue- poza tym dopilnuję, by było dobrze.
Dream uśmiechnął się lekko. Cały Blue, z tą jego wiarą, że w każdym jest dobro i wszystko może być dobrze.
Nagle pośrodku pomieszczenia otworzył się portal, z którego wyszedł Ink.
-Ink!- krzyknął Blue.
Ink uśmiechnął się, widząc przyjaciół całych i zdrowych. Podbiegł do nich i mocno ich przytulił.
-Dream, Blue! Żyjecie!- krzyknął Ink.
-co się stało?- zapytał Dream- ostatnie, co pamiętam to jakaś biała smuga, ból...i ciemność.
-zginęliście... Wszyscy- powiedział Ink- znalazłem wasz pył przed bazą... 404 to zrobił, upewnił się, że się dowiem, że to był on... Później upozorował własną śmierć. Jednak to on pomógł mi zresetować to multiversum. Myślałem, że zaczyna mnie lubić, a kiedy robiliśmy reset...zdradził mnie. Chciałem puścić przycisk, ale on trzymał moją rękę, by reset trwał nadal... Nie wiem, dlaczego cofnęliśmy się akurat do tego punktu w czasie.
Zapadła cisza, przerywana tylko śpiewem wiatru, wpadającego przez uchylone okno.
-pójdę poszukać Papyrusa- powiedział po długiej chwili ciszy Blue, po czym wstał z kanapy.
-dobrze- rzekł Dream- a ja pójdę do Nighta.
-pójdę z Dreamem. Muszę porozmawiać z Errorem.- powiedział Ink.
Blue uśmiechnął się lekko.
-naprawdę go polubiłeś- rzekł Blue.
-tak- odparł Ink- jest inny, niż myślałem przez prawie całe życie. Naprawdę się zaprzyjaźniliśmy. Kiedyś myślałem, że to niemożliwe...
-wszystko jest możliwe- powiedział Dream.
Ink uśmiechnął się. Tak, wszytko jest możliwe.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro