rozdział dwudziesty ósmy
Ink siedział w Voidzie zadowolony z planu, który niedawno ustalił z Fatalem. Jeżeli wszystko pójdzie po jego myśli, linia czasu powinna wrócić na dawny tor. Uśmiechnął się, wyciągając nogi przed siebie. Może zrobić sobie wolne. Zrobił, co musiał i co mógł, reszta nie zależy już od niego. Jeszcze nie, jego kolej na działanie przyjdzie później.
Nagle niedaleko niego pojawił się portal.
-nie mogę mieć chwili spokoju- jęknął Ink, wstając.
Z portalu wyszli Bad Guys i Dream.
-Ink, czy sprawiłeś, że jedna osoba jest niewidzialna i jej nie słychać?- zapytał od razu Dream.
Inka spojrzał na niego zaskoczony. Nie miał pojęcia, o kim mówił Dream. Nigdy nie sprawiał, że ktoś był niewidzialny, nawet nie wiedział, czy tak potrafi. Nie mówiąc już o sprawianiu, że kogoś nie słychać.
-nie wiem, o kim mówisz.- odparł Ink.
-o tej osobie, co kręci się po bazie. Czuć tylko jej emocje- odparł Dream- czy to ty mu to zrobiłeś?
-nie- odparł Ink- nie wiem nawet, co to za osoba.
Dust zacisnął pięści.
-Ink kłamie!- krzyknął Dust- to perfidny kłamca!
Nienawiść i złość przepełniały go, odbierając zdolność racjonalnego myślenia. Podbiegł do Inka i z całej siły uderzył go w twarz. Jednak jego ręka tylko przez niego przeniknęła.
-ty kłamco! To ty mi to zrobiłeś! To twoja wina!- krzyczał Dust, próbując uderzyć Inka mimo, iż cały czas przez niego przenikał.
-on ma chyba inne zdanie- powiedział Nightmare- nienawidzi cię. Jego nienawiść jest tak wielka, że rozróżniam nawet, jaka to emocja.
W tej chwili do Inka dotarło. Ktoś, kto miał powód, by go nienawidzić, ktoś kto....nie, niemożliwe. Jego nie ma, Ink o to zadbał. On nigdy nie istniał. Na samą myśl, że on mógł tutaj stać i kontaktować się z grupą robiło mu się słabo.
-czy to Dust...?- zapytał cicho Ink.
-tak, to ja!- krzyknął Dust- widzisz, nie pozbędziesz się mnie tak łatwo!
Dust skupił się na tym, by wywołać u siebie pozytywne emocje. Pamiętał, że w ten sposób Dream poczuje, że potwierdza, iż jest Dustem.
-tak, to on- powiedział Dream
Ink cofnął się. Był przerażony. Wiedział, że właśnie jego czyny wracają, by ugryźć go w miejsce, gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę
- wiesz co go spotkało, prawda? Miałeś z tym coś wspólnego.- powiedział Nightmare, bezbłędnie odczytując emocje Inka.
-Ink...co zrobiłeś?- zapytał Dream.
-zaraz się wszystkiego dowiedzą. Już wiedzą, że zrobiłem coś złego...- pomyślał Ink, po czym niewiele myśląc, wyciągnął pędzel.
-odłóż to- rzekł Error. Zbyt dobrze znał Inka, by nie wiedzieć, co oznacza u niego trzymanie pędzla w ten sposób.
Spojrzenie Inka zrobiło się nieobecne, po czym jego oczach błysnęło LOVE, a zaraz po nim żądza mordu. Wiedział, że musi się ich pozbyć, że wiedzą zbyt wiele.
-chcecie wiedzieć, co się z nim stało?- zapytał Ink- więc proszę bardzo. Dust był członkiem Bad Guys, ale usunąłem go z historii multiversum. Tak, jak zaraz usunę was.
Ink machnął pędzlem, z którego chlapnęła farba. Wszyscy uskoczyli przed nadlatującą farbą.
-to jest moje multiversum! To ja jestem twórcą, to ja decyduję, co ma tu istnieć!- krzyknął Ink- to ja opiekuję się tym multiversum od samego początku! To dzięki mnie istnieją AU!
-ty tylko pomagasz im powstać!- krzyknął Dream-sam mi to kiedyś powiedziałeś! Bez ciebie też by powstały, tylko inne, mniej ciekawe, mniej rozbudowane! Nie ty masz decydować, co ma istnieć a co nie! Star Sanses powstało, by chronić życie w AU, ty teraz temu wszystkiemu zaprzeczasz! Niszczysz to, co przysięgałeś chronić! Niszczysz równowagę, życie!
-naprawiam historię- odparł Ink, znowu chlapiąc farbą- nie powstrzymacie mnie!
Error jako jedyny nie zdążył uskoczyć. Krzyknął, czując jak farba go parzy. Spojrzał na Inka. Nie, nie zginie, nie sam. Podbiegł do Inka. Jeżeli ma zginąć, to zabierze Inka ze sobą. Przytulił go, upewniając się, że pobrudził go farbą, na jak największej powierzchni. Ink krzyknął i próbował się wyrwać, jednak Error trzymał go mocno. Nie zamierzał zginąć, nie zabiwszy Inka. A jeżeli mógł go zabrać ze sobą na tamtą stronę, zamierzał to zrobić, nawet jeżeli wiązało się to z przytulaniem Inka. Nienawidził dotyku, a tym bardziej przytulania, ale wiedział, że czasem trzeba się przełamać, by coś osiągnąć.
Nagły błysk i huk odrzucił go od Inka. Przez chwilę widział, jak Ink leci kilka metrów do tyłu, a potem stracił przytomność.
*****
-Error?- dźwięk jego imienia połączony z potrząsaniem nim docierał do Errora jak przez mgłę.
Error lekko otworzył oczy. Kucał przy nim szkielet ubrany w niebieską bluzę. Na głowę narzucony miał kaptur.
-kim jesteś...?- zapytał cicho Error. Nadal czuł się bardzo słabo.
-nie pamiętasz mnie?- szkielet wyglądał, jakby bardzo go bolał fakt, iż Error nie wie, kim on jest. Error wiedział, że nigdy wcześniej go nie widział. Zapamiętałby. Kogoś takiego jak szkielet przed nim nie sposób zapomnieć- musisz mieć wspomnienia z tamtej linii czasu...- dodał szkielet, po czym wyciągnął rękę do Errora-jestem Dust. Członek Bad Guys i twój przyjaciel w poprzedniej linii czasu.- rzekł szkielet.
Error usiadł i spojrzał na niego jak na wariata.
-wiedziałbym, gdybym cię znał- powiedział Error.
-Ink usunął mnie z historii- rzekł Dust- nikt mnie nie pamięta, nigdy nie istniałem. Grupa wygląda tak, jakby mnie tam nigdy nie było.
Obaj spojrzeli na Inka, który ciągle był nieprzytomny.
-skąd mam wiedzieć, że mnie nie okłamujesz?- zapytał Error, znowu patrząc na Dusta.
-byłeś pierwszym członkiem Bad Guys- powiedział Dust- zostałeś nim, bo miałeś Dług Życia u Nightmare'a. Potem byłeś jego najbliższym przyjacielem. Uwielbiałeś pokazywać innym swoją wyższość. Nightmare uważał cię za kogoś, kto go zastąpi, gdy nie będzie mógł dowodzić. W wolnym czasie uwielbiasz robić lalki, a potem odgrywać nimi przedstawienia.
-tego mogłeś się dowiedzieć obserwując nas.- odparł Error.
-najbardziej boisz się tego, że zostaniesz sam- rzekł Dust- zacząłeś się tego bać, gdy nas polubiłeś, gdy dopuściłeś nas wystarczająco blisko, byśmy zostali rodziną.
-nie boję się samotności- odparł Error- i nie jesteśmy rodziną. Nie znam cię.
Dust cofnął się. Dotarło do niego, że to już nie jest jego Error, że ukształtowały go zupełnie inne wspomnienia, inne czyny, inne okoliczności. Ten Error wyglądał jak jego Error, ale zachowywał się zupełnie inaczej. I czuł inaczej.
-rozumiem- rzekł Dust- nie jesteś moim Errorem. Ale to nie przeszkadza nam chyba pomóc sobie nawzajem w powrocie, prawda?
Miał nadzieję, że Error się zgodzi, a gdy będą współpracować, zbliży się do niego. Zamierzał odzyskać przyjaciela, nawet gdyby miało to oznaczać, że musi dotrzeć do niego i zbudować ich relację od początku.
Bo byli rodziną, nawet, jeżeli Error uważał inaczej. Dust to wiedział, a to, że Error go nie pamięta było tylko drobną przeszkodą, którą zamierzał pokonać. To był jego obowiązek jako jego przyjaciela i członka Bad Guys.
Byli rodziną i nic tego nie zmieni.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro