Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XXXI

-Mamo, tato nie byłem z wami do końca szczery przez ostatnie dwa miesiące. Wiem, że myślicie o tym, że jestem z Leilą, bo bywa ona często u nas i często z nią sypiam. -mówiąc to ostatnie słowo znowu przeniosłem wzrok z rodziców na kobietę w czerwieni. Po czym kontynuowałem swoją wypowiedź. -Tak Eleno sypiam z moją koleżanką ze studiów Leilą i z tobą też nie byłem do końca szczery. Sam nie wiedziałem co robię. Zachowywałem się jak marionetka, którą ktoś sobie dobrowolnie steruje, ale dosyć już tego. Dlatego wyjechałem stąd by móc wszystko sobie przemyśleć. Wyjechałem do osoby, która jako jedyna była w tym całym gównie bezstronna i umiała na swój sposób mi pomóc w tym wszystkim, bym mógł kurwa uzyskać odpowiedzi na to, co chcę takiej odpowiedzi uzyskać, ale przede wszystkim pomóc mi podjąć decyzję co dalej mam zrobić bym nie ranił nikogo tak jak ty to uczyniłeś ojcze zdradzając mnie i mamę z tą suką o imieniu Judy. Nie było mi lekko to wszystko przełknąć i w moim życiu przez to, co zrobiłeś pojawiła się Elena, która pierw mnie totalnie wkurwiła, a potem nauczyła kontroli tak jak ciebie ojcze.

-Czy ty kurwa z nią sypiałeś synu? -ojciec powoli się już denerwował jego szczęką zaciskała się w nerwowym tiku, a mama pobladła jeszcze bardziej niż do tej pory. Zawsze jest blada czasami tylko się rumieni, ale teraz jest zupełnie taka jak szpitalna ściana w mojej sali, gdzie się znajdujemy.
-Łączyło nas to, co ciebie i nią sprzed lat. Jestem jej uległym.
-Ty sobie kurwa jaja robisz! - ojciec odsunął się od mamy spojrzał na Elenę, która stała nieruchomo i również była w szoku moim szalonym, ale cholernie szczerym wyznaniem tego, co mnie męczyło od dawna.-Zadowolona jesteś stara szmato rozpierdoliłaś moją rodzinę. -po tych słowach wyszedł trzaskając za sobą drzwi tak głośno, że aż mama i Elena drgnęły jednocześnie. Spojrzałem na mamę i zobaczyłem u niej chęć płaczu.
-Mamo.
-Przykro mi synku, ale nie mam teraz ochoty z tobą rozmawiać. Muszę sobie to wszystko przemyśleć wybacz. Twoje wyznania strasznie mnie zszokowały i nie wiem co teraz będzie. - w tym momencie również i ona opuściła salę chorych, którą zajmowałem. Zostałem sam z Eleną, która podeszła do mnie i usiadła obok mnie na krześle, które niedawno zajmowała najważniejsza kobieta, która mnie urodziła i poświęciła się dla mnie.
-I co teraz Eleno? - widziałem w jej oczach łzy. -Proszę cię nie płacz, chociażby i ty nie zniosę tego.
-Skarbie słowa Christiana strasznie mnie zabolały. Nie chciałam cię niszczyć aniołku, a jeśli to zrobiłam wybacz mi.
-Nie gadaj bzdur nigdy nie zrobiłaś mi nic bym mógł mówić, że mnie skrzywdziłaś, czy chociażby zniszczyć mnie. Nigdy tak nie myśli, te dwa miesiące były dla mnie czymś nowym i nietypowym Eleno. Nauczyłaś mnie wiele przede wszystkim pomogłaś mi kontrolować swoje ciało i jak powstrzymać swój orgazm i to jest przydatne.
-Ale?
-Co, ale Eleno? -zaskoczony tym jej wypaleniem słowa, ale.
-Zawsze skarbie jest jakieś, ale, więc słucham. Rodziców zaskoczyłeś swoim wyznaniem, więc podejrzewam to, że mi też będziesz chciał coś wyznać. Prawda? - niestety kobieta miała rację jej też miałem zamiar powiedzieć to, co mi ciąży od chwili wyjazdu do Sophie, ale to, co chciałem powiedzieć kobiecie, było w stu procentach gorsze. Wziąłem głęboki oddech, oparłem głowę o poduszkę, zamknąłem swoje oczy i wyobraziłem sobie, że wszystko jest dobrze. Kiedy otworzyłem oczy zobaczyłem Elenę wyczekującą na moją odpowiedź na jej ostatnie pytanie. Widziałem, że już dłużej nie może wstrzymać, więc postanowiłem z nią być również szczery.
-Masz rację Eleno jest jedno, ale. Muszę i z tobą być szczery, skoro już wszystkim dziś wyznaję prawdę to tobie też się ona należy.
-Mam się już czegoś bać aniołku? Wiesz mógłbyś mi już wyznać prawdę, bo wiesz wiek już nie ten serce słabe i może tego ono zupełnie nie wstrzymać.
-Nie przesadzasz Eleno, w końcu nie jesteś, aż w takim wieku, by ci coś było. Zobacz na mnie ja mam dwadzieścia lat i już jestem połamany i wylądowałem w szpitalu, więc nie narzekaj kochana.
-Nie zmieniaj tematu skarbie. Mów, o co ci chodzi, bo zaraz na zawał padnę i to nie są żarty Tedy.
-Dobrze wybacz mi już nie będę, ale strasznie się denerwuje, bo nie mam najmniejszego pojęcia jak ci to powiedzieć.
-Chodzi o tę dziewczynę, o której mówiłeś, kiedy byli jeszcze obecni tutaj twoi rodzice. Mam rację Theodore Raymondzie Grayu?
-Dziwnie się słucha pełnych dwóch moich imion, ale tak masz rację Eleno tu chodzi o nią.
-Wiedziałam o tym i nie martw się, bo wiem, o co ci chodzi skarbie.
-Wiesz, ale jak to?
-Wiem o tym Tedy, że chcesz zerwać naszą umowę i to rozumiem wolisz swoją przyjaciółkę i jestem naprawdę z ciebie dumna, że tak postąpiłeś. Dojrzałeś do swojej decyzji i nie chcesz skrzywdzić owej dziewczyny.
-A ty?
-Co ja aniołku?
-Skrzywdziłem cię zrywając naszą umowę.
-Nie aniołku mnie nie mogłeś zranić, bo doskonale wiedziałam, że to nie będzie wiecznie trwać i tak jestem mile zaskoczona, że udało nam się spotykać co każdy weekend przez dwa miesiące.
-Rozumiem i bardzo się z tego cieszę Eleno. Mam tylko jedną prośbę jeszcze do ciebie.
-Oczywiście skarbie. Powiedz mi tylko jedno, gdy zerwiesz ostatecznie naszą umowę to będziesz moim przyjacielem, którym obiecałeś być.
-Doskonale o tym pamiętam i nie zapomniałem o tym. Po prostu będziemy najlepszymi przyjaciółmi.
-Cieszę się, że tak mówisz. To teraz powiedz mi, w czym mam tak ci pomóc.
-Jak wyjdę z tego pojebanego miejsca, pomożesz mi zmienić wszystko.
-Dobrze aniołku, co tylko powiesz zawsze będziesz mógł liczyć na mnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro