Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XXVI

-Jaka kobieta? -doskonale wiedziałem o kogo chodzi, bo starsza pani to tylko Elena. Jednak byliśmy w restauracji, w którą Elena inwestuje. Cholera zapomniałem, że Leila pracuję w pobliskim hotelu należącym do koleżanki jej matki.
-Byłeś we wtorek z jakąś starszą kobietą i nie udawaj, że nie wiesz o kogo chodzi!- no i co ja jej teraz powiem. Odwracam się od niej i z impetem uderzam pięścią w stojący szklany wazon, ten natychmiast rozpada się na milion kawałków. Jestem wściekły jak nigdy dotąd. Ręka zaczyna mnie piec i to cholernie zerkam na nią i widzę jak krew zaczyna spływać wzdłuż palców. Odwracam się w stronę przerażonej dziewczyny i wychodzę z pokoju. Dużej tego nie zniosę to nie na moje siły wszystko mnie przeraża, to jest za dużo muszę natychmiast podjąć ważną decyzję, bo jeśli tego nie zrobię to rozpadnę się na milion kawałków jak ten pieprzony wazon. Omijam zdziwione spojrzenia rodziców, siostry oraz Gail i przywołuje windę. Słyszę jak po schodach zbiega Leila, po czym kiedy jestem już w windzie i drzwi zasuwają się widzę krótko jej zapłakaną twarz.
Jestem tak zdenerwowany, że nawet nie ryzykuje jazdy samochodem, tylko zatrzymuję taksówkę i udaję się w stronę do apartamentu Eleny.
***
-Tedy ty krwawisz, co się stało aniołku? -zmartwiona Elena wpuszcza mnie do środka i szybko zajmuję się moją ręką. Pierwsze co oczyszcza ranę czymś cholernie mocnym, bo rana zaczyna szczypać i rwać jeszcze bardziej. Po czym nakłada jakieś świństwo i nakłada na to opatrunek po czym zawija to wszystko bandażem. Jest bardzo skupiona na tych wykonywanych czynnościach. Kiedy już skończyła zostawiła mnie na chwilę zanosząc apteczkę na swoje odpowiednie miejsce po czym podeszła do szafki z winami. Otwiera ją i zerka na każde wino z osobna, po czym wyjmuje jedno i uśmiecha się na jego widok, kiedy zamyka szafkę odwraca się w moją stronę.
- Jurançon, czy może ono być?
-Mówiłem ci już wcześniej, że nie znam się na winach.
-Przepraszam zapomniałam. Tedy wino Jurançon to niezwykłe, białe, wytrawne lub częściej słodkie wino, produkowane u podnóża Pirenejów, w okolicach Pau. Słodkie Jurançon tradycyjne - oznacza się je także jako moelleux ma kolor złotawy i bursztynowy, jest dojrzałe, miodowe, egzotyczne mango z cynamonem, bywa korzenne lub o aromatach polnych kwiatów. Fermentowane w dębowej beczce pachnie wanilią. Długowieczne, rekomendowane do foie gras lub do sera roquefort, ale i do deserów owocowych, które zaraz podam.
-Widzę, że się znasz na winach i ich pochodzeniu zupełnie jak ojciec i chętnie zjem deser lodowy.
-To ja go tego nauczyłam i już podaję.
-Mogłem się tego spodziewać. -kobieta nakłada kulki lodów do pucharów, wkłada owoce listek mięty i jakiś wafelek po czym podaje mi jeden z dwóch przygotowanych przez nią pucharków z lodami. Po czym nabieram troszkę na łyżkę i zaczynam pochłaniać zawartość pucharka.
-Tedy nie złość się na mnie. -wzięła kieliszki od wina i nalała nam po czym usiadła naprzeciw mnie. Podała mi jeden kieliszek, a ja szybko upiłem łyk trunku i okazało się naprawdę dobre w połączeniu z lodami. Krew zaczęła szybciej krążyć w moich żyłach i od razu poczułem się lepiej.
-Muszę wyjechać na weekend, bo inaczej nie wytrzymam.
-Co się dzieje aniołku?
-Muszę przemyśleć wszystko, by trzeźwo zacząć myśleć potrzebuje tego Eleno.
-Rozumiem to znaczy, że nie zamierzasz pojawić się u mnie w ten weekend. Będzie trudno do tego przywyknąć bądź co bądź przychodziłeś do mnie co każdy weekend i oboje dobrze go spędzaliśmy. Jednak dobrze, że mi o tym powiedziałeś cieszę się, że masz do mnie zaufanie.
-Nie mogłem postąpić inaczej Eleno, źle bym się z tym czuł.
-A dokąd chcesz jechać?
-Jak najdalej stąd Eleno jak najdalej.
-Rozumiem jeśli tylko będziesz potrzebować pomocy finansowej, czy jakiejkolwiek dzwoń do mnie o każdej porze dnia i nocy.
-Dobrze Eleno. Już pójdę sobie, dziękuję za opatrzenie mojej ręki i za rozmowę wino oraz lody.
-Nie dziękuj ustaliliśmy, że nie tylko łączy nas pokój zabaw, ale także przyjaźń i mam nadzieję, że nie zapomnisz o mnie kiedy podejmiesz decyzję, która cię martwi i potrzebujesz ją sobie wyjaśnić.
-Nie śmiał bym zapomnieć tak wiele mnie nauczyłaś.
***
Przechadzam się po ulicach Seattle, kiedy wpadam na pewien pomysł. Wyjmuje telefon z kieszeni spodni i wybieram numer po czym czekam na jakikolwiek odzew od drugiej strony. Po trzech sygnałach, w końcu się odzywa.
-Hej Tedy, co u ciebie słychać?
-Witaj nie przeszkadzam ci? - po mojej wypowiedzi słyszę westchnienie i aż chcę mi się śmiać.
-Czy dzwonisz tylko po to by zapytać się czy nie przeszkadzasz, przecież wiesz, że ty nigdy tego nie robisz.
-Doskonale powiedz mi jedno.
-Słucham cię Tedy.
-Mogę ciebie odwiedzić w ten weekend. -czekałem na odpowiedź, a serce waliło mi jak oszalałe.
-Serio ty chcesz do mnie przyjechać, czy jaja sobie robisz?
-Serio mówię. Mogę przyjechać?
-No jasne pokaże ci jak mieszkam. Połazimy po mieście pokaże ci jak to u nas jest.
-Doskonale. Zaraz będę w domu to kupię jutro bilet do ciebie i w piątek rano postaram się u ciebie być.
-No, a powiedz mi ty w ten weekend będziesz u mnie, bo ja za dwa tygodnie i tak muszę jechać do Seattle.
-Tak w ten weekend się wybieram.
-Tedy, a czemu podjąłeś taką decyzję, że jedziesz do mnie. Czy coś się stało?
-Tak, muszę wiele sobie przemyśleć i potrzebuje stąd uciec, a jedynie do kogo mogę w takiej sytuacji się zwrócić to tylko do ciebie.
-Schlebiasz mi Tedy. Normalnie nie mogę doczekać się już piątku. Co prawda to już pojutrze, ale cholernie się cieszę, że postanowiłeś mnie odwiedzić.
-Dobrze muszę kończyć. Widzimy się w piątek.
-Oczywiście. To do zobaczenia w takim razie.
-Do zobaczenia.
***
W apartamencie pojawiam się grubo po północy. Nie śpieszyło mi się z powrotem do domu. Na miejscu jednak czekali na mnie wszyscy. Leila siedziała na krześle barowym przy stole kuchennym, matka siedziała na wielkim fotelu, a ojciec stał za nią trzymając obie ręce na jej ramionach. Pheobe wraz z Gail stały obok siebie i wpatrywały się we mnie. Taylor wyszedł ze swojego gabinetu z telefonem przy uchu przerywając akcję poszukiwawczą, kiedy tylko mnie zobaczył. Nikt jednak nic nie mówił ignorując ich spojrzenia udałem się do siebie na górę zadowolony z tego jak spędzę ten weekend mimo tego, że muszę przemyśleć wszystko.

***

Komentarze i gwiazdki mile widziane. Piszcie co sądzicie o tym rozdziale?


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro