Rozdział VI
Nadeszła godzina szesnasta i czas było wracać do Seattle, wiedziałem, że czas na powrót do kłopotów z Judy , ale cieszyłem się ,bo już we wtorek były moje dwudzieste urodziny. Po godzinnej powrotnej jeździe samochodem byłem już bardzo mocno zmęczony. Kiedy wjechałem na podziemny parking cieszyłem się, że jestem już w domu , bo miałem cholerną ochotę iść spać, tak działało na mnie zmęczenie. Zgasiłem silnik i wysiadłem z samochodu. Gdy szedłem już do apartamentu przez podziemny parking wpadłem na zadowoloną i roześmianą od ucha do ucha młodszą siostrę kierującą się do swojego Audi i przez myśl mi przeszło, że rodzice są znowu w pokoju zabaw, a ona sama idzie na jakąś imprezę, to i tak dawało mi wiele do myślenia i z drugiej strony nie byłem pewien , cóż to takiego ciekawego wprawiło ją w taki nastrój. Kiedy już stała obok mnie musiałem zapytać, bo nie pozwoliłaby mi na to moja wrodzona ciekawość , by minąć Pheobe i nic się nie odezwać, ani się nie zapytać o co chodzi.
-Pheobe co ci jest , że tak się głupkowato śmiejesz? -jej zachowanie bardzo źle na mnie działało i byłem ogólnie mocno zdenerwowany.
-Z twojej głupiej dziewczyny chcę mi się śmiać. - byłem totalnie zaskoczony słowami Pheobe na temat Judy, musiałem wiedzieć co ona ma na myśli.
-Pheobe , a co ci niby zrobiła Judy , że tak się zapytam ? -byłem zdezorientowany co takiego zrobiła jej Judy, że teraz moja siostra się z niej śmieje , ona spojrzała na mnie i z uśmiechem odpowiedziała.
-Teddy powiedz mi czy ty gadałeś ze swoją laską, że ciebie nie będzie w ten weekend, bo wiesz pięć minut temu jak wracałam do domu to ona wychodziła z apartamentu, mówiąc że przyszła do ciebie. - dziwne to troszkę no niby nie mówiłem jej , o której wrócę, ale do cholery są telefony.
-Wiedziała przecież, że wrócę dziś, ale nie mówiłem o której. A powiedz mi dawno to było?
-Mówiłam ci pięć minut temu.
-A rodzice są w domu. - znowu problemy , a razem z nim wpada moja ciekawość, która jak zawsze musi ze mną wygrać i nie odpuszczę dopóki nie dowiem się prawdy .
-Mamy nie ma od samego rana , bo musiała iść do wydawnictwa z powodu tej straty tych piętnastu tysięcy dolarów i musi tam coś załatwić jest tylko tata , bo go widziałam w swoim gabinecie. - dziwne to było, że skoro była bo chciała mnie odwiedzić to zastanowiło mnie to czemu do mnie nie zadzwoniła i nie zapytała się kiedy wrócę, miałem pewne podejrzenie co jest tego powodem , szybko postanowiłem wyjaśnić to z moim ojcem. Może on będzie wiedział o co chodzi , bo to on w końcu z nią rozmawiał. Zakończyłem rozmowę z siostrą i udałem się do windy. Kiedy byłem już w apartamencie to przechodziłem korytarzem , który lubię nazywać ścieżką wspomnień. Na ścianach wzdłuż tego korytarzyka wisi pełno różnych zdjęć. Moich jak byłem mały, również kilka zdjęć jak dorastałem. Są też zdjęcia z różnego okresu życia Pheobe. Jest też kilka zdjęć rodziców z dawnych lat i teraz aktualne zdjęcia należące do rodziców. Kiedy znalazłem się w głównym salonie poszedłem od razu do gabinetu ojca, kiedy zapukałem w drzwi od jego gabinetu usłyszałem jak ojciec mówi ,,proszę "pozwalając mi wejść do swojego gabinetu wtedy postanawiam wejść do środka. Kiedy ojciec mnie zobaczył przerwał pisać coś na kartce papieru.
- Witaj Teddy już wróciłeś, co u Elliot'a i Kate.
-Czemu nie powiedziałeś mi, że Judy była dziś u mnie?
-Może byś się przywitał ze swoim starym ojcem , a nie już byłeś dwa dni u Kate i stałeś się wścibski i ciekawski zupełnie tak jak ona odkąd ją znam.- zaczął się głośno śmiać, ale kiedy zobaczył, że mi nie jest do śmiechu przestał natychmiast się śmiać. Wyprostował się na krześle biurowym i zaczął bawić się złotym piórem, który dostał od mamy na czterdzieste piąte urodziny, wyciągał i wkładał skuwkę i patrzył się na mnie tymi szarymi oczami.
-Zadałem ci pytanie tato , czy była u nas Judy. -Christian Grey spojrzał na mnie dość groźnie, że poczułem niepokój , ale byłem na tyle zdeterminowany na poznanie prawdy , że stałem spokojny i opanowany.
- Była jakieś dziesięć minut temu pytała się o ciebie czy wróciłeś, kiedy odpowiedziałem , że ciebie nie ma powiedziała, że zadzwoni do ciebie. -dlaczego jest tak , że ja mu nie wierzę.
-To czemu niby nie zadzwoniła do mnie? -ojciec wyprostował się nie opierając się o oparcie krzesła i odłożył pióro na biurko.
-Nie wiem o co ci chodzi , co ty sugerujesz Teddy , to nie moja wina , że twoja kobieta do ciebie nie zadzwoniła. Powiedziała mi , że była w pobliżu i chciała ci zrobić niespodziankę, więc nie rozumiem czemu zadajesz mi tak durne pytania. Proszę jak chcesz to do niej dzwoń i z nią gadaj , a nie mi zadajesz głupie pytania , jeśli nie masz mi nic ciekawego do powiedzenia , to pozwól mi zająć się pracą, a jeśli chcesz powiedzieć mi jeszcze coś miłego to mów, a nie robisz mi karczemną awanturę za nie moją winę. -jakoś jego zachowanie mówi mi , że coś przede mną ukrywa i chcę coś zataić.
-To czemu nie zadzwoniłeś do mnie ty , że Judy była u nas przyjechałbym wcześniej do domu.
-Teddy posłuchaj mnie do cholery nie mam zamiaru ci się jakkolwiek tłumaczyć, bo nie mam nic ci do powiedzenia. -zdziwiło mnie jak szybko przeszedł z nastroju w nastrój. Wiem , że on taki zawsze był, ale nigdy nie rozumiałem dlaczego on tak robi i bałem się, że będę kiedyś taki sam jak on , bo każdy mi mówi , że ,, Jesteś taki podobny do Christiana jak był młody" każdy tak gada , a ja nie chcę być taki jak on. Wolę być podobny z charakteru do mamy , chcę być taki jak ona spokojny , ambitny ,ale nie dominujący i kontrolujący wszystko i wszystkich.
-To czemu mam wrażenie, że się boisz i przed czymś uciekasz.
-Dosyć tego! Nie mam ci nic do powiedzenia.
-Boisz się czegoś. -widziałem jego reakcje i wiem , że czegoś się obawia.
-Przestań, zapamiętaj sobie to do głowy Teddy , że Christian Grey niczego się nie bał , nie boi się i nie będzie się bać, więc nie mów o czymś o czym nie masz w ogóle pojęcia. A teraz wybacz , ale opuść mój gabinet z łaski swojej i zajmij się czymś pożytecznym i nie denerwuj mnie. -powrócił chamski Christian Grey.
-Ale tato chcę pogadać.
-Ale ja nie mam już na to ochoty , więc wyjdź z mojego gabinetu jak już raz o to cię prosiłem , to mnie słuchaj.
Wyszedłem z jego gabinetu bez jakiegoś zbędnego słowa. Poszedłem do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia , kiedy usiadłem i zacząłem jeść kanapki do kuchni wszedł ojciec.
-Smacznego. -odezwał się, a ja w głowie miałem jeszcze mnóstwo pytań.
-Gdzie Gail? - wiem o tym doskonale , że o tej godzinie Gail szykuje dla nas wszystkich kolację, a dziś tak nie jest i to było dziwne.
-Po pierwsze dla ciebie to jest ciocia Gail , a po drugie dałem jej i Taylorowi dziś wolne.
-Z jakiej racji tak zrobiłeś?
-Bo taki miałem kaprys , a bo co? Po drugie przyjechała Sophie i chcieli spędzić razem dzień jak szczęśliwa rodzina , więc czemu mam im tego zabraniać do cholery. -i znowu podnosi na mnie powoli głos.
-Myślałem, że lubisz kontrolę. -widziałem, że to zdanie sprawiło, że jego spojrzenie stało się groźne jak u seryjnego mordercy. Nagle zabrzmiał sygnał , że winda za chwilę się pojawi i tak też się stało. Z windy wyszła zła mama z Pheobe i od razu kazała jej iść do swojego pokoju. Byłem ciekawy o co chodzi.
-Witaj Teddy jak było u Kate i Elliot'a? - choć jej ton głosu był spokojny, to i tak wiedziałem, że w środku mama kipi złością.
-Bardzo dobrze udało mi się skończyć z wujem malutki remont i teraz wujo zastanawia się co mi kupić na urodziny.
-A co u Avy? -mama zadawała pytania , tylko dlatego, że nie chciała powiedzieć co ją tak zezłościło i dlaczego Pheobe się dostało.
-Wiesz również dobrze , udało nam się wraz z Avą nabrać ciocię. -widziałem zainteresowanie w oczach mamy, tata jednak szybko zniknął znowu w swoim gabinecie jak tchórz.
-Nabraliście Kate , jak niby to zrobiliście , przecież ona zawsze była bardzo uważna.
-Wiesz mamo ona i wujo Elliot są mocno przewrażliwieni na temat tego , że Ava nie może mieć chłopaka, bo pierwsza i najważniejsza jest nauka , potem miłość.
-Od kiedy Kate jest taka , niech sama sobie przypomni jak ich nakryłam w naszym pierwszym wspólnym mieszkaniu. - o cholera mama nakryła na seksie Kate i Elliot'a, a ciocia teraz udaje taką świętą osobę. -A czemu taki smutny jesteś? -kolejne niezręczne pytanie mamy.
-Wiesz mam problemy z Judy , ale uda mi to wszystko pogodzić, w końcu jestem Grey, prawda? -ojciec zawsze powtarzał nam , że wszyscy Grey'owie to twardzi i silni ludzie i zawsze damy radę ze wszystkim.
-Kochanie nie tylko jesteś Grey. -nie zrozumiałem tego jej przekazania.
-Jak to nie tylko Grey , mamo czy ja o czymś nie wiem? - kiedy to usłyszała zaczęła się śmiać, a jej śmiech był na tyle zaraźliwy , że ja również zacząłem się śmiać wraz z mamą. Kiedy się już uspokoiła spojrzała na mnie i powiedziała.
-Teddy nie zapominaj , że w połowie jesteś Steele , wrażliwy i grzeczny , miły i delikatny. Co innego Pheobe ta to nie wiem do kogo się wrodziła z tymi imprezami. Ja i alkohol to słabe połączenie , tak samo jak ojciec i alkohol zupełnie do niego nie pasujemy , a Pheobe imprezuje w każdej wolnej chwili. Naprawdę nie mam pojęcia do kogo się wrodziła.
-No wiesz może do nie jakiej Kate Kavanagh, nie wiem czy znasz tą panią? -mama znowu spojrzała na mnie i zaczęła się znowu śmiać, a ja wraz z nią.
-Oj znam synku znam. - powiedziała to o mało nie krztusząc się ze śmiechu. Po czym dodała. -Pani Kavanagh mówi mi coś ta osoba i to bardzo dobrze mi znane jest to nazwisko.
Znowu zaczęliśmy się głośno śmiać i tak dzięki mamie zapomniałem o kłopotach z Judy , o kłótni z ojcem i o tym jak moje życie jest do bani tylko dlatego, że nazywam się Grey.
___________________
Kochani nadal jesteście z bohaterami książki. Jeśli tak zostawcie ślad po sobie, a ja na pewno odwiedzę i wasz profil.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro