Rozdział IV
Siedziałem w samochodzie na jakimś oddalonym o pięć minut od apartamentu drogi na mało popularnym parkingu. Wtedy przyszedł mi do głowy pewien dziwny pomysł, ale żeby go zrealizować potrzebuję mojej dziewczyny Judy , która pomoże mi zagrać w moim chorym pomyśle . Postanowiłem do niej zadzwonić. Po kilku sygnałach usłyszałem jej głos.
-Tak słucham.
-Cześć kochanie mam do ciebie pytanie.-musiałem dobrze to rozegrać , by dostać w nagrodę to co bym naprawdę chciał dostać.
-No już o co chodzi , bo wiem że coś chcesz i nie podlizuj się za bardzo.
- Ty to jak zwykle no , ale skoro tego chcesz , to już mówię, Judy mogę do ciebie przyjechać, mam coś ważnego ci do powiedzenia. -cały dzień siedziałem w swoim samochodzie i zastanawiałem się co mam dalej zrobić i potrzebowałem wsparcia i jakiegoś słowa otuchy od swojej dziewczyny, a inny powód jest też taki , że mam ochotę spędzić z nią jakieś miłe chwilę sam na sam. Wiedziałem, że teraz wszystko się zmieni odkąd odkryłem prawdę o pokoju rodziców i wiem ,że teraz będę inaczej patrzeć na moich nich. Jednak wiem teraz jedno , że nie mogę dać po sobie poznać że wiem o ich pokoju zabaw.
-Możesz przyjechać, a co chcesz mi powiedzieć?
-Za dziesięć minut będę, a sama jesteś w domu? - nie chciałem by ktoś z jej rodziny wiedział co dzieje się w moim domu.
-Jestem sama , a czemu pytasz ? -po głosie słychać niepokój u Judy , jednak nie miała powodu do takiego zachowania.
-Bo chcę pogadać zaraz będę.
-Okey do zobaczenia.
Rozłączyłem się i odpaliłem silnik samochodu i ruszyłem w drogę do mieszkania Judy. Kiedy dotarłem na miejsce dziewczyna czekała na mnie na zewnątrz . Zgasiłem silnik i wysiadłem z samochodu. Podszedłem do Judy i zobaczyłem strach w jej oczach co było dość dziwne.
-Co chcesz mi powiedzieć? -no proszę bardzo stres wychodzi z tej dziewczyny w każdy sposób. Nie tylko jest ciekawa mojego odkrycia , ale zauważyłem, że ręce jej się trzęsą.
-Nie zgadniesz co odkryłem. - po tym jak powiedziałem jej , że coś odkryłem dziewczyna stanęła jakby zobaczyła za mną coś strasznego. Spięła się co było dziwne , bo nigdy tak nie robiła przy mnie.
-Mów szybko o co chodzi. - jej zachowanie uległo zmianie o sto osiemdziesiąt stopni.
-Wszystko w porządku, jakaś dziwna jesteś od jakiegoś czasu.
-Nic mi nie jest, mów do cholery.-jej zachowanie bardzo mi się nie podobało z minuty na minutę ona była bardziej niespokojna.
-Odkryłem co jest w pokoju rodziców.
-Że co, jak to odkryłeś?
-No tak też nie mogę w to uwierzyć, ale tak właśnie jest udało mi się odkryć co oni tam mają.
-I co niby tam odkryłeś?
-Moi rodzice praktykują perwersyjne bzykanko, rozumiesz to.
-Żartujesz sobie ze mnie w tym momencie , a odkryłeś tam coś jeszcze.
-No nie , ale wiesz co ci powiem , też miałbym ochotę spróbować czegoś takiego. Co ty na to?
-Żartujesz sobie?
-Nie mówię serio, zgódź się.
- Dobrze zawsze możemy spróbować czegoś innego. - dziwne dość szybko się zgodziła na moją propozycje no, ale może jestem przewrażliwiony i dopowiadam sobie wiele.
-Może jutro , ja nie muszę iść na uczelnie, rodziców i siostry nie będzie. Co ty na to ?
-Oczywiście, czy masz coś jeszcze do powiedzenia, bo muszę iść się uczyć.
-Nie już nic , to w takim do jutra.
-Dobrze do jutra.
Nie mogłem się doczekać jutrzejszego dnia i tego co będę robić z Judy w pokoju zabaw rodziców . Najgorsze jest to, że boję się ,że stanę się taki jak mój własny ojciec, że będę chciał sprawiać kontrolę nad wszystkim i wszystkimi. Kiedy wróciłem do domu było już dość ciemno i późno. W salonie siedziała na jednym z dwóch foteli mama i kiedy mnie zobaczyła natychmiast wstała z fotela i przytuliła mnie , a gdy puściła uścisk zaczęła swoją drogą gadkę jak to robi każda martwiąca się o swoje dziecko matka.
-Gdzie ty byłeś, możesz mi powiedzieć martwiłam się o ciebie Theodore. - Anastasia Grey nie tylko lubi perwersyjne bzykanko, ale przede wszystkim martwi się o każde swoje dziecko jak na prawdziwą matkę przystało
-Mamo nic mi nie jest nie przesadzaj, po prostu byłem tylko na spacerze nic więcej, mamo daj już sobie spokój. -kiedy spojrzałem jednak na mamę oczami mojej wyobraźni zobaczyłem ją w tym łóżku i aż źle mi było z tym faktem.
-Wszystko w porządku Teddy?
-Oczywiście, ale wybacz mamo idę pod prysznic i idę spać zmęczony jestem bardzo.
-No dobrze idź.
-A gdzie jest w ogóle tata?
-Mówił że musi coś załatwić jeszcze , a czemu pytasz?
-Tak tylko.
***
Następnego dnia, kiedy Judy przyjechała do mnie i od razu zabrałem ją do pokoju zabaw.
-Judy zaraz pokaże ci ten pokój, tylko się nie wystrasz.- weszliśmy do środka i nie zauważyłem, aby Judy była zaskoczona wystrojem pokoju rodziców. Wręcz przeciwnie zachowywała się jakby kiedyś tutaj była.
- Teddy , to co teraz będziemy uprawiać seks w taki sposób jaki to robią twoi rodzice?
-Nie do końca tak chcę, bo boję się ,że zrobię ci tym czymś krzywdę.
-Aha rozumiem, ale to po co mnie tutaj przyprowadziłeś? - dziwiło mnie jej zachowanie, że nic nie robi na niej ten pokój i jego wystrój.
-Bo chcę to zrobić w tym pokoju, wiem że to odrobinę dziwne , ale tak jest. Jednak widzę że jesteś zestresowana.
-Wcale , że nie.
-To idę się przygotować. -moje przygotowanie się, to pójście na górę do mojego pokoju po prezerwatywę. Kiedy wróciłem do pokoju zabaw zobaczyłem jak Judy jest w samych majtkach , klęczy na wprost drzwi plecami zwrócona do mnie. Jej ręce spoczywały na udach. Włosy miała spięte w warkocz. Była jak w jakimś transie , patrzyła się na drzwi i wydawała się nasłuchiwać tego co ja robię.
-Judy co ty robisz. -jednak nic sobie nie zrobiła z tego , że ją wołam. -Judy do cholery co ty wyprawiasz! - kiedy w końcu usłyszała, że do niej mówię odwróciła się zaskoczona moją osobą i spojrzała na mnie dość dziwacznie.
-Teddy? - zaskoczenie w jej głosie dało mi dużo do myślenia.
-A kto ma niby być, Judy ubieraj się i wychodzimy stąd musimy porozmawiać, bo staję się to już dość dziwne jak ty od dwóch miesięcy się zachowujesz. Gdzie są twoje ubrania?
-Na komodzie, Teddy proszę nie złość się na mnie.
-Dobrze, pierwsze co to się ubieraj zamykamy ten pokój i idziemy do mnie na górę mamy wiele do wyjaśnienia.
-Oczywiście
Kiedy się ubrała , a ja zamknąłem na klucz pokój zabaw, klucz schowałem na swoje miejsce. Siedzieliśmy godzinę w milczeniu w kuchni i w końcu kazałem iść jej do swojego pokoju, bo miałem nadzieję, że chociaż wyjaśni mi tutaj swojej zachowanie jakie miała w pokoju zabaw. Kiedy już miałem iść do Judy do apartamentu weszła mama , która jak nigdy była zła.
-Hej mamo , jak w pracy?
-Nie powiem , że super , bo bym skłamała , jest źle bo moje wydawnictwo straci na tym piętnaście tysięcy dolarów, a to jest spora strata.
-A o co chodzi konkretnie ? - w tym momencie z góry zeszła Judy.
-Witaj Judy , nie miałam pojęcia, że jesteś.
-Dzień dobry pani Grey, przyszłam do Tedd'ego , ale już muszę iść.
-Ej przepraszam, dokąd to się wybierasz, musimy pogadać.
-Nie mogę, nie mam czasu.
-Theodore nie bądź jak twój ojciec. -powiedziała te słowa moja matka, a ogarnęła złość.
-Nie jestem jak ojciec wcale, zrozum to nie chcę być taki jak on. -kiedy to powiedziałem udałem się na górę do swojego pokoju i z nerw trząsłem drzwiami, bo nie chciałem być taki sztywny i dominujący jak Christian mającym kontrolę nad wszystkim Grey. Kiedy byłem już u siebie w pokoju usłyszałem pukanie do drzwi i nie odzywałem się, a mama i tak weszła do środka i usiadła obok mnie na łóżku.
-Theodore Raymond Grey nie mogę zrozumieć jak mogłeś tak postąpić w obecności swojej dziewczyny. Twoje zachowanie podchodziło poniżej krytyki nie mogę uwierzyć, że tak postąpiłeś. Nigdy tak się nie zachowujesz co się z tobą dzieje. Nigdy nie podniosłeś głosu na mnie , a dziś to zrobiłeś, pytam się ciebie synu , co w ciebie wstąpiło.
-Nic mamo po prostu jestem trochę zły, ale przejdzie mi zobaczysz.
-Czemu nie chcesz być taki jak ojciec?
-Bo nie , ja nie lubię dominować i mieć nad wszystkim kontrolę.
-Ale nie musisz taki być, co prawda jesteś podobny do ojca , ale nie musisz być taki , że potrzebujesz kontrolować wszystko i wszystkich, ale nic na to nie poradzisz ,że on taki jest. Teddy tata jest taki odkąd tylko pamiętam, zawsze musiał być panem sytuacji.
-Ale ja taki nie chcę być.
-I nie jesteś taki. A właśnie przypomniało mi się. Masz wolny ten weekend?
-Tak mam ,a czemu pytasz? - byłem w szoku , że tak łatwo zmieniła temat naszej rozmowy.
-Wujek Elliot pyta się czy nie mógłbyś pomóc mu przy remoncie w ten weekend, dużo mu nie zostało, a potrzebuje jeszcze rąk do pomocy.
-Jasne , że mu pomogę. Przynajmniej oderwę się od nie potrzebnych myśli.
-No pewnie przyda ci się. Pamiętaj jednak, że jestem twoją mamą i nie ważne czy to w dzień czy w nocy możesz przyjść i ze mną pogadać. Wiesz gdzie mnie znaleźć. -wiem doskonale jak wiele dla mnie znaczy ta kobieta i jak dużo mogę dla niej zrobić.
-Wiem o tym i dziękuję ci za to.
-Nie dziękuj, właśnie po to nazywasz mnie swoją mamą. A teraz powiedz mi co cię tak gryzie od środka. - nie wiem czy mogę powiedzieć jej o wszystkim, bo bądź co bądź sama z ojcem ma swoje tajemnice.
-Martwię się o Judy.
-O Judy, dlaczego?
-Od jakiś dwóch miesięcy zachowuję się dość inaczej.
-Inaczej Teddy nic nie rozumiem. - Mamo za każdym razem robi się spięta i dziwaczna nie wiem co o tym mam już myśleć. -Theodore tato też zachowuję się dość dziwne , ale to nie znaczy , że mu to nie przejdzie. Każdy ma swoje słabsze, gorsze i lepsze dni. Ale jak znam życie, a trochę już je znam wszystko się kiedyś ułoży zobaczysz. Zaufaj mi dobrze.
-Ufam tobie zawsze.
-Kochany jesteś, zaraz zrobię nam coś do jedzenia, bo Gail ma dziś wolne i to ja w końcu mogę coś ugotować.
---------------------------------------
Kochani jak wam się podoba to opowiadanie. Komentujcie i głosujcie.
Widzimy się niebawem. Liczę na was. Buziaki kochani.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro