Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział IV

Siedziałem w samochodzie na jakimś oddalonym o pięć minut od apartamentu drogi na mało popularnym parkingu. Wtedy przyszedł mi do głowy pewien dziwny pomysł, ale żeby go zrealizować potrzebuję mojej dziewczyny Judy , która pomoże mi zagrać w moim chorym pomyśle . Postanowiłem do niej zadzwonić. Po kilku sygnałach usłyszałem jej głos.
-Tak słucham.
-Cześć kochanie mam do ciebie pytanie.-musiałem dobrze to rozegrać , by dostać w nagrodę to co bym naprawdę chciał dostać.
-No już o co chodzi , bo wiem że coś chcesz i nie podlizuj się za bardzo.
- Ty to jak zwykle no , ale skoro tego chcesz , to już mówię, Judy mogę do ciebie przyjechać, mam coś ważnego ci do powiedzenia. -cały dzień siedziałem w swoim samochodzie i zastanawiałem się co mam dalej zrobić i potrzebowałem wsparcia i jakiegoś słowa otuchy od swojej dziewczyny, a inny powód jest też taki , że mam ochotę spędzić z nią jakieś miłe chwilę sam na sam. Wiedziałem, że teraz wszystko się zmieni odkąd odkryłem prawdę o pokoju rodziców i wiem ,że teraz będę inaczej patrzeć na moich nich. Jednak wiem teraz jedno , że nie mogę dać po sobie poznać że wiem o ich pokoju zabaw.
-Możesz przyjechać, a co chcesz mi powiedzieć?
-Za dziesięć minut będę, a sama jesteś w domu? - nie chciałem by ktoś z jej rodziny wiedział co dzieje się w moim domu.
-Jestem sama , a czemu pytasz ? -po głosie słychać niepokój u Judy , jednak nie miała powodu do takiego zachowania.
-Bo chcę pogadać zaraz będę.
-Okey do zobaczenia.
Rozłączyłem się i odpaliłem silnik samochodu i ruszyłem w drogę do mieszkania Judy. Kiedy dotarłem na miejsce dziewczyna czekała na mnie na zewnątrz . Zgasiłem silnik i wysiadłem z samochodu. Podszedłem do Judy i zobaczyłem strach w jej oczach co było dość dziwne.
-Co chcesz mi powiedzieć? -no proszę bardzo stres wychodzi z tej dziewczyny w każdy sposób. Nie tylko jest ciekawa mojego odkrycia , ale zauważyłem, że ręce jej się trzęsą.
-Nie zgadniesz co odkryłem. - po tym jak powiedziałem jej , że coś odkryłem dziewczyna stanęła jakby zobaczyła za mną coś strasznego. Spięła się co było dziwne , bo nigdy tak nie robiła przy mnie.
-Mów szybko o co chodzi. - jej zachowanie uległo zmianie o sto osiemdziesiąt stopni.
-Wszystko w porządku, jakaś dziwna jesteś od jakiegoś czasu.
-Nic mi nie jest, mów do cholery.-jej zachowanie bardzo mi się nie podobało z minuty na minutę ona była bardziej niespokojna.
-Odkryłem co jest w pokoju rodziców.
-Że co, jak to odkryłeś?
-No tak też nie mogę w to uwierzyć, ale tak właśnie jest udało mi się odkryć co oni tam mają.
-I co niby tam odkryłeś?
-Moi rodzice praktykują perwersyjne bzykanko, rozumiesz to.
-Żartujesz sobie ze mnie w tym momencie , a odkryłeś tam coś jeszcze.
-No nie , ale wiesz co ci powiem , też miałbym ochotę spróbować czegoś takiego. Co ty na to?
-Żartujesz sobie?
-Nie mówię serio, zgódź się.
-  Dobrze zawsze możemy spróbować czegoś innego. - dziwne dość szybko się zgodziła na moją propozycje no, ale może jestem przewrażliwiony i dopowiadam sobie wiele.
-Może jutro , ja nie muszę iść na uczelnie, rodziców i siostry nie będzie. Co ty na to ?
-Oczywiście, czy masz coś jeszcze do powiedzenia, bo muszę iść się uczyć.
-Nie już nic , to w takim do jutra.
-Dobrze do jutra.
Nie mogłem się doczekać jutrzejszego dnia i tego co będę robić z Judy w pokoju zabaw rodziców . Najgorsze jest to, że boję się ,że stanę się taki jak mój własny ojciec, że będę chciał sprawiać kontrolę nad wszystkim i wszystkimi. Kiedy wróciłem do domu było już dość ciemno i późno. W salonie siedziała na jednym z dwóch foteli mama i kiedy mnie zobaczyła natychmiast wstała z fotela i przytuliła mnie , a gdy puściła uścisk zaczęła swoją drogą gadkę jak to robi każda martwiąca się o swoje dziecko matka.
-Gdzie ty byłeś, możesz mi powiedzieć martwiłam się o ciebie Theodore. - Anastasia Grey nie tylko lubi perwersyjne bzykanko, ale przede wszystkim martwi się o każde swoje dziecko jak na prawdziwą matkę przystało
-Mamo nic mi nie jest nie przesadzaj, po prostu byłem tylko na spacerze nic więcej, mamo daj już sobie spokój. -kiedy spojrzałem jednak na mamę oczami mojej wyobraźni zobaczyłem ją w tym łóżku i aż źle mi było z tym faktem.
-Wszystko w porządku Teddy?
-Oczywiście, ale wybacz mamo idę pod prysznic i idę spać zmęczony jestem bardzo.
-No dobrze idź.
-A gdzie jest w ogóle tata?
-Mówił że musi coś załatwić jeszcze , a czemu pytasz?
-Tak tylko.
                                                                                             ***
Następnego dnia, kiedy Judy przyjechała do mnie i od razu zabrałem ją do pokoju zabaw.
-Judy zaraz pokaże ci ten pokój, tylko się nie wystrasz.- weszliśmy do środka i nie zauważyłem, aby Judy była zaskoczona wystrojem pokoju rodziców. Wręcz przeciwnie zachowywała się jakby kiedyś tutaj była.
- Teddy , to co teraz będziemy uprawiać seks w taki sposób jaki to robią twoi rodzice?
-Nie do końca tak chcę, bo boję się ,że zrobię ci tym czymś krzywdę.
-Aha rozumiem, ale to po co mnie tutaj przyprowadziłeś? - dziwiło mnie jej zachowanie, że nic nie robi na niej ten pokój i jego wystrój.
-Bo chcę to zrobić w tym pokoju, wiem że to odrobinę dziwne , ale tak jest. Jednak widzę że jesteś zestresowana.
-Wcale , że nie.
-To idę się przygotować. -moje przygotowanie się, to pójście na górę do mojego pokoju po prezerwatywę. Kiedy wróciłem do pokoju zabaw zobaczyłem jak Judy jest w samych majtkach , klęczy na wprost drzwi plecami zwrócona do mnie. Jej ręce spoczywały na udach. Włosy miała spięte w warkocz. Była jak w jakimś transie , patrzyła się na drzwi i wydawała się nasłuchiwać tego co ja robię.
-Judy co ty robisz. -jednak nic sobie nie zrobiła z tego , że ją wołam.                                                                    -Judy do cholery co ty wyprawiasz! - kiedy w końcu usłyszała, że do niej mówię odwróciła się zaskoczona moją osobą i spojrzała na mnie dość dziwacznie.
-Teddy? - zaskoczenie w jej głosie dało mi dużo do myślenia.
-A kto ma niby być, Judy ubieraj się i wychodzimy stąd musimy porozmawiać, bo staję się to już dość dziwne jak ty od dwóch miesięcy się zachowujesz. Gdzie są twoje ubrania?
-Na komodzie, Teddy proszę nie złość się na mnie.
-Dobrze, pierwsze co to się ubieraj zamykamy ten pokój i idziemy do mnie na górę mamy wiele do wyjaśnienia.
-Oczywiście
Kiedy się ubrała , a ja zamknąłem na klucz pokój zabaw, klucz schowałem na swoje miejsce. Siedzieliśmy godzinę w milczeniu w kuchni i w końcu kazałem iść jej do swojego pokoju,  bo miałem nadzieję,  że chociaż wyjaśni mi tutaj swojej zachowanie jakie miała w pokoju zabaw. Kiedy już miałem iść do Judy do apartamentu weszła mama , która jak nigdy była zła.
-Hej mamo , jak w pracy?
-Nie powiem , że super , bo bym skłamała , jest źle bo moje wydawnictwo straci na tym piętnaście tysięcy dolarów, a to jest spora strata.
-A o co chodzi konkretnie ? - w tym momencie z góry zeszła Judy.
-Witaj Judy , nie miałam pojęcia, że jesteś.
-Dzień dobry pani Grey, przyszłam do Tedd'ego , ale już muszę iść.
-Ej przepraszam, dokąd to się wybierasz, musimy pogadać.
-Nie mogę, nie mam czasu.
-Theodore nie bądź jak twój ojciec.  -powiedziała te słowa moja matka,  a ogarnęła złość.
-Nie jestem jak ojciec wcale, zrozum to nie chcę być taki jak on.  -kiedy to powiedziałem udałem się na górę do swojego pokoju i z nerw trząsłem drzwiami, bo nie chciałem być taki sztywny i dominujący jak Christian  mającym kontrolę nad wszystkim Grey. Kiedy byłem już u siebie w pokoju usłyszałem pukanie do drzwi i nie odzywałem się, a mama i tak weszła do środka i usiadła obok mnie na łóżku.
-Theodore Raymond Grey nie mogę zrozumieć jak mogłeś tak postąpić w obecności swojej dziewczyny. Twoje zachowanie podchodziło poniżej krytyki nie mogę uwierzyć, że tak postąpiłeś. Nigdy tak się nie zachowujesz co się z tobą dzieje. Nigdy nie podniosłeś głosu na mnie , a dziś to zrobiłeś, pytam się ciebie synu , co w ciebie wstąpiło.
-Nic mamo po prostu jestem trochę zły, ale przejdzie mi zobaczysz.
-Czemu nie chcesz być taki jak ojciec?
-Bo nie , ja nie lubię dominować i mieć nad wszystkim kontrolę.
-Ale nie musisz taki być, co prawda jesteś podobny do ojca , ale nie musisz być taki , że potrzebujesz kontrolować wszystko i wszystkich, ale nic na to nie poradzisz ,że on taki jest. Teddy tata jest taki odkąd tylko pamiętam, zawsze musiał być panem sytuacji.
-Ale ja taki nie chcę być.
-I nie jesteś taki. A właśnie przypomniało mi się. Masz wolny ten weekend?
-Tak mam ,a czemu pytasz? - byłem w szoku , że tak łatwo zmieniła temat naszej rozmowy.
-Wujek Elliot pyta się czy nie mógłbyś pomóc mu przy remoncie w ten weekend, dużo mu nie zostało, a potrzebuje jeszcze rąk do pomocy.
-Jasne , że mu pomogę. Przynajmniej oderwę się od nie potrzebnych myśli.
-No pewnie przyda ci się. Pamiętaj jednak, że jestem twoją mamą i nie ważne czy to w dzień czy w nocy możesz przyjść i ze mną pogadać. Wiesz gdzie mnie znaleźć.  -wiem doskonale jak wiele dla mnie znaczy ta kobieta i jak dużo mogę dla niej zrobić.
-Wiem o tym i dziękuję ci za to.
-Nie dziękuj, właśnie po to nazywasz mnie swoją mamą. A teraz powiedz mi co cię tak gryzie od środka. - nie wiem czy mogę powiedzieć jej o wszystkim, bo bądź co bądź sama z ojcem ma swoje tajemnice.
-Martwię się o Judy.
-O Judy, dlaczego?
-Od jakiś dwóch miesięcy zachowuję się dość inaczej.
-Inaczej Teddy nic nie rozumiem.                                                                                                                                               - Mamo za każdym razem robi się spięta i dziwaczna nie wiem co o tym mam już myśleć.                                                                                                                                                                                        -Theodore tato też zachowuję się dość dziwne , ale to nie znaczy , że mu to nie przejdzie. Każdy ma swoje słabsze, gorsze i lepsze dni. Ale jak znam życie, a trochę już je znam wszystko się kiedyś ułoży zobaczysz. Zaufaj mi dobrze.
-Ufam tobie zawsze.
-Kochany jesteś, zaraz zrobię nam coś do jedzenia, bo Gail ma dziś wolne i to ja w końcu mogę coś ugotować.
---------------------------------------
Kochani jak wam się podoba to opowiadanie. Komentujcie i głosujcie.
Widzimy się niebawem. Liczę na was. Buziaki kochani.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro