Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🎶41

-Jungkook, ubieraj te gacie szybciej! Wszyscy już poszli! - młodszy dobijał się do drzwi od łazienki, w której dalej zamknięty był szatyn. Był na niego zły z dwóch powodów: po pierwsze przepuścił wszystkich współlokatorów w kolejce, żeby pierwsi mogli się przebrać, a po drugie teraz strasznie się guzdrał, jakby w tym kiblu mordował smoka, a nie ubierał kąpielówki.

Taehyung przebrał się zaraz przed nim i zajęło mu to dosłownie kilka minutek, żeby wyjść już z czyściutkimi bokserkami z pandą na pośladkach pod ubraniem. Mógł też od razu zostać w samej bieliźnie, ale wtedy narażałby się na perwersyjny wzrok jego króliczka, zwiedzający zakamarki, na które jeszcze nie miał zezwolenia.

W końcu po równo 16 minutach i 43 sekundach drzwi otworzyły się, a pierwszym, co rzuciło się w oczy blondynowi, był Jungkook. Półnagi.

Taehyung ledwo opanował swoje zapędy przed wyciągnięciem dłoni w jego stronę z chęcią dotknięcia tych wystających mięśni, zmacania ich chociaż troszeczkę.

Nigdy wcześniej nie widział jego ciała w całej okazałości i teraz poczuł się taki... nieładny. Podczas gdy tors Jeona zdobił wyrzeźbiony sześciopak i te cudowne mięśnie w kształcie litery V, schodzące się w kroczu, Taehyung był... po prostu chudy. I to nawet nie do końca, bo strasznie nienawidził swoich delikatnych boczków. Ale mimo wszystko nie był aż tak zdesperowany, żeby przestać jeść słodycze i budyń o 1 w nocy.

-Idziemy? - z zamyślenia wyrwał go dopiero roześmiany głos starszego, który od razu dał mu do zrozumienia, że wpatrywał się w jego brzuch stanowczo zbyt długo. Od razu odchrząknął, zakładając ramiona na piersi i spuścił głowę, mrucząc coś na wzór potwierdzenia i wycofał się z pokoju, już nie odwracając w jego stronę.

Jednak Jungkook nie mógł go tak zostawić. Kiedy tylko zamknął za nimi drzwi, podbiegł do blondyna i objął go ramieniem, gryząc delikatnie w ucho.

-Ała, za co to?! - oburzenie w jego głosie dało się wyczuć na kilometr, jednak szatyn wiedział, że nie miało to prawa go zaboleć.

-Zaznaczałem terytorium.

ʬʬʬ

-Yeri! Patrz, tamten gościu ma większe cycki od ciebie! - głośny śmiech Jaebuma dało się usłyszeć zapewne i w chatce oddalonej o dobry kilometr od przyjeziornej plaży.

-Przymknij się! - złotowłosa ciągle starała się uciekać przed jego obelgami, chowając ledwo widoczne piersi pod sukienką, ale on znajdował ją w każdym momencie, o każdej porze. Trochę jak pedofil, oni też polują na dziewczynki bez cycków.

Taehyung siedział na pomoście, machając nóżkami w przód i w tył, mocząc je przy tym w letniej wodzie. Dookoła było tak spokojnie... Oczywiście pomijając wrzaski tej zgrai patafianów.

Nie wiedział jednak gdzie przepadł jego Króliczek, miał iść tylko po picie, bo słońce tego dnia naprawdę prażyło, a nie było go już kilkanaście minut. A przynajmniej blondynowi tak się wydawało, bo nie miał przy sobie ani zegarka, ani telefonu.

-Jestem! - w końcu usłyszał wesoły krzyk i zaraz zobaczył nad sobą szatyna. - Przepraszam, że tak długo, ale sklepik był zamknięty i musiałem biec do tego pod laskiem - wytłumaczył, siadając obok Taehyunga i kładąc obok nich napoje w puszkach z paczką żelków. Warto dodać, że ulubionych żelków młodszego.

-Jeju, głuptasie, nie musiałeś biec. Wytrzymałbym trochę więcej, nic by się nie stało - powiedział, wydymając dolną wargę, bo było zdecydowanie zbyt gorąco na wysiłek i mogło coś mu się stać.

-Ale ja nie wytrzymałbym tyle bez ciebie - powiedział jakby nigdy nic, otwierając jedną z puszek napoju i podał ją młodszemu, którego policzki nagle przybrały różowych odcieni. I to nie przez temperaturę.

-Dziękuję... - wyszeptał cicho, chcąc spuścić głowę, jednak wtedy znowu zobaczył nagą klatkę piersiową Jungkooka i jego wzrok automatycznie powędrował gdzieś na horyzont. - Patrz, Kicajko! Ładne... chmury! Prawda? - rzucił pierwsze, co mu ślina na język przyniosła i zbliżył napój do ust, biorąc dość dużego łyka.

-Blondyneczko... Nie musisz się wstydzić, możesz patrzeć, jeśli chcesz. Przecież to tylko ciało - Jeon przysunął się do niego odrobinę, jednak tyle wystarczyło, żeby ich boki się ze sobą zetknęły. Taehyung aż prawie zachłysnął się colą, kiedy poczuł dłoń starszego na swojej talii.

Wszystko byłoby w porządku, gdyby jednak ta rączka już tam została, ale nie, pan Jeon musiał troszkę nią pomanewrować, aż ta znalazła się na boku niższego, pod jego koszulką i nie zamierzała się zatrzymać.

Starał się nie okazywać, jak bardzo dotyk Jungkooka działa na jego ciało, ale kiedy te sprawne paluszki zapuszczały się jeszcze wyżej, aż pisnął, odskakując na bok i zrzucając starszego z pomostu.

-Tego terytorium nie zaznaczysz! - jego głos był nienaturalnie piskliwy i wysoki, sam nie wiedział dlaczego. I nie wiedział też dlaczego tak zareagował, w końcu to tylko Jungkook... Jednak kiedy już zdał sobie z tego sprawę, siedział zamknięty w łazience, przyciskając do siebie rolkę papieru toaletowego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro