Prośba
Syberia:
Godzina 17:00, czasy dzisiejsze
Mężczyzna w podeszłym wieku przeglądał właśnie akta dotyczące nowych więźniów. Z jego zajęcia wyrwał go dzwonek telefonu, który leżał na drewnianym biurku. Nagły dźwięk sprawił, że lekko drygnął, ale po chwili otrząsnął się i podszedł do telefonu.
- Tak słucham? - spytał, gdy słuchawka zetknęła się z jego uchem.
- Witam. Czy mam przyjemność z Dyrektorem więzienia Sybir?¹ - zapytał miękki, kobiecy głos.
- Tak, przy telefonie, a Pani to? - odpowiedział oraz zmarszczył brwi, skądś kojarzył tą barwę głosu.
- Momoko Hyakushiki, Dyrektorka więzienia Nanba. - po usłyszeniu tej odpowiedzi mężczyzna usiadł na czarnym, miękkim fotelu, przysunął się bliżej drewnianego biurka i oparł na nim łokcie.
- Dawno się nie słyszeliśmy. - powiedział po kilku głębszych wdechach.
- Racja... Ale nie dzwonie, żeby powspominać... - przez kilka minut można było usłyszeć ciężkie wdechy i wydechy, a nawet serce, które waliło niemiłosiernie. - Chodzi o strażników... Możesz jakiś do nas wysłać? Nawet jednego, byle żeby był doświadczony. - Momoko musiała co chwilę się zatrzymywać, żeby dobrać odpowiednio słowa. Na twarzy mężczyzny robiło się coraz więcej zmarszczek z szokowania oraz narastającego gniewu.
- Mam rozumieć, że takie doskonałe więzienie jak Nanba miałoby prosić o strażników z takiego więzienia jak moje? - zapytał z lekko podniesionym głosem, w którym można było wyczuć kipiący gniew.
- Nadal jesteś o to zły? Dobrze wiesz, że to nie była moja wina. A poza tym proszenie o strażników nie jest jakąś zachcianką tylko wyniknęło to z wtargnięcia do Nanby... - miała nadzieję, że takim sposobem złagodzi gniew, lecz tym tylko dodała oliwy do ognia.
- Błagam, mam uwierzyć, że najlepsze więzienie pozwoliłoby wtargnąć byle komu na teren?! - już nie starał się tłumić gniewu. Wybuchł, gwałtownie uniósł się na nogi przez co przewrócił fotel, wolną dłoń oparł na brzegu biurka. Hyakushiki zachowując spokój odpowiedziała.
- Nie "byle komu", tylko nie spodziewaliśmy się nagłego ataku ze strony podwładnych JEGO... - powiedziała podkreślając ostatnie słowo.
- "Jego" chyba nie masz na myśli... - gniew ulotnił się tak szybko jak pojawił, a jego miejsce zajął lęk.
- Tak, właśnie Jego. Dlatego proszę o pomoc. Większość strażników jest niedoświadczonych, a niewiadomo czy Oni nie uderzą jeszcze raz. - w głosie Momoko można było usłyszeć determinację. Dyrektor przejechał dłonią po twarzy i mruknął coś niezrozumiałego.
- Dobrze, zobaczę co da się zrobić... O ile powiesz o tej sprawie coś więcej. - mówiąc to postawił fotel i usiadł na nim w poprzedni sposób.
- Oczywiście... - powiedziała wydychając powietrze z ulgą.
**
Przechodziłem właśnie korytarzem, co chwilę mijając cele. W pewnym momencie rozległ się huk, z końca korytarza.
- Trzymajcie go do cholery! - usłyszałem krzyk jednego ze strażników, a zaraz następne głosy, które przekrzykiwały się ze sobą. Przyspieszyłem kroku, gdy byłem kilka metrów mogłem zobaczyć wyważone drzwi od celi z numerem dziewięć. W niej było pięciu strażników, którzy trzymali więźnia, mierzącego z trzy metry oraz mięśnie, wyglądające jakby wstrzyknął sobie tony botoksu. Nic dziwnego, że przytrzymywali go grubymi łańcuchami.
- Co to ma być?! - krzyknąłem, w ten wszystkie głowy zwróciły się w moją stronę.
- O Pan naczelnik... My tylko... - nie było mu dane dokończyć, bo silne ramie więźnia odrzuciło go na ścianę. Wyciągnąłem za paska pistolet ze środkami nasennymi i strzeliłem kilka razy. Rosły facet jak kłoda opadł na ziemię. Strażnicy dyszeli jak opętani, dwójka z nich opadła nawet na kolana. Zrobiłem kilka kroków i uklęknąłem obok poszkodowanego wartownika, uprzednio chowając broń na swoje miejsce. Obejrzałem go oraz sprawdziłem puls, odetchnąłem z ulgą.
- Żyje, wasza dwójka! - wskazałem tu na klęczących strażników. - Zabierzcie go do skrzydła szpitalnego! - krzyknąłem wstając z kolan. Obaj wystrzelili w górę omal się nie zabijając. Szybko chwycili nieprzytomnego pod ramiona i ruszyli do oddziału medycznego.
- My to wszystko wyjaśnimy. - powiedział z lękiem w głosie mój zastępca.
- Mam taką nadzieję. - skrzyżowałem ręce na piersi. - A przy okazji gdy będziecie się tłumaczyć to zrobicie porządek z tym syfem. - zmarszczyłem brwi i kiwnąłem głową na więźnia z czterema nabojami nasennymi w szyi.
- Tak je... - nie dokończyli, bo przerwał im krzyk.
- ... Arai!² Naczelniku Arai! - wychyliłem się za kraty celi. Zobaczyłem biegnącego w naszą stronę księgowego Dyrektora. Kiedy już chciał się zatrzymać potknął się o... O w sumie nie wiem co i wylądował na moim torsie. W nozdrza uderzył mnie mocne kwiatowe perfumy. Gdy spojrzałem w dół ujrzałem różowo pudrowe włosy, lecz szybko zastąpiły je duże, lawendowe oczy z nutą niepokoju. - Aaa... Proszę o wybaczenie Naczelniku Arai! - mówiąc to szybko staną na nogi i otrzepał mój garnitur oraz płaszcz z niewidzialnego kurzu.
- Nic się nie stało. Mam nadzieję, że to coś ważnego. - powiedziałem zerkając na strażników, którzy wyjmowali środki nasenne z więźnia.
- Dyrektor wzywa do swojego gabinetu. Mówi, że to pilne. - uniosłem brew. Kierownik bardzo rzadko wzywa do siebie kogokolwiek, więc zdziwiłem się na słowa księgowego.
- Dobrze. - skinąłem głową. - A gdy wrócę ma tu być porządek! - dwójka strażników zasalutowała i wróciła do pracy. Ruszyłem za różowowłosym, który zdążył oddalić się kilka metrów ode mnie.
∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞
800 słów
1. Sybir - więzienie znajdujące się na Syberii, obejmuje osiem stref czasowych, jest jednym z najlepszych więzień na świecie (rzeczywistym)
2. Lew Arai - jest moim OC do Nanbaki, możecie zobaczyć go w multimediach
Opublikowanie: 24 maja 2019r.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro