Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Władza

(...)-Pocałuj mnie. Zrób to tak, abym zapomniał o Bożym świecie, abym kolejny raz poczuł się jak napalony nastolatek, abym poczuł, że żyję- oznajmił Harry, zmniejszając przy tym odległość pomiędzy nami do kilku nędznych cali, na co moim ciałem momentalnie zawładnęło ogromne przerażenie. Bałam się, że jeśli pocałuję wspomnianego wcześniej mężczyznę, to wszystkie uczucia, którymi go darzyłam, wrócą do mnie jak bumerang, a co za tym idzie. Kolejny raz będę musiała przechodzić przez to samo, kolejny raz będę cierpieć.

-A co jeśli nie chcę pana pocałować?- zapytałam po chwili, przerywając przy tym panującą w pomieszczeniu krępująca ciszę, na co muzyk niemalże natychmiast zwiększył dzielący nas dystans.

-Nie możesz nie chcieć- odparł Harry lekko podniesionym głosem, posyłając mi przy tym karcące spojrzenie, przez które na moim ciele mimowolnie pojawiły się nieprzyjemne ciarki. Stosunkowo niegroźne poczynania Stylesa sprawiły, że w moim umyśle zapaliła się lampka ostrzegawcza. Lampka, która zawsze skutecznie informowała mnie o tym, że czas osłonić czymś swoją twarz, ponieważ jak mówi prawo burdelu: "po ostrzejszym tonie głosu, zawsze przychodzi uderzenie". Nie powinien więc nikogo zdziwić fakt, że w momencie, gdy wspomniany wcześniej mężczyzna podniósł ton głosu, moja dłoń mimowolnie powędrowała w stronę twarzy, aby chociaż częściowo oddzielić ją od oprawcy i przyjął pierwszy cios, na inną, mniej ważną część ciała. Wspomiana wcześniej czynność nie została jednak do końca przeze mnie wykonana, ponieważ w połowie ruchu uświadomiłam sobie, że przecież przede mną nie stoi jakiś zwyrodnialec, którego ani trochę nie obchodzi w jakim stanie "odda swoją zabawkę" panu Hillowi, tylko Harry Styles, mój Harry, czyli osoba, która przeprosiła psa chwilę po tym, jak, się o niego potknęła.

- Zapłaciłem naprawdę sporą sumę, aby się dzisiaj z tobą spotkać, a ja nie należę do ludzi, którzy wyrzucają pieniądze w błoto, dlatego też nie masz żadnego wyboru. Musisz to zrobić, jednakże to od ciebie zależy, jak bardzo przyłożysz się do naszego pocałunku, ponieważ jako twój klient mam prawo zmusić cię praktycznie do wszystkiego oprócz jednej rzeczy- dodał po chwili Harry, kolejny raz dzisiejszego wieczora się przy tym do mnie przybliżając.

-Do czego nie może mnie pan zmusić?- zapytałam lekko drącym głosem, który był wynikiem ciepłego oddechu Stylesa, muskającego subtelnie okolice moich ust.

-Do zaangażowania, ponieważ w twoim zawodzie, zawodzie panny do towarzystwa jest to jedyna czynność, która jest całkowicie od ciebie zależna. To ty decydujesz, na ile jesteś w stanie oddać się swojemu klientowi, gdyż tylko ty wiesz na ile cię tak naprawdę stać, a to sprawia, że choćbyś nie wiem, jak bardzo została wykorzystana, pobita lub zraniona to i tak jesteś na wygranej pozycji, dlatego że to właśnie klient nawet ten najbardziej dominujący jest od ciebie zależny. To ty jesteś obiektem jego rozkoszy, więc ty jesteś tutaj najpotężniejsza- wyjaśnił Harry, po czym bardzo powoli i delikatnie złączył nasze usta w pocałunku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro