Stolik numer cztery
-Klient z czwórki- zakomunikowałam, zatrzymując się przy tym przed ochroniarzem o imieniu Josh, który pilnował wejścia do strefy VIP, gdzie znajdował się przydzielony mi przez pana Hilla stolik.
-Czwóreczka powiadasz?- zapytał Josh, na co ja skinęłam twierdząco głową.
- Jeśli Norman faktycznie kazał ci obsłużyć tego klienta, to coś czuję, że możesz dzisiaj dostać niezłą premię. Facet jest naprawdę cholernie dziany- oznajmił, otwierając przy tym duże drewniane drzwi, które prowadziły do najbardziej ekskluzywnej strefy w całym budynku.
- Powodzenia Grace- dodał na koniec, puszczając mi przy tym oczko.
-Dziękuję bardzo- odparłam, posyłając przy tym w stronę wspomnianego wcześniej mężczyzny ciepły uśmiech.
-Módl się, aby nie pobił mnie za bardzo- dodałam na odchodne, po czym biorąc uprzednio głęboki wdech, przekroczyłam próg znienawidzonego przeze mnie pomieszczenia. Pomieszczenia, które kojarzyło mi się tylko i wyłącznie z bólem. Zarówno z tym fizycznym, jak i psychicznym. Krwisto czerwone ściany i czarne umeblowanie pokoju VIP pomimo tego, że z wyjątkiem cen znajdujących się tam przedmiotów nie różniło się ono wcale do reszty budynku należącego do pana Hilla, powodowało, że w mojej głowie na powrót pojawiały się te najgorsze, najbardziej brutalnie sceny z ostatnich dwóch lat mojego życia. To właśnie w pomieszczeniu dla tych najbogatszych, na stoliku numer trzy zostałam pierwszy raz zmuszona do całkowitego oddania się obcemu mężczyźnie. To właśnie do tej czerwonej ściany byłam niemiłosiernie mocno przyciskana przez jednego z klientów, podczas gdy drugi bił mnie, gdzie tylko popadło. To właśnie przy znienawidzonym przeze mnie stoliku numer cztery, do którego pomimo wielkiej niechęci miałam za chwilę podejść, byłam wielokrotnie upokarzana przez mojego szefa, którego ulubionym zajęciem było znęcanie się nade mną w obecności swoich wspólników. Jednym słowem, pokój VIP był miejscem, w którym z ułożonej kobiety z zasadami bezpowrotnie zmieniłam się w wiecznie poobijaną i posiniaczoną dziwkę.
-Możesz do mnie podejść. Obiecuję, że nie zrobię ci krzywdy- z moich rozmyślań wyrwał mnie niski męski głos, który jeśli się nie mylę, dobiegał z miejsca, do którego zostałam wysłana przez pana Normana.
- Jestem słownym mężczyzną, dlatego też naprawdę nie musisz się mnie obawiać- dodał po chwili, na co ja niechętnie ruszyłam w stronę stolika numer cztery, bo doskonale wiedziałam, że w momencie, gdy klient o coś prosi, to trzeba to niezwłocznie wykonać, ponieważ w przeciwnym wypadku pannę do towarzystwa mogą czekać bardzo niemiłe konsekwencje.
-Zapewniam pana, że się pana nie obawiam. Pracuję już w tym zawodzie wystarczająco długo, aby wiedzieć, do czego zdolni są moi klienci, dlatego też jestem przygotowana dosłownie na wszystko- oznajmiłam, zatrzymując się przy tym przed mężczyzną, który zapłacił za moje towarzystwo, o czym świadczył widok idealne wypolerowanych czarnych butów do garnituru. Nie wiedziałam, jak wyglądała twarz mężczyzny o wspaniałym niskim głosie, ponieważ ustalone przez pana Hilla zasady zabraniały nam spoglądać w oczy klienta bez jego pozwolenia. Może to wam wydawać się co najmniej dziwne, ale ja miałam swojego rodzaju przeczucie, że słyszałam już kiedyś głos należący do wspomnianego wcześniej mężczyzny i właśnie ten głos pasował idealnie do przedstawionego przeze mnie opisu.
-Jesteś bardzo piękna- kolejny raz dzisiejszego wieczora zostałam sprowadzona ze świata fantazji na Ziemię poprzez klienta o niesamowitej barwie głosu.
-To aż dziwne, że tak wspaniała kobieta wylądowała w brudnym burdelu szemranego biznesmena- oznajmił, wodząc przy tym opuszkami swoich palców po mojej dłoni i przedramieniu, na co całym moim ciałem zawładnął przyjemny dreszczyk. Dreszczyk, który w żadnym wypadku nie powinien zaistnieć.
- Spójrz na mnie, chcę zobaczyć twoje oczy- oznajmił tuż przy moim uchu, na co ja posłusznie podniosłam wzrok, aby chwilę później dosłownie zastygnąć w bezruchu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro