Świt za oknem
Kiedy rano wstanę
Wyglądam za okno
Podziwiam panoramę
Zielonych pól jak mokną
Szare niebo nad nami
Oblewa się rumieńcem
Trudno określić słowami
Co czuje wtedy serce
Jak mleko mgła biała płynie
Między szarymi drzewami
Pewnie się potem gdzieś skryje
Pewnie odejdzie w nieznane
Księżyc ciągle błyszczy
Blady na tle nieba
I szeleszczą liście
Kiedy wiatr zawiewa
Chmury srebrne płyną
Po niebie oceanie
Kłaniają się brzezinom
Ja spoglądam na nie
Pytam o piękne krainy
Ukryte za horyzontem
Czy łąki są jak dziewczyny
Czy góry są jak mężowie
Gwiazdy nikną w górze
Tysiące marzeń blaknie
Układają się róże
Przeplatane makiem
Ginie światło księżyca
Złote słońce już wstaje
Z drzew wypływa żywica
Tka promienie mieszane
Nieznane losu wyroki
Wyboje życia nieznane
Nie wiem czy te widoki
Jutro znów będą mi dane?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro