William x Henry
Autorem "Five Night at Freddy's" jest Scott Cawthon.
************************************
*W pokoju socjalnym. Perspektywa osoby trzeciej.*
W pokoju socjalnym gdzie stanicy mogli się przebierać i odpocząć podczas przerwy William próbował zjeść kilka gorących babeczek, które przypominają babeczkę Chici.
Jednak za każdym razem kiedy chce wziąć to oparzył się w palce.
- K(bip) mać. - powiedział pod nosem William wkładając palce do ust.
W tym momencie wchodzi jego "dobry?" przyjaciel Henry z opakowaniem donatów.
- William znowu chciałeś zjeść te babeczki? - zapytał się Henry do niego.
- Dlaczego zawsze muszą być gorące jak przychodzę tutaj. - marudzi William.
- Spokojnie William. Mam opakowanie świeżych i nie gorących donatów. - powiedział Henry odkładając opakowanie z donatami.
- Jak zawsze ratujesz mój żołądek przed tymi babeczkami. - powiedział William.
- Bo dziś zostajemy dłużej po pracy bo musimy uzupełnić dokumenty. - powiedział Henry dając dokumenty na stół.
- Jak ja nie lubię papierkowej roboty. - powiedział William z niezadowoleniem w głosie.
- Co ty w ogóle lubisz? - zapytał się Henry do Williama.
- Hmmm... . - myśli William.
A w jego głowie jakby to było chmurką widać jak zabija losowe dzieci będąc w różnych kostiumach i nikt go nie wsadzi do więzienia bez dowodów na to.
- Na pewno zbudować jakiegoś animatronika by dzieci czuły się bezpiecznie. - powiedział William.
- Tak ja już widzę. Dajesz mi plany, a ja potem będę musiał to zrobić. - powiedział Henry.
- Ale wiesz, że bezpieczeństwo dzieci jest najważniejsze. - powiedział William z aurą anioła.
- Tak... . - powiedział Henry patrząc się to na dokumenty to na Williama.
- To dawaj te donaty. - powiedział William biorąc jednego donata.
- William spokojnie. Bo się udławisz. - powiedział Henry kładąc dłoń na dłoni Williama której trzyma donata.
- Jak zawsze mi to powtarzasz. To pozwolisz mi zjeść tego donata? - powiedział i zapytał się William do niego.
- Jak będziesz jadł jak normalny człowiek, a nie jakiś dzikus to tak. - powiedział Henry zdejmując rękę z ręki Williama.
- Dzięki. - powiedział William jedząc donata.
- Pamiętaj o tym, że zostajesz ze mną po pracy. - powiedział Henry.
- Pamiętam. Pamiętam. - powiedział William wychodząc z pomieszczenia po zjedzeniu dwóch donatów.
Henry wziął babeczkę i dmucha by przestygła.
A potem ją je spokojne ogarniając dokumenty na później i inne przedmioty w pokoju socjalnym.
Do pewnego momentu.
W którym zobaczył czapkę Williama.
Którą... jak zwykle zapomina.
- Jak zawsze czegoś zapomnisz William. Co byś zrobił bez ze mnie. - powiedział Henry biorąc czapkę Williama i wyszedł z pomieszczenia by mu dać "zgubę".
************************************
*Kilka godzin później.*
Wiliam z Henry wypełniają dokumenty jedząc donaty.
Znajdują pomiędzy dokumentami rysunki dzieci, które narysowały.
W pewnym momencie William rzucił wszystkie dokumenty, pudełko z donatami odłożył na podłogę i sam położył się na tej podłodze.
Henry widząc to aż chwilowo się załamał.
- William mogę wiedzieć po co to zrobiłeś? - zapytał się Henry do niego.
- Jestem zmęczony tym dniem po prostu. - odpowiedział William na jego pytanie.
- William... . - powiedział Henry znając Williama lepiej niż inne osoby.
- Dobra. Nie chce już wypełniać tych dokumentów. Robimy to prawie co tydzień. - powiedział William wkurzony i zmęczony.
- Ale musimy. To jest nasz obowiązek będąc współwłaścicielami tej pizzerii dla dzieci i dorosłych. - powiedział Henry.
- Gdyby nie ja to nie byłoby tej pizzerii. - powiedział William.
- Ale gdyby nie realizował twoich pomysłów to nie byłoby tych robotów. - powiedział Henry.
- I naszej przyjaźni... . - powiedział William.
I po wypowiedzeniu tych słów William mocno się zamyślił.
Czy jego relacje z Henry są tylko przyjaźnią czy czymś więcej niż przyjaźń?
Raczej nie.
To po prostu jest jego obsesja.
- Mam obsesję na Henry'm. Ale lepiej tego nie pokazywać bo coś może pójść nie tak. - pomyślał William dopóki nie zauważył, że Henry położył się po naprzeciwko niego.
- William. William. Przecież nasza przyjaźń wszystko przetrwa. - powiedział Henry.
- Nawet najgorsze sytuacje jakie kiedyś doświadczymy? - zapytał się William do niego.
- Nawet takie. - odpowiedział Henry.
Henry wyciągnął rękę i położył na policzku Williama przyjacielsko i uśmiechnął się do niego.
(Tak jak na tym arcie na górze.⬆)
- Co ja bym bez Ciebie zrobił? - zapytał się William do niego.
- Raczej mało. - odpowiedzialności szczerze Henry.
- Jak ja lubię naszą relacje jaką mamy. - powiedział William sięgając po donata.
- To co dokończymy te dokumenty, a potem wracajmy do naszych domów? - zapytał się Henry do Williama.
- Dobrze. Tylko, że jutro załatwiasz więcej tych donatów do pracy. - odpowiedział William.
- Okej. Załatwię to na jutro. - powiedział Henry wstając z podłogi.
Potem William wstał z podłogi i dokończyli uzupełniać dokumenty.
A potem wrócili do swoich domów spokojnie.
************************************
One Shot zamówiony od Hita_Kun.
Powiem szczerze, że jestem zaskoczona, że udało mi się to napisać.
Ponieważ dawno nie pisałam jakiegoś One Shota, którego ktoś poprosił.
A takich było 6, a teraz będzie 8.
No takie 10/20% tej książki.
Chociaż może kiedyś zrobię taką książkę by były same zamówione One Shoty.
Ale to kiedyś jak będę miała na to ochotę.
Więc... .
Oczekujcie następnej części.
Do zobaczenia.
Papa.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro