Strach
-Chcę, abyś pozwoliła mi na dwie rzeczy. Pierwszą z nich jest uświadomienie Tylerowi, że jestem jego ojcem, a drugą podzielenie się tą informacją z najbliższymi dla mnie osobami, ponieważ nie wyobrażam sobie zatajania prawdy przed własną matką lub chłopakami z zespołu, którzy jakby nie patrzeć są dla mnie praktycznie jak rodzina- oznajmił muzyk, posyłając mi przy tym błagalne spojrzenie.
-No nie wiem Harry. Chciałabym, aby Tyler dowiedział się, kim jest jego ojciec, ale z drugiej strony boję się konsekwencji, jakie może nieść za sobą taka świadomość. Nie chcę, abyś odebrał to jako obelgę, ale bycie twoim dzieckiem jest zwyczajnie niebezpieczne. Wystarczyło, aby jak przypuszczam, jedna, jedyna osoba z zewnątrz odkryła prawdę i zobacz, co się stało. Moje maleństwo zostało porwane- odparłam, próbując przy tym ukradkiem zetrzeć łzy, które z powodu bolesnych wspomnień, które na nowo drażniły dopiero co zadane mi rany, zaczęły ponownie spływać po mych policzkach.
- Nie zrozum mnie źle. Ja naprawdę wierze, że się zmieniłeś. Zdaję sobie sprawę z tego, że byłbyś wspaniałym ojcem dla Tylera, jednak chciałabym poprosić cię o to, abyś dał nam jeszcze trochę czasu. Obiecuję, że kiedyś wyjawimy naszemu synkowi prawdę, ale jeszcze nie teraz. W danym momencie najważniejsze jest to, aby nasze słoneczko wróciło do nas całe i zdrowe. O tym, czy uchylimy mu rąbka tajemnicy i wyjawimy, kim tak naprawdę jest jego ojciec, podyskutujemy w momencie, gdy będę już miała przy sobie całego i zdrowego Tylera- zakończyłam swoją wypowiedź, posyłając przy tym ciepły, okraszony łzami uśmiech w stronę Harry'ego, na co on uniósł swoją prawą dłoń i bardzo delikatnie starł najpierw z mojego prawego, a potem lewego policzka zebraną na nich, słoną ciecz.
-Dobrze słoneczko. Wstrzymamy się jeszcze z decyzją o wyjawieniu mu prawdy, tylko proszę cię Grace, nie płacz już, ponieważ nie mam serca patrzeć na twoje nieszczęście. Wiem, że w danym momencie prawdopodobnie nie jestem ci potrzebny, a wręcz wydaje mi się, że ci przeszkadzam, jednak gdybyś czegoś ode mnie potrzebowała, to chcę, abyś wiedziała, że jestem na twoje zawołanie- oznajmił Harry, głaszcząc przy tym opuszkiem swojego kciuka mój policzek, od którego po moim ciele zaczęło rozprzestrzeniać się bardzo przyjemne ciepło.
-Chcę, abyś przy mnie był. Pragnę twojej obecności i wsparcia, ponieważ bez tego zwyczajnie nie dam sobie rady- wypaliłam bez zastanowienia, gdyż potrzeba przebywania z drugą osobą, potrzeba bliskości i poczucia bezpieczeństwa była silniejsza od zdrowego rozsądku, który podpowiadał mi, abym odgrodziła się od Harry'ego grubym, otoczonym cierniami i pokrzywami murem, ponieważ w momencie, gdy tego nie zrobię to kolejny pocałunek lub – co gorsza – zbliżenie cielesne będzie tylko kwestią czasu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro