Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Stary znajomy

-To ty Grace?-zapytał mój dobroczyńca, którym okazał Liam- członek zespołu, w którego skład wchodzi nie kto inny jak tylko ojciec mojego dziecka, przerywając przy tym niezręczną ciszę, która trwała pomiędzy nami już od kilku dobrych minut.

-Tak- powiedziałam prawdę pomimo tego, iż mój rozsądek wręcz krzyczał, abym tego nie robiła. W mojej podświadomości świeciła się lampka ostrzegawcza. Lampka, która sugerowała, że Liam jako dobry przyjaciel Harry'ego poinformuje go o miejscu, w którym aktualnie z moim synkiem przebywamy.

-Dlaczego mieszkasz na ulicy i kim jest ten chłopczyk?-zapytał, patrząc się przy tym z ciekawością na mojego synka.

-Mieszkam na ulicy, ponieważ na ślubie Nialla bardzo skrzywdziłam Harry'ego- wyjaśniłam, na co Brytyjczyk pokiwał głowa ze zrozumieniem.
-Ale o tym pewnie już wiesz, a ten chłopczyk jest moim synkiem- oznajmiłam, głaszcząc przy tym po głowie moje małe słoneczko, na co Liam zrobił zszokowaną minę.

-Jak to twoim synkiem? To ty masz syna?- zapytał, ciągle patrząc się przy tym na mnie jak na jakąś zjawę.

-Z tego, co mi wiadomo to tak. Mam dziecko- odpowiedziałam ze stoickim spokojem, delikatnie się przy tym uśmiechając, ponieważ mina muzyka w tamtym momencie była co najmniej komiczna.

-O Boże Grace Newton została mamą- oznajmił, posyłając mi przy tym niesamowicie szeroki uśmiech.

-O tobie mogę powiedzieć to samo stary pryku. W końcu doczekałeś się następcy tylko z tą różnicą, że ty nie zostałeś mamą, lecz tatą- pogratulowałam mojemu, staremu znajomemu faktu, iż jeśli się nie mylę, to właśnie w dzień ślubu Nialla został on ojcem, co było powodem, dla którego nie mógł on się pojawić na tej bardzo ważnej dla Irlandczyka ceremonii.

-No wiesz, trudno byłoby mi zostać matką, bo jak ostatnio sprawdzałem, to byłem jeszcze facetem- nawiązał do mojej wcześniejszej wpadki, starając się przy tym stłumić napad śmiechu.

-Ale tak, masz rację. Niedawno urodził mi się syn i nawet nie wiesz, jaki jestem teraz szczęśliwy. Czuję się, jakbym w końcu spełnił swoją rolę w życiu- oznajmił z rozmarzonym wyrazem twarzy, na co ja głośno się roześmiałam, ponieważ uświadomiłam sobie, że jeszcze zbrzydnie mu rola ojca i że prawdopodobnie go również nie ominie wspaniałe zarywanie nocy oraz randki z pieluchami.

-Z czego się śmiejesz?-zapytał z irytacją.

-Zobaczysz z czasem, a na razie nie będę ci psuła radości z narodzin twojego pierworodnego- udzieliłam wymijającej odpowiedzi, gdyż nie chciałam zaspojrelować Liamowi wszystkich "wspaniałych bonusów" wypływających z faktu posiadania potomka. Może i było to wredne z mojej strony, jednak chciałam, aby i on trochę się pomęczył przy wychowywaniu swojego dziecka- Na obecną chwilę bardzo dziękuję ci za hojny dar i przepraszam za to, że musimy już się rozstać, ale Tyler jest już bardzo głodny i sam rozumiesz- oznajmiłam w momencie, gdy gdzieś za krzakami ujrzałam mężczyznę z aparatem, po czym złapałam mojego syneczka za rączkę i ruszyłam w stronę naszego, tymczasowego "domu" nie zwracając przy tym uwagi na biegnącego za nami Liama, który krzyczał coś w moją stronę aż do momentu, gdy otoczyły go jakieś fanki, zasłaniając mu prawdopodobnie całkowicie pole widzenia oraz odwracając przy tym jego uwagę od mojej osoby. Dzięki czemu ja mogłam w spokoju oddalić się z Tylerem do naszej tymczasowej "bazy operacji". Do małego szałasu, który teraz jest naszym domem. Naszą ostoją przed burzą, złą pogodą i okropnymi ludźmi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro