Prosektorium
Perspektywa Harry'ego
-Jesteś pewien, że dasz sobie sam radę?- zapytał Finn, na co ja skinąłem głową twierdząco.
-Tak. Jestem dorosłym mężczyzną i umiem sobie radzić z własnymi problemami- oznajmiłem, na co detektyw posłał mi wymowne spojrzenie.
-Biorąc pod uwagę to, w jakim stanie znalazłem cię dzisiaj w nocy, to szczerze śmiem wątpić w to, co przed chwilą powiedziałeś, jednak uszanuję twoją decyzję i zwyczajnie poczekam na ciebie na korytarzu, zgoda?- zdał kolejne pytanie.
-Zgoda- odpowiedziałem, na co Finn z jak mniemam pocieszającą intencją, poklepał mnie po ramieniu.
-Trzymaj się stary- oznajmił, po czym opuścił zajmowane przez nas pomieszczenie, pozostawiając mnie w nim sam na sam, z ciałem mojego dziecka. Ja zaś powoli i niepewnie podszedłem do stołu na kółkach, w kolorze srebrnym, na którym złożone były zwłoki Tylera, po czym biorąc przy tym głęboki wdech, jednym energicznym ruchem zdjąłem z ich biały, przypominający trochę prześcieradło materiał, którym były one okryte.
-Boże, Tyler co oni tobie zrobili?- wyszeptałem przez łzy, patrząc się przy tym na twarz, ramiona oraz tors mojego dziecka, które całe były pokryte siniakami oraz pojedynczymi zadrapaniami.
-Jak okrutnym trzeba być człowiekiem, aby potraktować tak dziecko?-kolejny raz dałem głośny upust swoim emocjom, wodząc przy tym po każdej nawet tej najmniejszej skazie na skórze Tylera, czego zaprzestałem w momencie gdy natrafiłem na umiejscowioną po prawej stronie podbrzusza dosyć długa i jak mniemam głęboką ranę, która o ile dobrze słuchałem lekarza robiącego wstępne oględziny, została zadana dużym, ostrym przedmiotem, którym najprawdopodobniej był nóż.
-Osoby, które są w stanie zabić dziecko, nie mają prawa do noszenia miana człowieka- zza moich pleców odezwał się bardzo dla mnie znajomy kobiecy głos, którego niezwykle melodyjny dźwięk sprawił, że pomimo niewyobrażalnego bólu, jaki w tamtym momencie gościł w moim sercu, na mych ustach mimowolnie pojawił się minimalny uśmiech. Osoba, która znajdowała się za moimi plecami, zawsze była ze mną gdy jej potrzebowałem. Zawsze potrafiła ona mnie wysłuchać oraz udzielić dobrej rady, dlatego też w głębi ducha cieszyłem się z jej przybycia, ponieważ pomimo tego, że teraz będę musiał wytłumaczyć jej tą całą trudną i pokręcona sytuację, to jestem w stu procentach pewien, że będzie ona w stanie do tego stopnia doprowadzić mnie do porządku, że nie będę potrzebował zażywać leków, które obiecał mi Finn, aby przetrwać jakoś te trudne chwile.
-Masz rację Gemma. Ci, co w tak bestialski sposób zabili Tylera, są potworami, a nie ludźmi- odparłem, obracając się przy tym w stronę mojej siostry.
-Oni co prawda nie są ludźmi, ale ty jak najbardziej jesteś, dlatego też jak każdy normalny człowiek potrzebujesz wsparcia- oznajmiła Gemma, po czym zrobiła dwa kroki w przód tak, że teraz stała dosłownie kilka centymetrów przede mną, po czym bez żadnego ostrzeżenia lub oczekiwania na to, abym wykonał pierwszy ruch, objęła mnie swoimi drobnymi ramionami, z czego ja od razu skorzystałem i oddałem uścisk, chowając przy tym swoją głowę w zagłębieniu jej szyi.
-Obiecuję, że tak jak zawsze postaram się ci pomóc, jednak aby to nastąpiło, to najpierw muszę dowiedzieć się, o co chodzi, ponieważ nie będę przed tobą ukrywać, że jakiś podwładny Finna bez słowa wytłumaczenia czy choćby szansy na wyrażenie jakiegokolwiek sprzeciwu, w środku nocy wparował do mojego mieszkania i oznajmił, że musi zabrać mnie do prosektorium, dlatego że, kolejny raz będę miała za zadanie sklejać twoje popękane serce. W momencie gdy podczas jazdy samochodem chciałam trochę podpytać go o to, co się stało, to on oznajmił mi, że Finn zakazał udzielać mu jakichkolwiek informacji odnośnie sprawy z tobą związanej oraz że gdy ty sam będziesz czuł taką potrzebę, to wszystko mi wytłumaczysz. Masz naprawdę wiernych i oddanych przyjaciół Harry, jednak w tym wszystkim ciągle jest jeden kluczowy problem. Ja dalej nie wiem jak mam z tobą rozmawiać, co jest dość logiczne, biorąc pod uwagę fakt, że nie wiem co się tak właściwie stało- odparła, gładząc mnie przy tym po głowie, w takie sposób jak zawsze robi to nasza mama- Więc jak będzie mój mały braciszku? Powiesz mi, co tym razem złamało twoje serduszko?- zapytała niezwykle kojącym głosem, na co ja wziąłem głęboki wdech, przestając przy tym jednocześnie ją przytulać, ponieważ chciałem patrzeć się w oczy mojej siostrze, podczas tłumaczenia jej tej całej dość skomplikowanej sytuacji.
-Kilka godzin temu dowiedziałem się, że mój syn nie żyje- oznajmiłem, łamiącym się głosem, na co moja siostra najpierw popatrzyła się na mnie jak na idiotę, a potem roześmiała się na cały głos.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro