Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Marzenia

-Jesteś pewien, że możemy u ciebie zostać?- zapytałam w momencie, gdy zajęłam miejsce na kanapie obok Harry'ego.

-Uwierz mi. Jeszcze nigdy, niczego nie byłem tak pewny- oznajmił, posyłając mi przy tym niesamowity uśmiech.

-Bo wiesz, nie chcę ci przeszkadzać- dalej ciągnęłam temat, ponieważ zwyczajnie było mi głupio mieszkać u kogoś w domu. Byłam dorosłą kobietą, która powinna potrafić zarobić na utrzymanie swoje i swojego dziecka, a fakt, że byłam nieudacznikiem życiowym, nie upoważniał mnie do wykorzystywania swoich znajomych, a tym bardziej Harry'ego, który pomimo tego, iż miał kasy jak lodu, to na pewno nie dostał jej za darmo. Zdawałam sobie sprawę z tego, że mój znajomy ciężko pracował na swój sukces i wszystko, co teraz posiada, zawdzięcza samozaparciu i niesamowitej dyscyplinie.

-Zapewniam cię, że nie będziecie sprawiać mi najmniejszego problemu- Harry wręcz z anielską cierpliwością kolejny raz udzielił podobnej odpowiedzi.

-No dobra. Niech ci będzie- postanowiłam odpuścić, ponieważ wiedziałam, że wspomniany wcześniej mężczyzna na pewno tego nie zrobi.

-Jest może jednak jakiś sposób, w jaki mogła bym ci się odwdzięczyć?- zapytałam, na co mężczyzna wywrócił oczami i pokręcił z rezygnacją głową.

-Jesteś uparta- zauważył.

-Bardzo- odpowiedziałam, posyłając mu przy tym cwaniacki uśmieszek.

-W sumie to mogłabyś coś dla mnie zrobić- oznajmił po chwili.

-Tak? A co?- zapytałam, ponieważ byłam bardzo ciekawa zadośćuczynienia, które wymyślił dla mnie Harry.

-Za tydzień Niall i jego narzeczona Niki biorą ślub. Mam być jego drużbą i bardzo dziwnie będzie to wyglądać, jeśli nie będę miał ze sobą partnerki, dlatego też chciałbym cię poprosić, abyś mi tam towarzyszyła- oznajmił, uśmiechając się przy tym łobuzersko.

-Nie ma mowy- odmówiłam.

-Proszę cię Grace. Tak bardzo cię proszę- Harry dalej próbował mnie namówić, robiąc przy tym minę zbitego szczeniaczka, która działała na mnie prawie za każdym razem. No właśnie, prawie...

-Harry to nie tak, że nie chcę z tobą iść. Bardzo bym chciała. Tylko boję się, że gdy pojawię się z tobą na bardziej oficjalnej imprezie, to znowu wylądujemy razem na okładce jakiegoś kolorowego magazynu i cała chora sytuacja zacznie się od nowa- wytłumaczyłam, na co mężczyzna sposępniał.

-To znaczy, że gdybym nie był sławny, to wszystko wyglądałoby inaczej?- zadał chyba najtrudniejsze pytanie na świecie. Pytanie, na które nawet ja do końca nie znałam odpowiedzi pomimo tego, iż bardzo często się nad nim zastanawiałam. Wyobrażałam sobie, jak by to było, gdyby Harry był tylko zwykłym mężczyzną, a nie sławnym, bogatym piosenkarzem. To była moja idealna, fałszywa rzeczywistość, w której najbardziej w świecie chciałam żyć. Nie ważne, jaką cenę musiałabym za to zapłacić. W tym moim wyimaginowanym świecie bylibyśmy szczęśliwą, kochająca się rodziną. Mielibyśmy dwójkę dzieci i jakiegoś zwierzaka, najlepiej słodkiego, małego pieska. Mieszkalibyśmy w ślicznym, przytulnym domku na przedmieściach i wszystko byłoby idealnie, jednak to była tylko moja, chora wyobraźnia. Nie mogłam brać na poważnie czegoś wymyślonego przez skrzywdzoną przez los, spragniona miłości kobietę, gdyż nie koniecznie to, co może istnieć w moim umyśle, ma prawo zaistnieć w rzeczywistości.

-Nie wiem Harry- odpowiedziałam zgodnie z prawdą- Naprawdę nie wiem.

-Ja myślę, że byłoby inaczej, że wtedy byś ode mnie nie uciekła- oznajmił z wyrzutem- To wszystko, przez to, że jestem sławny- dodał po chwili z goryczą.

-Harry! Posłuchaj mnie- powiedziałam, umieszczając przy tym na twarzy chłopaka moje dłonie w taki sposób, aby zmusić go do patrzenia mi w oczy.

- Nie możesz żałować tego, że doszedłeś do czegoś w życiu, że jesteś kimś. Życie jest nieprzewidywalne i nie wiadomo co by się z tobą stało, gdybyś nie poszedł do X Factor'a. Los każdego z nas mógłby się wtedy potoczyć inaczej- oznajmiłam, patrząc się prosto w jego niesamowite, zielone tęczówki, od których w moim brzuchu pojawiło się stado motyli, jednak ja postanowiłam zignorować ten niedorzeczny wybryk mojego organizmu i zaczęłam mówić dalej.

- Jesteś niesamowitą osobą, która spełniła swoje marzenia i nie możesz się za to winić. Zrozumiałeś?- zadałam pytanie, ciągle nie odrywając przy tym wzroku od oczu Harry'ego.

-Tak i muszę przyznać ci rację. Spełniłem wszystkie swoje marzenia oprócz jednego. Nie zatańczyłem z tobą na weselu, a impreza Nialla może pozwolić mi je spełnić. Nie ważne, że nie będzie to nasze wesele- oznajmił, wprawiając mnie przy tym w ogromne zakłopotanie.

- Nie musisz decydować się już teraz. Po prostu jeszcze mi mnie odmawiaj. Tyle mi wystarczy- wyjaśnił, po czym wyszedł z pomieszczenia, pozostawiając mnie siedzącą na kanapie z szeroko otworzonymi ustami.  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro