Lekarz
Perspektywa Harry'ego
-Z kobietą wszystko jest już w porządku. Podaliśmy jej silne leki uspokajające, dlatego też powinna przespać spokojnie resztę nocy, jednakże pasuje, aby ktoś czuwał przy nie na wszelki wypadek- sprowadzony przez policjantów lekarz zwrócił się do Finna, kompletnie ignorując przy tym moją obecność.
-Rozumiem- odparł mój przyjaciel.
- Na pewno ktoś się nią zajmie- dodał po chwili, posyłając przy tym medykowi cień uśmiechu.
-To ja mogę udać się już do domu, czy mam jeszcze podać leki panu Styles'owi?- zadał Finnowi pytanie, które powinno być skierowane do mnie. Tak jakby sądził, że nie będę potrafił na nie odpowiedzieć.
-Proszę jechać do domu. Pan Styles nie może zażyć niczego, co mogłoby zamroczyć jego umysł- oznajmił, na co ja miałem ochotę uderzyć głową w mur, ponieważ detektyw udzielił przeciwnej odpowiedzi do tej, która wypłynęłaby z moich ust. Finn dobitnie dał lekarzowi do zrozumienia, że nie są mi potrzebne żadne leki. Prawda jednak była taka, że w danym momencie ja najbardziej na świecie chciałem się naćpać. Po wydarzeniach dzisiejszej nocy dosłownie marzyłem o tym, aby przyćmić racjonalne myślenie poprzez jakiegoś rodzaju używki. Nie obchodziło mnie to, czy będą to narkotyki, czy choćby alkohol, który w momencie gdy zobaczyłem jak moja ukochana Grace bez ducha upadła na podłogę, momentalnie wyparował z mojego krwiobiegu, powodując przy tym, że na trzeźwo cały ból związany ze stratą dziecka odczuwałem podwójnie- Pan Styles ma zdrowo myśleć, ponieważ muszę go jeszcze gdzieś zabrać- dodał po chwili, na co lekarz, który przywrócił do życia moja ukochana, skinął głową na znak, że rozumie, po czym jak gdyby nigdy nic, bez żadnego pożegnania opuścił moja posiadłość.
-Potrzebuję czegoś, co mnie uspokoi i ty o tym wiesz, więc dlaczego do jasnej anielki powiedziałeś mu, że jest inaczej?-warknąłem na Finna. W tamtej chwili byłem na niego naprawdę cholernie zły, ponieważ wychodziłem z założenia, że nikt nie ma prawa podejmować za mnie decyzji.
-Wiem, że chcesz się naćpać i obiecuję ci, że podam ci jakieś leki. Rozumiem, co czujesz, ponieważ o ile dalej pamiętasz, to ja też straciłem dziecko, więc zdaję sobie sprawę z tego, jaki to musi być ból. Niestety przez najbliższe dwie lub trzy godziny choćbym naprawdę bardzo chciał to, nie mogę cię odurzyć, ponieważ musimy pojechać najpierw na komendę policji, a potem do prosektorium, gdzie aktualnie znajduje się ciało twojego syna- oznajmił, przypominając mi przy tym o straszliwej tragedii, która wydarzyła się w jego rodzinie prawie cztery lata temu.
-Dajesz słowo, że potem mi coś podasz?-zapytałem, na co Finn wyjął z kieszeni czarnej bluzy kilka fiolek, w których znajdowały się jakieś tabletki.
-To są te same leki, którymi ja sobie pomagałem po stracie Cheryl. Wiem, jak działają i do jakiego stopnia odcinają cię od problemów, dlatego też z czystym sumieniem mogę ci je wręczyć- oznajmił, po czym ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu schował wspomniane wcześniej lekarstwa z powrotem do kieszeni.
-Najpierw jednak musimy pozałatwiać wszystkie sprawy, dlatego proszę cię, abyś udał się do mojego samochodu- dodał po chwili, popychając mnie przy tym lekko w stronę drzwi wyjściowych.
-Ale Grace, nie może przecież zostać sama. Kto się nią zaopiekuję?- zapytałem, stojąc już u progu domu.
-Policjanci, którzy ze mną przyjechali- Mark i Josh zapewnią jej bezpieczeństwo- odparł, wychodząc przy tym z mojej willi.
- My naprawdę musimy już jechać Harry, więc wejdź do auta- dodał, otwierając przy tym drzwi do samochodu.
- Czas nas goni panie Styles- powiedział, po czym wsiadł do wspomnianego wcześniej pojazdu i zatrzasnął za sobą drzwi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro