Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kawiarenka

  -To jak? Co zamawiamy?- zapytał Harry w momencie, gdy całą trójką siedzieliśmy przy stoliku w przytulnej, małej kawiarence. 

-Ja napiję się espresso, a moje słoneczko chce gorącą czekoladę i gałkę waniliowych lodów. Prawda szkrabie?- zapytałam, mierzwiąc przy tym kręcone włoski mojego synka, na co on uroczo zachichotał.

-Tak- opowiedział z ogromnym uśmiechem na twarzy. Mój synek tak samo, jak Harry uwielbiał jeść lody, ale niestety z powodu braku pieniędzy nie często mogłam pozwolić mu na takie luksusy, dlatego też za każdym razem, gdy chłopiec mógł skosztować tej zimnej słodyczy, był niebywale szczęśliwy.

-To skoro wszystko już wiemy, to może złożymy zamówienie? Co ty na to mały?- Harry zwrócił się do mojego synka w taki sposób, jakby znali się od zawsze i byli bardzo dobrymi przyjaciółmi.

-Zamawiamy- przytaknął, klaskając przy tym w dłonie, co spotkało się ze szczerym śmiechem ze strony mojego znajomego.

-Mogę pana na chwilę prosić?- Harry podniósł rękę do góry, po czym zwrócił się do kelnera, który w trybie natychmiastowym pojawił się obok naszego stolika.

-Co mogę dla państwa zrobić?- zapytał młody, wysoki, niebieskooki blondyn ubrany w czarne rurki i niebieską koszulkę z logiem kawiarenki.

-Chciałbym złożyć zamówienie. Poproszę dwa razy kawę espresso, raz gorącą czekoladę i trzy razy lody waniliowe- powiedział Harry.

-Coś jeszcze?- zapytał kelner, posłusznie notując przy tym zamówienie mojego znajomego w zeszycie.

-Na razie to tyle- odpowiedział Harry, na co młody mężczyzna udał się w stronę baru, pozostawiając nas samych przy stoliku.

-Nie prosiłam o lody, jednak ty i tak postanowiłeś je dla mnie zamówić- powiedziałam z lekkim wyrzutem, ponieważ sądziłam, że wydawanie pieniędzy na moje kaprysy i przyjemności odbije się mocno na rodzinnym budżecie, którego niechcący może nie starczyć do końca miesiąca.

-To ja zaprosiłem cię na kawę, więc ja wybieram i ja płacę- wyjaśnił, posyłając mi przy tym cwaniacki uśmieszek.

-O nie, nie- zaprotestowałam- Kawa miała być zadośćuczynieniem za zniszczoną koszulę, więc nie pozwolę ci za siebie zapłacić.

-Zapłatą za moje ubranie jest towarzystwo twoje i tego małego uroczego szkraba- oznajmił, wskazując przy tym na Tylera, który aktualnie bawił się swoimi, trochę już przydługimi loczkami.

-Harry, nie chcę, abyś wydawał na mnie pieniądze. Rozumiesz?- zadałam pytanie, na które niestety nie doczekałam się odpowiedzi, ponieważ mój rozmówca od udzielenia jej wolał bezczelnie się na mnie gapić.

-Powiedziałaś, że się nie znamy, a zwracasz się do mnie po imieniu- oznajmił po chwili milczenia, na co ja momentalnie zamarłam. Pilnowałam się na wszystkie możliwe sposoby, aby nie palnąć jakiegoś faktu lub powiedzonka z czasów naszej przyjaźni, a wyłożyłam się na czymś tak banalnym, jak imię. Z przyzwyczajenia zwracałam się do niego Harry zamiast per pan, a on na moje nieszczęście to zauważył i wykorzystał w bardzo błyskotliwy sposób.

-Coś się panu pomyliło- próbowałam jakoś naprawić swoje niedopatrzenie.

-Nie. Jestem pewien, że do pierwszej chwili mówiłaś do mnie Harry. Wiem, że kiedyś już ze sobą rozmawialiśmy, a nawet wydaje mi się, że znaliśmy się lepiej- mężczyzna nie dawał za wygraną, dlatego też postanowiłam wyjawić mu prawdę. 



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro