Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Epilog

-Jesteś już gotowa?- usłyszałam głos siostry Harry'ego wydobywający się zza drzwi.

-Jeśli chodzi o ubiór i wygląd zewnętrzny to tak- odparłam, gładząc przy tym dłońmi aksamitna czarną sukienkę, w którą byłam ubrana.

-Bardziej chodziło mi o psychikę- wyjaśniła Gemma, na co moje usta opuściło głośne, niekontrolowane westchniecie.

-Tak się składa, że z nią jest o wiele gorzej- wydukałam po chwili, na co wspomniana wcześniej kobieta kilkakrotnie próbowała otworzyć dzielące nas drzwi, jednak jej poczynania spaliły na panewce. Co biorąc pod uwagę fakt, że były one zamknięte od wewnątrz, było dość zrozumiałe.

-Wpuścisz mnie do środka?- zapytała, w momencie, gdy już na dobre zaprzestała bezsensownej szamotaniny z drzwiami.

-A mam jakiś wybór?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie, ponieważ chciałam się dowiedzieć, czy mam jakiekolwiek szanse na to, aby pozostać w samotności jeszcze kilka chwil dłużej.

-No nie bardzo. Jeśli nie zrobisz tego, o co cię proszę, to pomogę sobie sama i otworzę drzwi za pomocą siekiery, która o ile się nie mylę, znajduje się u mojego brata w piwnicy. Jestem zaradną i pomysłową kobietą, dlatego tez roztrzaskanie kawałka dębu nie stanowiłoby dla mnie najmniejszego problemu, jednakże nie chciałabym przy okazji zmasakrować posiadłości Harry'ego, więc naprawdę lepiej będzie, jeśli wpuścisz mnie do łazienki po dobroci- odpowiedziała Gemma bardzo poważnym tonem głosu, który świadczył o tym, że starsza siostra miłości mojego życia naprawdę nie żartuje i, że w momencie, gdy ja nie otworzę drzwi, to ona załatwi sobie wejście w inny, bardziej destrukcyjny sposób, dlatego też w szybkim tempie przemieściłam się do wspomnianego wcześniej kawałka dębu i biorąc uprzednio głęboki wdech, przekręciłam zamek.

-Otworzyłam. Możesz wejść- oznajmiłam, na co wspomniana wcześniej kobieta prawie natychmiast nacisnęła klamkę i pociągnęła w swoją stronę, dzięki czemu dosłownie kilka sekund później mogłam oglądać całą skąpaną w czerni postać Gemmy. Miała ona na sobie bardzo podobną do mojej sukienkę oraz skórzane baleriny. W ręce trzymała kopertówkę, która była oczywiście w tym samym kolorze, co cała reszta kreacji. Nawet biżuteria oraz makijaż pozostawały idealnie czarne, a jedyną wyłamującą się ze schematu rzeczą była dużo jaśniejsza od mojej karnacja siostry Harry'ego.

-Musimy już jechać Grace. Finn dzwonił do mnie jakieś piętnaście minut temu z informacją, że wszyscy na ciebie czekają- odparła Gemma, zmieniając przy tym całkowicie temat naszej rozmowy.

-Przykro mi, ale ja nie dam rady- odpowiedziałam, bawiąc się przy tym skrawkiem swojej sukienki, ponieważ zwyczajnie nie miałam odwagi, by spojrzeć w oczy siostrze Harry'ego.

-Nie jestem tak silna, jak ty- dodałam po chwili łamiącym się lekko głosem, na co wspomniana wcześniej kobieta, najzwyczajniej w świecie mnie przytuliła.

-Jesteś silna Grace, a już na pewno jesteś silniejsza ode mnie, ponieważ ty potrafisz walczyć o własne szczęście, o swoją własną miłość. Ja niestety nie umiałam tego uczynić i to właśnie dlatego teraz cierpię. Wszystkim się wydaje, że jestem stworzona ze stali, jednak prawda jest taka, że moja dusza jest z piasku, który przy każdym mocniejszym podmuchu wiatru ulatuje gdzieś w siną dal. Wbrew pozorom ja jestem jedną z najsłabszych, najbardziej płaczliwych i najczęściej załamujących się osób na świecie, więc jeśli mi udało się przeżyć pogrzeb własnego dziecka, to tobie tez na sto procent się to uda- oznajmiła, cały czas mnie przy tym przytulając- Jeśli nie pojawisz się dzisiaj na cmentarzu, to będziesz potem tego bardzo żałowała. Będzie ci źle z tego powodu, że nie pożegnałaś się z własnym dzieckiem, dlatego też proszę cię, abyś mi zaufała i pojechała ze mną na miejsce pochówku- dodała po chwili, odsuwając się przy tym ode mnie nieznacznie.

-Jesteś w stanie mi zaufać?- zapytała po chwili, patrząc się przy tym prosto w moje oczy.

-Tak- po chwili namysłu udzieliłam krótkiej i sensownej odpowiedzi, po czym posłusznie ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

To jest już koniec, nie ma już nic :'(

Tak kochani, to jest oficjalny epilog, czyli zakończenie opowiadania "Moje dziecko"

Dziękuję wszystkim, którzy je czytali, głosowali i komentowali.

Jesteście wielcy, kocham was bardzo ;* ;*- J.

P.S. Chcielibyście drugą część?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro