Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Diabeł

Perspektywa Harry'ego

-Nie ma kurwa takiej opcji!- oznajmił Liam zaraz po tym, jak wytłumaczyłem mu całą sytuację, na co ja miałem ochotę z rozpaczy utopić się w szklance wody. Payne w tamtym momencie był moją ostatnią deską ratunku. Szansą na powodzenie "misji" oraz wyjście z twarzą z całej tej sytuacji.

-Nie bądź taki Payno. To tylko jedna przysługa. Dawno już cię o nic nie prosiłem- nie dawałem za wygraną, pomimo tego, że byłem na straconej pozycji.

-Przykro mi Harry, ale nie. Nie pozwolę ci na to, abyś kolejny raz złamał serce Grace- odparł twardym i stanowczym tonem głosu, na co ja tylko westchnąłem.

-Zależy mi na waszym szczęściu Harry. Jesteśmy przecież praktycznie jak bracia. Zrobiłbym dla ciebie dosłownie wszystko, razem z oddaniem za ciebie swojego własnego życia. Nie lubię ci odmawiać i prawie wcale tego nie robię, ale tym razem niestety muszę postąpić tak, a nie inaczej- dodał po chwili, posyłając mi przy tym spojrzenie męczennika.

-Ehhh... no to trudno- oznajmiłem po chwili namysłu sarkastycznym tonem głosu.

-Byłeś moją ostatnią deską ratunku Liam. Wierzyłem, że mi pomożesz, ale jeśli nie chcesz tego uczynić, to będę musiał znaleźć jakiś inny sposób, bo w przeciwnym razie stracę Grace już na zawsze- odparłem, wstając przy tym ze skórzanej kanapy, po czym skierowałem się w stronę drzwi wyjściowych. Mój przyjaciel zaś ruszył za mną.

-Przykro mi Harry, ale nie mogę ci pozwolić na wejście w konflikt z prawem. To, co chcesz zrobić jest nielegalne. Nie wspominając już o tym, jak bardzo możesz zranić Newton. Pomyślałeś o tym, co się stanie jak, ona się dowie? Przecież ona cię znienawidzi Harry, będziesz w jej oczach skończony- mężczyzna za wszelką cenę próbował odwieźć mnie od mojego planu, jednak ja już go nie słuchałem. Liam bardzo mnie zawiódł. Cholernie liczyłem na jego pomoc, a on najzwyczajniej w świecie mnie olał.

Znałem mojego przyjaciela i wiedziałem, że nie uda mi się już go przekonać. Nie miałem też czasu na dalszą dyskusję. Każda kolejna minuta działała na moją niekorzyść, dlatego też postanowiłem opuścić jego mieszkanie. Chciałem jak najszybciej załatwić potrzebne mi papiery. Musiałem je załatwić.

-Nie chcesz mi pomóc to nie Liam. Kurewsko się na tobie zawiodłem. Mówią, że prawdziwych przyjaciół poznajemy w potrzebie i chyba jest w tym sporo prawdy- oznajmiłem, otwierając przy tym drzwi wyjściowe.

-Przepraszam cię Harry- wyszeptał Payne, na co we mnie zagotowała się krew.

-Kurwa Liam przestań do cholery przepraszać. Stwierdzenie "mam cię w dupie" byłoby już o wiele lepsze i o wiele bardziej prawdziwe- powiedziałem, po czym wyszedłem z domu muzyka.

-Nie mogę ci pomóc Harry, bo gdyby coś poszło nie tak, to wyrzuty sumienia by mnie zeżarły, ale zawsze możesz spróbować ugadać się z diabłem. On jest na tyle wpływowy, że może ci pomóc- odparł mój przyjaciel, na co ja tylko popatrzyłem na niego z pogardą, po czym zatrzasnąłem za sobą drzwi.

-Pakt z diabłem. Sam pomysł może i nie jest zły, ale gdzie ja niby mam znaleźć diabła- mówiłem sam do siebie, idąc przy tym w stronę swojego samochodu.

-Z tego, co wiem to jedyny, którego znam mieszka w piekle- kolejny raz dałem głośny upust swoim myślom.

-Chociaż...- zamyśliłem się na moment, czego efektem było zastygnięcie w półkroku.

-Boże, jak ja mogłem na to nie wpaść!- oznajmiłem, nie wierząc przy tym we własną głupotę. Szukałem pomocy wszędzie tam, gdzie nie mogłem jej znaleźć. Rozwiązanie zaś cały czas leżało pod moimi nogami i czekało, abym w końcu je dostrzegł. Mi co prawda nie udało się go znaleźć, ale Liamowi już tak. Mój przyjaciel pomimo tego, że nie zgodził się bezpośrednio mi pomóc, to powiedział coś, co dało mi do myślenia. Coś, co naprowadziło mnie na odpowiednie tory.

-Jesteś wielki Liam- krzyknąłem, po czym wyjąłem szybko telefon i wybrałem numer do diabła wcielonego- jedynej osoby, która w tamtym momencie mogła mi pomóc. Jedynej osoby, która miała tak szeroko sięgające wpływy i znajomości.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro