Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•Rozdział 14•

*cztery lata później*

- Siostra, ty stara dupo! - Krzyknął Taiyou, obejmując Yōkō ramieniem - Już czujesz te dwadzieścia jeden lat na karku, co nie? - Spytał z rozbawieniem.

Fioletowowłosa zgięła dłoń i łokciem uderzyła w bok brata, przez co ten się zgiął wpół i jęknął z bólu.

- Nie szczyć się za bardzo, jesteś tylko dwa lata młodszy, sam niedługo też będziesz miał dwadzieścia jeden lat. - Prychnęła, odsuwając się od niego na bezpieczną odległość - I na pewno nie będziesz w lepszej kondycji ode mnie.

- Jesteś...Zbyt brutalna. - Jęknął, krzywiąc się i upadł na kolana - Po kim ty to masz, ja nie wiem. - Pokręcił głową.

- Jak widzisz, ktoś musiał odziedziczyć lepsze geny. - Rzekła ze złośliwym uśmiechem.

- Już się nie odzywam. - Wyszeptał, siadając na ziemi.

- Niczego innego po tobie się spodziewać nie mogę. - Odwróciła się i weszła na hale - Rusz się, jeśli chcesz pokazać swoje umiejętności.

Jedna z dziewcząt podbiegła do Yōkō i przywitała się z nią, następnie stając prosto, jakby na baczność.

- Himoto, to mój młodszy brat, Taiyou. Chce starać się o przyjęcie do reprezentacji mężczyzn. - Wskazała na różowowłosego.

- Ohayo! Jestem bratem tej tu psychopatki! - Objął siostrę, wskazując na nią palcem - Nazywam się Natsukawa Taiyou!

Himoto westchnęła nieco przytłoczona żywotnością brata swojej kapitanki, ale przywitała się również z nim. Yōkō zaprowadziła go do kapitana drużyny męskiej, którego zadaniem było sprawdzenie umiejętności ochotników i odesłaniu dziesięciu najlepszych na dalsze testy.

- Oi, Zayo! - Zawołała czerwonowłosego do siebie.

Kapitan z chęcią podszedł do fioletowowłosej i uśmiechnął się, jednak momentalnie spochmurniał, gdy przeniósł wzrok na różowowłosego.

- Yōkō-Chan, kto to?

- To niestety jest mój brat. - Powiedziała, wzdychając - Stara się o przyjęcie do reprezentacji. - Zerknęła na młodszego chłopaka - Taiyou, to jest Zayo, kapitan.

- Ohayo! - Zawołał radośnie, wyciągając dłoń do kapitana.

Zayo chwilę mu się przyglądał, ale ostatecznie uściskął jego rękę, potrzasając delikatnie.

- Miło mi coś poznać, jestem Hashimata Zayo, tak jak powiedziała twoja siostra, jestem kapitanem, a zarazem środkowym blokującym w reprezentacji. Na jaką pozycję startujesz?

- Zawsze chciałem być libero, ale jestem za wysoki. - Szturchnął zaczepnie siostrę, która jedynie przymknęła oczy i wypuściła ciężko powietrze - Ale zawsze gram na pozycji rozgrywającego.

- Dobra... - Zerknął na złotooką, która niemal kipiała ze złości - Za chwilę wrócę, przyniosę formularz. - Odszedł.

Yōkō zacisnęła pięści i zamachując się, uderzyła jedną z nich w brzuch brata, który kolejny raz wręcz piszczał z bólu. Kilku siatkarzy, którzy to widzieli, skrzywiło się z niesmakiem, gdyż wiedzieli, jak to bolało.

- Yōkō-San! Mogę cię na chwilę prosić? - Spytała Himoto, łapiąc ją za nadgarstek.

- Oczywiście. - Zerknęła na brata - Nie szwędaj się niewiadomo gdzie, jasne bachorze?

- T-Tak!

- Możemy już iść. - Zwróciła się do Himoto.

Poszła razem z czarnowłosą na zewnątrz.

- Niedługo ma przybyć kolejnych sześciu kandydatów, więc musimy poczekać na nich przy bramie głównej. - Tłumaczyła, próbując zrównać krok ze złotooką - Kilku z nich jest z Tokio, a kilku z innych miast.

- Rozumiem. - Pokiwała głową, zatrzymując się wraz z libero przy bramie głównej.

Przez te kolejne cztery lata, Yōkō znów podrosła. Tym razem mierzyła sto siedemdziesiąt centymetrów i jak stwierdził lekarz, na więcej nie miała co liczyć. Chociaż dla niej to była naprawdę ogromna zmiana, patrzeć na większość ludzi z góry, kiedy to jeszcze kilka lat temu, to inny patrzyli tak na nią.

Chociaż jej charakter i pewność siebie pasowały do osoby wyższej, to brakowało jej czasów, w których Lev wypominał jej wzrost i mogła na niego nakrzyczeć.

~

Siedziała przy bramie głównej już od godziny, a Himoto chodziła w tę i z powrotem, mrucząc coś pod nosem.

- Dlaczego się spóźniają? Przecież jasno im powiedziałam, że mają być punktualnie na godzinę jedenastą. - Mruczała, zawracając - Jeśli dalej będziemy tak czekać, Yōkō-San się wkurzy, a wkurzona Yōkō-San to zła Yōkō-San...Muszę szybko coś wymyślić inaczej moja pozycja vice kapitan będzie zagrożona.

- Himoto. - Powiedziała nagle, przez co czarnowłosa podskoczyła w miejscu - Wszystko słyszę, spuść z tonu.

- G-Gomen! - Krzyknęła poddenerwowana - Po prostu boję się, że nie przyjadą i wyjdzie na to, że tylko zmarnowałam twój czas.

- Myślisz się, nie będzie tak. - Złotooka wstała, podchodząc do niej i po chwili namysłu, położyła jej dłoń na ramieniu - Za bardzo się tym wszystkim przejmujesz, jak na vice kapitana. Uspokój się trochę, weź parę porządnych wdechów i... - Zacisnęła szczękę - Ogarnij się. - Dodała surowo.

Czarnowłosa jej zasalutowała, a po jej skroni spłynęła kropla potu.

- T-Tak jest!

- Świetnie. - Puściła ją, chowając dłonie do kieszeni.

Wtedy pod bramę podjechał czarny samochód, mający przyciemnione szyby. Yōkō zlustrowała pojazd przenikliwym spojrzeniem i zerknęła na niższą dziewczynę.

- Zobaczymy, czy warto było tyle czekać. - Rzekła znudzona - Otwórz drzwi. - Poleciła, co czarnowłosa od razu wykonała.

Z pojazdu wysiadło finalnie pięciu wysokich chłopaków, choć lepszym określeniem będzie mężczyzn. Fioletowowłosa zgryzła wargę, rozpoznając dwóch z nich. Wypuściła ciężko powietrze i podeszła do nich.

- Witam na terenie ćwiczeń reprezentacji piłki siatkowej Japonii, nazywam się Natsukawa Yōkō i jestem kapitanką żeńskiej drużyny, a także przyjmującą, miło mi was poznać. - Wypowiedziała ten typowy, oklepany tekst, którym czarowała nowych, co kilka miesięcy.

- Yōkō-Chan?

Przeniosła wzrok na złotookiego, a jej powieka drgnęła.

- Błagam, nie. - Skrzywiła się, gdy chłopak ją przytulił.

- Nie sądziłem, że cię tutaj spotkam! Hey hey hey! - Uśmiechnął się szeroko, zaś kapitanka przymrużyła oczy.

- Tak...Ja ciebie też się tutaj nie spodziewałam. - Poklepała go po plecach.

W chłopcach rozpoznała również byłego rozgrywającego Fukurodani, Akaashiego, który przywitał się z nią poprzez podanie dłoni, co znacznie bardziej przypadło jej do gustu. Reszta również się jej przedstawiła, jednak owej trójki nie kojarzyła znikąd.

- Miało być was sześciu, dlaczego brakuje jednej osoby? - Spytała w końcu, krzyżując ramiona pod biustem.

- Ah! Niedługo przyjedzie, proszę się nie martwić, pani kapitan! - Powiedział blondyn, którego oczy były zielone.

- No dobrze, ja i Himoto wystałyśmy się tutaj po wsze czasy, więc nie mamy zamiaru czekać na jedną osobę. Jak jest inteligentny, to sam trafi. Pójdziemy teraz na hale, proszę za mną. - Odwróciła się, kierując we wcześniej wyznaczoną stronę.

Himoto szła obok niej, delikatnie się uśmiechając, za to chłopcy trzymali się bardziej z tyłu. Kiedy weszli na hale, Kapitan drużyny chłopców od razu poderwał się z miejsca i podszedł do przyjaciółek.

- Brakuje jednego, ponoć niedługo ma się zjawić. - Wytłumaczyła, widząc pytający wzrok czerwonowłosego.

- Oh, nie szkodzi. Dziękuję, że ich przyprowadziłaś. - Posłał jej przyjazny uśmiech.

- Nie ma za co. Idę na swoją połowę, przetrenować kandydatki, tonie też radzę to zrobić. - Westchnęła - Wolę, żeby sytuacja sprzed czterech miesięcy się nie powtórzyła.

- Oczywiście, pani kapitan. - Rzekł, żartobliwie szturchając ją w bok.

~

- Yōkō-San? Co sądzisz o kandydatach? - Himoto wzięła zeszyt w dłonie, patrząc na złotooką zniecierpliwiona.

- Myślę, że do testów właściwych dopuszczę tylko dwie z nich. - Odpowiedziała, przeciągając się w miejscu.

- Oh, to wspa... - Ucichła nagle, zdając sobie sprawę ze słów kapitanki - A-Ale jak to tylko dwie?!

- Reszta się nie nadaje, a ja mam wybrać najlepsze, czy to nie o to w tym chodzi? - Podniosła brwi, krzyżując ramiona pod biustem.

Himoto od razu straciła całą pewność siebie.

- T-Tak, po prostu...Kandydatek jest dwadzieścia, a ty wybrałaś tylko dwie... - Odwróciła wzrok.

- Mogę wziąć ich więcej. - Czarnowłosa nagle rozpromnieniała na słowa Yōkō - Ale ty będziesz odpowiadać za tę bandę sierot. - Momentalnie mina vice kapitan zrzedła - Nie mam zamiaru użerać się z dziewczynami, które przyszły tu po to, by zarywać do siatkarzy. Spójrz.

Faktycznie, gdy Himoto spojrzała na kandydatki, one wzdychały do chłopców, zaś tylko trzy dziewczyny ćwiczyły na siatce.

- Fa...Faktycznie. - Niebieskooka westchnęła - Znów masz rację, Yōkō-San.

- Nie dziwi mnie to.

Drzwi hali otworzyły się gwałtownie, a do środka wpadł zdyszany chłopak. Oparł dłonie na zajętych kolanach i zaczął głośno oddychać, wszyscy obecni na hali zwrócili na niego wzrok. Yōkō przełknęła cicho ślinę.

- Już jestem! Przepraszam za spóźnienie! - Krzyknął, patrząc na kapitana, który do niego podszedł.

- Nareszcie, czekaliśmy na ciebie. Hashimata Zayo, kapitan. - Wyciągnął w jego stronę dłoń.

- Hanamaki Takahiro.

**************************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro