Cz. III Prolog
Oikawa gwałtownie poderwał się na łóżku do góry, krzycząc. Miał łzy w oczach, spływały mu po policzkach. Najszybciej jak mógł, poderwał się i zbiegł na dół, następnie ubierając buty i wybiegając z domu.
Biegł ile sił w nogach, czuł, jak jego płuca palą, ale mimo to, wciąż nie odpuszczał. Skręcił w prawo i została mu już tylko ostatnia prosta.
Przeskoczył przez płot i wbiegł do domu, nie martwiąc się już niczym. Wspiął się szybko po schodach i otworzył drzwi pokoju z hukiem.
- Yoko! - Krzyk niemalże rozdzierał mu gardło.
Zszokowana dziewczyna pisnęła i rzuciła mu piłką do siatkówki w twarz. Znokautowany chłopak przewrócił się i jęknął z bólu.
- Oikawa! Czy ciebie do reszty posrało, kretynie?! - Wrzasnęła na niego - Jest pieprzona, druga w nocy!
Chłopak szybko wstał i przytulił ją do siebie z całej siły. Płakał. Zaskoczona kobieta niepewnie odwzajemniła gest, po czym postanowiła się dowiedzieć, dlaczego siatkarz ją naszedł.
- O-Oi...Co się stało?
- Myślałem, że nie żyjesz! - Krzyknął i zawył jej w ramię.
Zmarszczyła brwi.
- Dlaczego miałabym nie żyć? - Położyła mu dłoń na czole - Dobrze się czujesz? Chyba masz gorączkę.
- Nie! To wszystko wina tego gnoja, Makkiego! - Warknął.
- Co znowu zrobiłem?
Oikawa odwrócił się i zobaczył stojącego w pokoju, zaspanego Talahiro.
- Oikawa? Co ty robisz tutaj o drugiej? - Przyjmujący głośno ziewnął - Jutro... Znaczy dzisiaj wyjeżdżamy na turniej. Powinieneś się wyspać.
Tooru rozszerzył jeszcze bardziej oczy, zatkało go.
- Jaki do cholery turniej?! - Oikawa złapał zaspanego przyjaciela za ramiona - I jakim prawem ty pieprzony gnoju jeszcze żyjesz?!
- Oi! Ogarnij się! - Hanamaki odepchnął go od siebie - Co ci odbiło?! Zachowujesz się jak nie ty!
- Co mi odbiło?! - Tooru pokazał na siebie palcem - Zobacz, co zrobiłeś Yoko! - Złapał dziewczynę mocno i podwinął kawałek jej bluzy - Spójrz, co przez ciebie zrobiła!
- Akurat to nie moja wina, że chciała mieć kaloryfer! - Warknął na niego - I czy mógłbyś przestać ją dotykać do cholery?! To moja narzeczona!
- Co?
Oikawa znieruchomiał. Spojrzał na brzuch Yoko, ale był czysty i faktycznie, widział tam ładnie zarysowane mięśnie.
- Oikawa...Może zadzwonię po Iwe, co? - Spytała zaniepokojona, odsuwając się nieco od niego - Moze on cię ogarnie, bo ja powoli, zaczynam się niepokoić twoim zachowaniem.
Tooru spojrzał na Takahiro.
- Jak się czujesz z tym, że ją zostawiłeś dla siatkówki?!
Hanamaki podniósł brwi ku górze.
- Zostawiłem? Przecież wyejzdzamy tylko na dwa tygodnie...Oikawa ty na pewno nic sobie nie zrobiłeś po drodze? Brałeś coś?
Yoko dyskretnie napisała wiadomość do Iwaizumiego z prośbą o pomoc w ogarnięciu Oikawy. Całkowicie nie rozumiała, co się stało, ale to musiało go naorawde poruszyć, skoro w środku nocy robił I'm takie sceny.
Po dziesięciu minutach usłyszeli otwieranie się drzwi i zobaczyli wściekłego i zaspanego Iwaizumiego w drzwiach.
- Oikawa, ty kretynie! Nie masz co robić, tylko ich nachodzić w środku nocy?! Co ci odwaliło, baranie?!
Hajime strzelił go w tym głowy. Wtedy Tooru opowiedział mu o wszystkim, a cała trójka patrzyła na niego jak na wariata.
- Oikawa, ja wiem, że masz bujną wyobraźnię, ale ten sen...Był nieźle popieprzony. - Przyznała Yoko, siadając z wrażenia na łóżku.
Szatyn wziął parę głębokich wdechów.
- Czyli co? To wszystko to był tylko jakiś popieprzony koszmar, tak? - Spytał nieobecnie.
- Najwidoczniej. - Przytaknął Takahiro i położył dłoń ramieniu Oikawy - Posłuchaj mnie i spójrz mi w oczy. - Kiedy Tooru to zrobił, Makki kontynuował - Wiem, że od długiego czasu bardzo mocno przyjaźnisz się z Yoko i traktujesz ją, jak taką małą siostrzyczkę...Ale nie martw się. Już raz popełniłem błąd, ale więcej razy tego nie zrobię. - Mówił, pocieszająco się uśmiechając - dziś po południu wyjeżdżamy, to fakt. Ale za te dwa tygodnie wracamy i wy będziecie mi pomagać szykować ślub, debile.
W kącikach oczu Tooru pojawiły się łzy. Przytulił Hanamakiego i mimowolnie odetchnął z ulgą, ciesząc się, że był to tylko sen. Tak bardzo się cieszył, że wszystko było okej I nikomu nic się nie stało.
Yoko uśmiechnęła się delikatnie, Iwaizumi również.
*************************
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro