Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Cz. III Prolog

Oikawa gwałtownie poderwał się na łóżku do góry, krzycząc. Miał łzy w oczach, spływały mu po policzkach. Najszybciej jak mógł, poderwał się i zbiegł na dół, następnie ubierając buty i wybiegając z domu.

Biegł ile sił w nogach, czuł, jak jego płuca palą, ale mimo to, wciąż nie odpuszczał. Skręcił w prawo i została mu już tylko ostatnia prosta.

Przeskoczył przez płot i wbiegł do domu, nie martwiąc się już niczym. Wspiął się szybko po schodach i otworzył drzwi pokoju z hukiem.

- Yoko! - Krzyk niemalże rozdzierał mu gardło.

Zszokowana dziewczyna pisnęła i rzuciła mu piłką do siatkówki w twarz. Znokautowany chłopak przewrócił się i jęknął z bólu.

- Oikawa! Czy ciebie do reszty posrało, kretynie?! - Wrzasnęła na niego - Jest pieprzona, druga w nocy!

Chłopak szybko wstał i przytulił ją do siebie z całej siły. Płakał. Zaskoczona kobieta niepewnie odwzajemniła gest, po czym postanowiła się dowiedzieć, dlaczego siatkarz ją naszedł.

- O-Oi...Co się stało?

- Myślałem, że nie żyjesz! - Krzyknął i zawył jej w ramię.

Zmarszczyła brwi.

- Dlaczego miałabym nie żyć? - Położyła mu dłoń na czole - Dobrze się czujesz? Chyba masz gorączkę.

- Nie! To wszystko wina tego gnoja, Makkiego! - Warknął.

- Co znowu zrobiłem?

Oikawa odwrócił się i zobaczył stojącego w pokoju, zaspanego Talahiro.

- Oikawa? Co ty robisz tutaj o drugiej? - Przyjmujący głośno ziewnął - Jutro... Znaczy dzisiaj wyjeżdżamy na turniej. Powinieneś się wyspać.

Tooru rozszerzył jeszcze bardziej oczy, zatkało go.

- Jaki do cholery turniej?! - Oikawa złapał zaspanego przyjaciela za ramiona - I jakim prawem ty pieprzony gnoju jeszcze żyjesz?!

- Oi! Ogarnij się! - Hanamaki odepchnął go od siebie - Co ci odbiło?! Zachowujesz się jak nie ty!

- Co mi odbiło?! - Tooru pokazał na siebie palcem - Zobacz, co zrobiłeś Yoko! - Złapał dziewczynę mocno i podwinął kawałek jej bluzy - Spójrz, co przez ciebie zrobiła!

- Akurat to nie moja wina, że chciała mieć kaloryfer! - Warknął na niego - I czy mógłbyś przestać ją dotykać do cholery?! To moja narzeczona!

- Co?

Oikawa znieruchomiał. Spojrzał na brzuch Yoko, ale był czysty i faktycznie, widział tam ładnie zarysowane mięśnie.

- Oikawa...Może zadzwonię po Iwe, co? - Spytała zaniepokojona, odsuwając się nieco od niego - Moze on cię ogarnie, bo ja powoli, zaczynam się niepokoić twoim zachowaniem.

Tooru spojrzał na Takahiro.

- Jak się czujesz z tym, że ją zostawiłeś dla siatkówki?!

Hanamaki podniósł brwi ku górze.

- Zostawiłem? Przecież wyejzdzamy tylko na dwa tygodnie...Oikawa ty na pewno nic sobie nie zrobiłeś po drodze? Brałeś coś?

Yoko dyskretnie napisała wiadomość do Iwaizumiego z prośbą o pomoc w ogarnięciu Oikawy. Całkowicie nie rozumiała, co się stało, ale to musiało go naorawde poruszyć, skoro w środku nocy robił I'm takie sceny.

Po dziesięciu minutach usłyszeli otwieranie się drzwi i zobaczyli wściekłego i zaspanego Iwaizumiego w drzwiach.

- Oikawa, ty kretynie! Nie masz co robić, tylko ich nachodzić w środku nocy?! Co ci odwaliło, baranie?!

Hajime strzelił go w tym głowy. Wtedy Tooru opowiedział mu o wszystkim, a cała trójka patrzyła na niego jak na wariata.

- Oikawa, ja wiem, że masz bujną wyobraźnię, ale ten sen...Był nieźle popieprzony. - Przyznała Yoko, siadając z wrażenia na łóżku.

Szatyn wziął parę głębokich wdechów.

- Czyli co? To wszystko to był tylko jakiś popieprzony koszmar, tak? - Spytał nieobecnie.

- Najwidoczniej. - Przytaknął Takahiro i położył dłoń ramieniu Oikawy - Posłuchaj mnie i spójrz mi w oczy. - Kiedy Tooru to zrobił, Makki kontynuował - Wiem, że od długiego czasu bardzo mocno przyjaźnisz się z Yoko i traktujesz ją, jak taką małą siostrzyczkę...Ale nie martw się. Już raz popełniłem błąd, ale więcej razy tego nie zrobię. - Mówił, pocieszająco się uśmiechając - dziś po południu wyjeżdżamy, to fakt. Ale za te dwa tygodnie wracamy i wy będziecie mi pomagać szykować ślub, debile.

W kącikach oczu Tooru pojawiły się łzy. Przytulił Hanamakiego i mimowolnie odetchnął z ulgą, ciesząc się, że był to tylko sen. Tak bardzo się cieszył, że wszystko było okej I nikomu nic się nie stało.

Yoko uśmiechnęła się delikatnie, Iwaizumi również.

*************************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro