Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Zkomplikowane uczucia i ostrzegawczy sms" 2/6

TW: Próba samobójcza (najprawdopodobniej będzie w każdym rozdziale, więc kto nie chce tego czytać, niech nie czyta)

- Wiesz co? Przemyślałem to sobie i w takim razie nie oddajemy go. Jest nasz i chuj, jak się zastanowicie nad ceną to napisz smsa. Nic mu nie zrobimy do tego czasu, żegnam - odpowiedział z arogancją i się rozłączył. Po tym od razu odłączył kartę policjanta i włożył z powrotem swoją.

Po chwili zwołał zebranie w rogu pokoju, tak by czarnowłosy ich nie słyszał, chociaż nie było to potrzebne z wiadomych powodów, ale nie wiedzieli o tym.

- No więc tak, Capela zostaje z nami do czasu smsa - oznajmił.

- A czemu tak i gdzie go niby chcesz trzymać? Tu na pewno zdechnie - odezwał się już zdenerwowany całą sytuacją Nicollo.

- Bo się nie chcieli zgodzić kurwa, a z nim... - pomyślał chwilę, po czym dodał - Możemy go na zmianę w swoich mieszkaniach trzymać

- Oj nie Erwin, sam zakończyłeś negocjacje w taki sposób i nas nie poinformowałeś. Zostaje u ciebie. A i jakbyś jeszcze nie wiedział to na burmistrza startuje, więc tym bardziej nie mogę - wkurzył się San.

- Zgadzam się z tobą - rzekł Dia.

- Plus jeden - odparł Carbonara.

- Aha, nie no okej, demokracja, rozumiem - powiedział wiązankę. - Zajmę się nim... - westchnął.

Wszyscy oprócz Erwina byli zadowoleni z takiego obrotu spraw. Musiał on pilnować policjanta i dodatkowo nie robić nic co by sprawiło by przeszukali jego apartament...

"Zajebiście" - pomyślał.

Podszedł powoli do swojego nowego współlokatora.

- Jak coś to od teraz mieszkasz u mnie - oznajmił, jakby to była normalna rzecz.

Czarnowłosy nadal, jednak był nieobecny. Nie odpowiedział co zdenerwowało trochę Knucklesa. Reszta ekipy w tym czasie się udała na zewnątrz, więc zostali sami w środku. Odkleił chłopakowi taśmę z ust.

- A miej mnie w dupie i tak pewnie cię to nie obchodzi, że cię porwałem, prawda Dante? - zapytał zmarnowany.

Capela, jednak z jakiegoś powodu odzyskał świadomość. Przestało mu szumieć w głowie i już normalnie widział. Jednakże jego oczy nadal były ciemne, tylko już nie miał rozszerzonych źrenic.

Chłopak nie miał pojęcia co się właśnie stało, czemu nagle wszystko wróciło do normy. Chociaż na razie go to nie obchodziło, cieszył się. Jakkolwiek źle to nie brzmi, bo jest porwany.

- Co mówiłeś do mnie? - odezwał się po raz pierwszy w ciągu tej akcji.

- Że jesteś debilem peppoGlad. A tak serio to mieszkasz u mnie, bo CI CHOLERNI TWOJI LUDZIE NIE CHCIELI MI NIC ZA CIEBIE DAĆ- podkreślił i zaczął go rozwiązywać.

- Mówiłem im, że jakby mnie ktoś porwał i chciał kasę to nie mają dać nic - powiedział.

- AHA teraz mi to dopiero mówisz? - spytał retorycznie, po czym rozwiązał go już w pełni.

- Zakuwasz mnie z powrotem? - zapytał.

- Nie, bo nie uciekniesz, a nawet jakbyś to zrobił to wiedz, że bym cię znalazł i wyruchał - powiedział dumnie.

- Ta na pewno - mruknął pod nosem.

- Co tam mruczałeś? - rzekł, lecz jednak postanowił odpuścić temat. - Dobra nie ważne, chodź do góry

Erwin szybkim ruchem wszedł po drabinie, a po nim od razu Capela. Było już ciemno na dworze, jego jestera nie było prawie widać, bo miał czarny kolor.

- Dobra słuchaj, policja cię nadal szuka, więc musisz się schować pod siedzenie. W sensie tam, gdzie normalnie dajesz nogi, masz siedzieć skulony - powiedział na jednym wdechu.

- Jak mnie masz wyruchać za to, to już wole to zrobić - odpowiedział grając w grę chłopaka, niebieskooki.

Szarowłosy się tylko uśmiechnął na te słowa.

"Może nie będzie z nim tak źle pod jednym dachem" - pomyślał.

Wsiedli do samochodu. Erwin na miejscu kierowcy, co może się bardzo źle skończyć dla policjanta. Wyruszyli po paru minutach. Było bardzo ciemno, jedyne co oświetlało drogę to księżyc, gwiazdy i światła przednie samochodu. Jechali przez las, co było bardzo nie przyjemne dla czarnowłosego, gdyż cały czas o coś uderzał. Myślał czy nie uciec, bo takim sposobem ma większe szanse na przeżycie...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jechali już kilkanaście minut, prawdopodobnie byli by już dawno w domu, ale Erwin nie pamiętał trasy i się trochę zgubili.

- Pierdolę tą nawigację, zepsuta jest jakaś no - złościł się.

- Nie ona jest chujowa tylko ty nie umiesz jeździć - poprawił go Capela. Wiedział, że tym tekstem go jeszcze bardziej zdenerwuje.

- Dante! To wcale nie pomaga, zawsze jesteś taki wredny

Nagle czarnowłosy znowu poczuł to, co wtedy odczuwał po połknięciu tej tabletki. Znowu miał ciemno przed oczami, wszystko rozmazane. Myśli pomieszane, a w głowie szum.

Po raz kolejny te uczucie... Ta chęć obudzenia się z transu przy pomocy popełnienia samobójstwa.

Może ta tabletka pokazywała to z czym dana osoba się nie mogła pogodzić, a jedyną opcją zaakceptowania rzeczywistością była pobudka. Jednakże, czemu był pokazany mu Krackers czy nigdy się nie pogodził z tym, że zdradził go z yakuzą? Chociaż to było kłamstwem... Może ta tabletka wygrzebuje jego stare wspomnienia i je pokazuje mu by cierpiał tak jak kiedyś? Ta pigułka to istna zagadka, tylko jej twórca wie co tak naprawdę robi. Jednak kto jest jej twórcą?

Przez pierwsze minuty w tym stanie Capela próbował się powtrzymać, lecz te uczucie było co raz silniejsze. Jednak na jego nieszczęście nie był przywiązany do niczego, więc z łatwością mógł zrobić co chce. Jeden strzał i koniec...

Wpatrywał się, jak wryty ciągle w kaburę na nodze kierowcy od kilku minut. Aż w końcu nie wytrzymał presji i chwycił za nią, próbując wyciągnąć pistolet. Jednak coś mu nie wyszło, bo nawet nie wiedział, gdzie dokładnie jest otwarcie kabury. Dodatkowo Erwin zrzucił jego rękę. Widział tylko i wyłącznie ten otoczony czerwoną linią pistolet...

- Hej, a co to za łapanie za kolanko co? Powiedziałem, że cię wyrucham, jak uciekniesz, a nie teraz głuptasie - powiedział zestresowany, obracając sytuacje w żart.

Nie wiedział czy chłopak teraz z nim flirtuje czy co. Nawet jeśli tak to, jak ma się zachować. Nie odpowiadał na żadne słowo co powiedział do niego.

Po chwili znowu poczuł dłoń na swoim kolanie.

- Dante mógłbyś przestać, bo nie umiem się skupić na prowadzeniu pojazdu - próbował mu to wytłumaczyć najdelikatniej, jak umiał.

Ten na swoje imię się otrząsnął, jak z transu.

Jednak była zależność, kiedy wchodzi w ten stan. Teraz już wiedział na pewno. Był pewny co to wywołuje, tylko zostało jeszcze kilka innych pytań bez odpowiedzi...

- P-przepraszam - odchrząknął, było mu wstyd za to.

"Jak Erwin musiał się czuć przez to co mu robiłem... Jestem zażenowany" - pomyślał.

Knuckles prowadził dalej, byli już na parkingu za jego apartamentowcem. Dochodziła godzina jakaś pierwsza w nocy. Obaj powoli wysiedli z auta. Szarowłosy dał nawet Dante czapkę LSPD od Grześka, którą nosił zawsze przy sobie, by nikt go nie rozpoznał. Mimo tak później godziny, wciąż był ostrożny. Zakluczył pojazd i bez żadnych rozmów udali się do środka, a następnie do windy.

Mechanik myślał o tym czy przypadkiem nie zranił uczuć chłopaka tamtym tekstem. Przeprosił go, a on nigdy nie widział, jak on przeprasza. Był zakłopotany. Mimo, że Capela nie planował by tak to wyglądało, to on tak to odebrał. Przez całą noc będzie o tym myśleć...

Policjant za to zastanawiał się nad pytaniami, na które nie znał odpowiedzi. Na przykład z skąd Dia miał tą tabletkę, co ona dokładnie robi i najważniejsze, jak to zakończyć.

Po paru sekundach winda się otworzyła i poszli korytarzem prosto, gdzie po chwili się zatrzymali. Erwin otworzył drzwi kluczem, po czym, jak weszli je zakluczył z powrotem.

- Możesz nie mówić do mnie... po imieniu? - od razu po wejściu zapytał. Jednak się zawahał nad pytaniem co, jeśli jak wypowie sam to słowo to też to zadziała. Nie wiedział tego, wolał nie ryzykować.

- Jeśli bardzo chcesz to mogę - oznajmił trochę smutno.

„Czy ja coś skopałem? A może to przez to, że kazałem mu siedzieć pod siedzeniem lub przez moje odepchnięcie ręki. Ugh, za dużo tych powodów jest... Ludzkie uczucia są chyba zbyt skomplikowane dla mnie" - pomyślał.

- Ogólnie to jutro pomyślę co z tobą dokładnie zrobić, więc na razie chodźmy spać - zaproponował Erwin.

Czarnowłosy tylko kiwnął głowę, niemo zgadzając się. Następnie podszedł do kanapy i zaczął się na niej kłaść. Knuckles za to poszedł do swojej sypialni od razu rzucając się na ogromne łóżko.

To był ciężki dzień dla ich obu. Wiele emocji i wrażeń...

"Dobrze, że Heidi śpi u koleżanki, bo gdyby wiedziała co się dziś odpierdoliło to by było kiepsko.." - pomyślał chłopak dziewczyny.

Leżał sobie, myśląc o tym co się wydarzyło, jak i o dziwnym zachowaniu chłopaka, dopóki nie zaśnie.

Czarnowłosy, który siedział na kanapie w innym pokoju też nie był spokojny. Te pytania, które zadawał sobie w kółko i w kółko dzisiejszego dnia nadal zostały bez odpowiedzi. Właśnie, dlatego wymyślił, że musi zapytać kogoś kto wie, a konkretnie samego Die. Tylko, jeśli będzie uwięziony w mieszkaniu to, jak to zrobi?

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Minęły dwie godziny chłopak nadal nie umiał zasnąć. Może w pakiecie objawów jest bezsenność? Kto wie. W każdym razie nie podobało mu się to, musiał się czymś zająć, by nie zanudzić się na śmierć... Jednak z drugiej strony sen też był mu bardzo potrzebny. To go nie obchodziło w tym momencie. Po cichu, ponieważ Erwin miał otwarte drzwi do pokoju, wszedł do kuchni.

Szukał czegoś to jedzenia, bo cały wieczór był porwany, więc nie miał szansy na posiłek. Przeszukiwał wszystkie szafki, aż w końcu znalazł płatki. Podczas ich poszukiwań znalazł też kawę, ledwo się powstrzymał przez jej zaparzeniem. Uwielbiał kofeinę, jeśli coś miało go pobudzić to ona. Jednak zrezygnował z tego pomysłu, bo by obudził chłopaka śpiącego obok. Wolał nie wiedzieć co on sobie pomyśli, że tak łazi mu po domu. Jeszcze stwierdzi, że chce uciec...

Czarnowłosy tak, jak chciał zrobił sobie płatki z mlekiem, zjadł je i wrzucił pustą miskę do zmywarki. Zastanawiał się co robić dalej, nie miał zbyt wielu opcji co są ciche w robieniu.

Aż nagle pewien dźwięk go bardzo zainteresował, który dochodził z sypialni...

"Powinienem tam iść?" - pomyślał.

Nie chciał jakoś naruszyć jego prywatności, ale z drugiej strony, jeśli coś się tam działo to powinien zareagować, prawda? Niewiele myśląc powoli udał się w stronę pokoju, co raz bardziej nasłuchując odgłosów. Właśnie wszedł do pokoju.

"On tylko śpi, czyżby znowu mi się wydawało?" - kwestionował swoje zmysły.

Erwin spał w najlepsze tylko miał jeden problem, podczas snu. Mówił czasami przez sen. Jego dziewczyna mu mówiła, że robi to dość często. Przez co, jak wstaje wcześnie rano słyszy jego przedziwne sny, o których mu potem opowiada i się razem z tego śmieją.

- Mhmm, co tu robisz, mhmm - mamrotał.

- Przepraszam nie powinno mnie tu być - odpowiedział jeszcze nieświadomy tego, że on nadal śpi.

"Czekaj... On ma zamknięte oczy. To oznacza, że debil gada przez sen" - w końcu to sobie uświadomił w głowie. Chwilę później doszła również do niego jedna ważna rzecz... Musi, jak najszybciej wyjść z tego pokoju!

Szedł, jak najszybciej się nada po cichu do salonu, jednak nie było mu to dane, gdyż stało się to czego się obawiał.

- Dante... Gdzie idziesz? Mmm

Te jedno słowo, zmieniało jego świat o 180stopni. Wracał do tego koszmaru, z którego nie wiedział jeszcze, jak wyjść. Co, jeśli był limit czasowy tego? Nie wiedział tego.

Ponownie jego wizja stawała się niewyraźna, ciemna. Nadal był ten cholerny szum w głowie, który brzmiał, jak zepsuty, stary telewizor. Wiedział, że ten stan jest bardzo niebezpieczny.

"Zabije kiedyś tego Die" - pomyślał.

Po czym stało się coś co nie miało jeszcze miejsca w tym stanie. O dziwo usłyszał wibracje telefonu. Spojrzał się w stronę dźwięku. Telefon leżał na czarnej rozmazanej rzeczy, która najprawdopodobniej w rzeczywistości była szafką nocną. Podszedł do urządzenia, nie było one otoczone żadną linią. Po prostu wyglądała, jak zwykły przedmiot. Najechał wzrokiem na wyświetlacz, była to wiadomość sms od numeru podpisanego jako "Twórca".

Capela mógł tylko zgadywać, że chodziło o wynalazcę tych istnie piekielnych pigułek. Spojrzał na tekst w dymku, był lekko rozmazany przez jego wizję, ale zdołał odczytać bez problemu.

"Hej Konsumencie, tu Twórca. Od teraz mija 6godzin godzin od zażycia substancji. Będzie Cię ona powoli zabijać w zależności, jak długo jesteś w tak zwanym "Stanie pustki". Masz maksymalnie tydzień życia, jeśli ci się poszczęści. Będę cię codziennie informował o czasie... Zawsze możesz szukać "antidotum", ale dotychczas tylko jednej osobie się to udało. Życzę powodzenia w przetrwaniu przed samym sobą. Widzimy się później!" - to zawierała treść smsa.

Kolejny rozdział, jak obiecałam :>

Zapraszam też po przeczytaniu tego do odwiedzenia profilu SziFunia, na którym dziś wleciał oneshot Speedacco pod tytułem "Nie wiedziałem, że cię kocham skarbie", który napisałyśmy razem. Jest to cudowna osóbka, więc serdecznie zachęcam też do przeczytania innych jej prac i pozostawienia po sobie gwiazdki i komentarza!

Z negatywnych informacji to we wtorek mój laptop idzie do naprawy, więc jak uda mi się coś napisać na nim jutro to wrzucę, a jak nie to niestety najprędzej do tygodnia nowy rozdział lub nawet dłużej :<

Ogólnie bardzo dziękuje za przeczytanie, gwiazdkowanie i przede wszystkim komentarze. Przeglądam wszystkie i po prostu jest to bardzo miłe, kocham wasze reakcje <3.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro