✏28✏
Patrzyłam na swoje ciało z zaciekawieniem. Niby figurę mam ładną, ale moje blizny i siniaki mówią że wyglądam ochydnie. Podeszłam do szafy i szybko się ubrałam. Otworzyłam drzwi i odsłoniłam okno. Jakie moje życie jest dziwne. Dlaczego musiałam się urodzić? Dobra znowu to robię..znowu się użalam. Nie wiedząc co robić usiadłam na łóżku i tak siedziałam. Matka poszła do roboty, ojciec też. A do szkoły mi się nie opłaca iść. Wiem będę miała przejebane u Liama ale dam mu kasę i może odpuści. Dalej mam w głowie co mówił Pan Harry i że widział siniaka. Będę dalej się trzymała swojej wersji. Ale jak on wygada rodzicą to będę miała ogromne problemy.
Zeszłam po schodach i podeszłam do kwiatka. Podniosłam go i wyciągnęłam kopertę z donicy. Wyciągnęłam z niej 500zł i odłożyłam na miejsce. Każdy ma jakieś skrytki przed rodzeństwem żeby nie zjadł słodyczy czy nawet nikt nie zabrał kasy. No to jak u mnie. Chowam pieniądze na taki mały kryzys jaki spotka mnie jutro w szkole jak Liam mnie dorwie. Schowałam zawartość do kieszeni spodni i poszłam do kuchni. Jak zawsze zjadłam dwie kanapki i wypiłam sok pomarańczowy.
-Czemu nie w szkole? Matka będzie zła-ze strachu aż się zaksztusiłam się. Nawet nie wiem kiedy wszedł. Spojrzałam na zegar. Wskazywał 12:01 a mój tata kończy pracę o piętnastej.
-Pójdę jutro-mówię wycierając blat który go oplułam sokiem ze strachu.
-Wiesz że dzisiaj do Liama jedziesz. Masz z nim lekcje w poniedziałki i piątki-zesztywniałam. Nie mogę się sprzeciwić bo on coś wyczuje i leżę. Kiwnełam głową i poszłam do pokoju.
Rozdziały będą jak będę miała wenę.
Przepraszam
Jak są błędy to przepraszam
⭐cenię
💬kocham
~Wi~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro