Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

✏25✏

Pisane w notatkach!!!


Wiem rozdział miał być dwa dni temu lub wczoraj.
Ale te zmiany ciśnienia źle na mnie działają.
Przepraszam

Zapraszam do czytania

Obudziłam się w miękkim łóżku. Otworzyłam oczy. Gdzie ja jestem!!!! Nie znam tego pokoju. Szybko wstałam z łóżka ale źle postawiłam mogę i upadłam. Teraz na sobie zauważyłam że nosze duży męski podkoszulek. Co tutaj chodzi!!! Gdzie moje rzeczy.

Jak na zawołanie wszedł do pokoju mój psycholog w samym ręczniku na biodrach. Jezu jaki on ma mięśnie.

Czekaj co?! Ja jestem u niego!!

-Widzę że już wstałaś-mówi patrząc na mnie. Szybko odwróciłam wzrok.

-Czemu tutaj jestem?-pytam

-Zasnęłaś w aucie, więc Cię tu przywiozłem-powiedział to podchodząc do szafy. Jedno mnie przeraża. Jak ja się niby ubrałam tą bluzkę.-No i Cię przebrałem-powiedział nie pewnie.

Chwila chwila czyli on mnie dotykał!! Zobaczył mojego siniaka!!!

-Gdzie są moje ciuchy?-pytam oburzona.

-Suszą się. Obrzygałaś je-patrzy na mnie. Nasze spojrzenia się spotkały.

-Jakim prawem mnie dotykałeś i mnie brzebrałeś!!!!! Było mnie zawieść do domu a nie do siebie!!!-mówię wściekła. Wręcz krzyczę na niego.

-Było późno w nocy. Co by twoi rodzice myśleli pomyśleli że Cię odprowadzam do domu. W nocy?-mówi. Wstałam z podłogi.-Tak wogule. Skąd masz tego dużego siniaka na brzuchu? I to jeszcze świeżego-spytał poważnie. Cała się spiełam. Spojrzałam na niego.

-Uderzyłam się-mówię

-Nie kłam!!-krzyknął tak że aż podskoczyłam. Chyba zauważył u mnie przerażenie w moich oczach.-przepraszam. Ale nie lubię jak kłamiesz. Nie lubię jak cierpisz...-przerwałam mu.

-Mówię setny raz. To nie twoja sprawa-zacisnełam ręce w pięści. Jesse wdech i wydech.

-To jest moja sprawa bo jesteś moją..-zawahał się.-to jest moja sprawa i tyle.-mówi.

-Oddaj moje ciuchy i daj mi spokój. Nic nie wiesz. Nawet gdybym Panu powiedziała to nie mógł by mi pomóc-mówię.

-Pan-mówi szeptem.-już nie Harry-mówi sam do siebie. Nie rozumiem. Wyszedł z pokoju mnie zostawiając. Zamknęłam oczy i wzięłam kilka wydechów. Będzie dobrze. Otworzyłam je i zauważyłam psychologa z moimi rzeczami. Nic nie mówiąc położył je na łóżku na którym spałam i chciał już wyjść ale nie mogłam żyć w nie pewności.

-Czy my-spojrzał na mnie-to no..-nie mogłam tego powiedzieć. Miałam w gule w gardle.

-Jeśli chodzi o to że się kochaliśmy lub całowaliśmy to nie-i wyszedł. Kamień z serca spadł. Dobrze że tego nie robiliśmy. Ubrałam swoje rzeczy, jego podkoszulek położyłam na łóżku. Palcami rozczesałam włosy i wyszłam z jego pokoju. Korytarz był duży i ładny. Zeszłam po dużych krętych schodach. Usłyszałam jak muzyka gra w kuchni, więc tam ruszyłam. Muszę odzyskać moje rzeczy własne. Wchodzę do pomieszczenia. Pan Harry stoi do mnie tyłem bo coś gotuje. Piękny widok. Czekajcie co?! Co ja mówię?

-Mogę swoje rzeczy osobiste odzyskać?-pytam nie pewnie. Odwraca się do mnie przodem.

-Tak. Leżą w przed pokoju na komodzie. Ale proszę zjedz chociaż śniadanie-mówi. I akurat tym momencie brzuch dał o sobie znać





Jak są błędy to przepraszam

⭐cenię
💬kocham


~Wi~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro