Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

✏10✏

Weszłam do swojego pokoju. Zaraz będziemy jechać do Pana Harrego.
Wiadome jest to że gdyby nie był kto by mnie pilnować to bym olała. Ale nie, oni przecież muszą.
Westchnełam. Otworzyłam dużą szafę. Muszę ubrać coś co zakryje moją szyję.
Dalej nie wierzę że on to zrobił. Wolę być chyba bita i wyzywana, niż zaznaczona i dotykana. W moich oczach znowu zbierały się łzy. Zamknęłam je żeby im nie pozwolić spłynąć.
Patrzyłam po chwili na kolejną bluzę i żadna nie ma długiego golfu lub chodź większy kołnierz. Jak na złość.
Zrezygnowana usiadłam na łóżku.
Nie chcę żeby to zobaczył, ja się wstydzę. Nienawidzę siebie.
-Choć!krzyczy ojciec z dołu. Leniwie wstałam i zeszłam na dół. Odziwo ojciec tego nie zauważył. Ciekawi mnie czy on to specjalnie robi, czy na serio jest ślepy.

Jak zawsze pierwsza weszłam do środka, i usiadłam na swoim miejscu.
Mężczyzna zajął swoje i spojrzał coś na komputer. Odziwo jeszcze ze mną się nie przewitał. Cóż, nie jestem jedyna która chodzi do psychologa. Patrzyłam na niego z zaciekawieniem. Jak zawsze włosy były w lokach, lekki zarost na pewno z kilku dni, i jego zielone oczy nagle spojrzały na mnie. Fuck. Odrazu mój wzrok oderwał się od niego, a wylądował na oknie.
Rozpuściłam włosy żeby choć jakoś ukryć malinkę.
-Dzień Dobry-mówi, spojrzałam na niego. Jak zawsze uśmiechnięty.
-Dobry-powiedziałam niepewna. Ciekawe dla kogo dobry.
-Widzę że twoje oceny są dalej złe-mówiąc to dalej patrzył na mnie uważnie, a ja swój dałam na biurko. -czemu się nie uczysz?-spytał-twoja mama się martwi o ciebie-taa napewno. Jestem wpadką dla niej. Jestem nikim. To po co mam się uczyć? Po chwili ciszy westchnął. Chyba zrozumiał że nie chcę o tym gadać.-Spójrz na mnie-poprosił. Westchnełam w myślach i uczyniłam to. Jego oczy skanowały mnie uważnie-czemu płakałaś?-spytał. Poprawiłam się na krześle. Co mam mu powiedzieć? Wie Pan jestem bita, poniżania, a dzisiaj zostałam zmolestowana i zaznaczona. To norma.
Nie no to odpada. Lepiej będzie..
-Ja?-spytałam jak idiotka- nie-mówię.
-Ale widzę co innego. Jesse musisz być ze mną szczera. Nie jestem twoim wrogiem-położył rękę na mojej dłoni. Odrazu wzięłam swoją.
-Nie dotykaj mnie-mówię cicho. Nikt nie ma prawa mnie dotykać!! Nawet ojciec czy matka. Nikt!! Wszyscy są tacy sami. Chcą mojego bólu.
-Dobrze przepraszam-mówi- Chcę Ci pomóc-spojrzałam na niego.
-Nikt nie chce mi pomóc. Lepiej żebym...-nagle przestałam mówić. Z jednej strony wolę żeby się zabić, a z drugiej nie. On z zaciekawieniem czekał aż skończę mówić, ale nie mogę.
-Zabić?-spytał po chwili.
Nie odpowiedziałam tylko spojrzałam na swoje rence.-Dobrze, rozumiem.-nie zrozumiesz. Niby skąd? Spojrzałam na niego-ale chcę Ci pomóc. Jesteś ładna, miła, ale potrzebujesz pomocy. Proszę daj mi jakiś znak a Ci pomogę.-nie jestem ładna!! Jestem nikim!! Jestem zerem!!- Nawet on nie chce mi pomóc. Robi po to żeby zarabiać bo to jego praca. Tak naprawdę ma mnie w dupie.
Mężczyzna zrezygnowany pozwolił mi wyjść wcześniej do domu.
Bez słowa wyszłam z gabinetu, a na korytarzu czekał tata.







Hej hej. Jest tu ktoś?
I jak podoba się?

Jak są błędy to przepraszam

⭐cenię
💬kocham

~Wi~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro