Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

''Butelka wina to za mało"

- Thea, czy ty nie potrafisz liczyć? - śmieje się mama, zerkając na pięć nakryć na stole.

- Potrafię. - burczę pod nosem, nerwowo zerkając na przeklęte zdjęcie. - Postanowiłam kogoś zaprosić.

- Oh? - dziwi się moja rodzicielka. - Nieprawdopodobne.

- Co? - marszczę brwi.

- Bo myślałam, że ty i G... - dzwonek do drzwi przerywa jej wypowiedź, więc zostawia mnie samą w jadalni.

G?

Gregory?

Co do cholery?

Ze złością ponownie chwytam oprawione zdjęcie i niemal biegiem wpadam na korytarz, lecz na widok diabła we własnej osobie, zapominam dlaczego tak właściwie wzburzyło mnie to zdjęcie.

Mój były mąż właśnie wita się z moimi rodzicami, jakby miał z nimi naprawdę dobre stosunki. Wręcza mamie butelkę wina i bukiet czerwonych róż, za co zostaje nagrodzony buziakiem w policzek.

Jeszcze raz... ŻE CO KURWA?

Reasumując, dziesięć lat temu Gregory umarł, moi rodzice byli nawet na jego pogrzebie, po dekadzie mój ex wraca zza grobu i tak zwyczajnie zostaje zaproszony na pieprzony obiad do mojego domu?

I co ma z tym wspólnego to zdjęcie? Ja pierniczę...

- Thea jest w jadalni, kochanie. - wypowiada mama. - Z pewnością ucieszy się na twój widok.

- W chuj... - wypowiada Dirk, który właśnie się pojawił, od razu kierując swoje nienawistne spojrzenie na Lindgrena.

- Kim ty jesteś? - pyta z powagą tata, zasłaniając swoim ciałem mamę.

- Zaprosiłam go. - wychodzę zza ściany. - Proszę poznajcie Dirka.

- Kim on jest? - pyta mama z podenerwowaniem.

- Moim facetem. - wypowiadam z dumą i niespiesznie podchodzę do czarnowłosego, a następnie złączam nasze dłonie.

- Że co? - dopytuje tata. - A co z Gregory'm?

- Jest martwy. - wypowiadam beznamiętnie. - Przynajmniej dla mnie. Ah, kolacja zaraz zrobi się zimna, więc może usiądziemy już do stołu?

- Dirk wychodzi. - rozkazuje tata. - Gregory zostaje. Bez dyskusji.

- Super. - prycha Dirk. - Ależ jestem głodny. - mija ojca z kpiącym uśmieszkiem, więc nie pozostaje mi nic innego jak iść za nim.

Jestem skołowana. Nie wiem co powinnam myśleć. Dlaczego rodzice spoufalają się z moim byłym mężem? Okej, nie wiedzą, jak wyglądało moje małżeństwo, ale mimo wszystko powinni mnie poinformować, że Gregory się do nich odezwał. Przecież nikt o zdrowych zmysłach nie zaprosi do swojego domu na obiad osoby, która według aktu zgonu jest martwa od dziesięciu lat. W dodatku nawet nie zadali mi żadnego pytania...Po prostu przyjęli Gregory'ego z otwartymi ramionami, jak na dobrych teściów przystało?

- Thea, pozwól na chwilę. - zerkam nerwowo na Dirka, który kiwa przecząco głową i zaciska usta.

- Tato, jestem głodna. - odpowiadam i zasiadam do stołu tuż obok Dirka. Myślę, że butelka wina nie wystarczy, aby przetrwać ten obiad.

- Dirk nie należy do rodziny, więc nie jest tu mile widziany. - wypowiada mama. - Mieliśmy spędzić miło czas jako rodzina.

- Oh, proszę mi wybaczyć. - Dirk sili się na uśmiech. Co on kombinuje? - Oficjalnie Thea jeszcze nie nosi mojego nazwiska, ale to kwestia czasu. Zwłaszcza, że w za kilka miesięcy zostaną państwo dziadkami. - że co? Spoglądam na czarnowłosego z zaskoczeniem. Czy on jest poważny? Przecież nie jestem w ciąży! Co on wymyśla?

- Thea! Czy to prawda? - pyta nerwowo mama, która dosłownie w kilka sekund zbladła. Dirk posyła mi znaczące spojrzenie, dlatego pierwszy raz w życiu okłamuję własnych rodziców.

- Tak, to prawda.

- Theodor, właśnie straciliśmy córkę.

- Słucham? - błyskawicznie wstaję od stołu i uderzam ręką w stół. - Mamo, co ty właśnie powiedziałaś?

- Kim jesteś? - wpatruje się we mnie, jakby mnie nie znała.

Zabolało...Cholernie mocno...

Nawet nie wiem, w którym momencie moje policzki zrobiły się mokre od łez ...

- Nie poznaje pani własnej córki? - wypowiada ze spokojem Dirk, obracając między palcami widelec. - Ale wpuszcza pani do domu pieprzonego Lindgrena, który zmartwychwstał? Doprowadza pani do płaczu własną córkę, trzymając tym samym rękę na ramieniu tego sukinsyna? Nienawidzi pani córki, ponieważ jest ze mną w ciąży, a powinna nosić pod serem jego dziecko? - wskazuje na Gregory'ego. - Coś pani powiem. - nachyla się nad stołem z przebiegłym uśmieszkiem. - Skrzywdziła pani córkę, wierząc w moje kłamstwo, a to świadczy o tym, że jest pani cholernie głupia. Thea nie jest w ciąży... Jeszcze... Ale to był test. - ponownie opiera się o oparcie krzesła. - I wie pani jaki jest wynik? Negatywny.

Jego spokój i opanowanie nawet mnie przeraż... Nie wiem jaką grę prowadzi, ale nie zatrzymam go. Nie po tym co się stało..

Moja mama wybrała Gregory'ego...

- Wpuściła pani do domu byłego męża własnej córki. - ciągnie dalej Dirk. - Nie powiedziała jej pani nawet o powrocie Lindgrena z zaświatów, ale w magiczny sposób pojawia się on na dzisiejszym rodzinnym obiedzie? Dlaczego?

- Jest mężem naszej córki! - odpowiada tata z zaciętością.

- Waszej córki? - prycha Dirk. - Przed chwilą nią nie była. - w ciągu sekundy czarnowłosy podnosi się z krzesła, przewracając je z impetem, a widelec, którym się bawił, wbija się z głośnym zgrzytem w drewniany stół. - W chuju mam to, że pierdolony Lindgren was oczarował, ale nie pozwolę, by Thea była przez to krzywdzona! - krzyczy, a następnie spogląda na milczącego Lindgrena. - Nie wiem, co kombinujesz. Nie wiem nawet jakim ty cudem żyjesz, ale gwarantuję ci, że tym razem osobiście dopilnuję, by twoje ciało znalazło się w płomieniach!

- Nie przyszedłem tu w złych intencjach. - wypowiada mój ex. - Chciałem jedynie spędzić czas z rodziną.

- To nie jest twoja rodzina! - wykrzykuję, czym zaskakuję wszystkich zgromadzonych, oprócz Dirka. - Nie należysz do niej od pieprzonej dekady. Nie miałeś prawa wracać i nękać mnie i moich rodziców!

- Oh, kochanie. - wtrąca mama. - On nikogo nie nęka. To ty nękasz jego!

- Że kurwa co? - wybucham.

- Opowiedział nam o waszym małżeństwie. O tym jak źle go traktowałaś, dlatego postanowił się usunąć, ale wrócił, bo wciąż cię kocha.

- Kocha? - śmieję się przez łzy. - Dlatego gwałcił? Bił? Zastraszał?

- Kochanie, to ty...

- Stul pysk - wtrąca Dirk i spogląda na mnie. - Wychodzimy. Teraz.

- Nie możesz nam zabrać córki! - krzyczy tata.

- Nie? Okej - uśmiecha się z kpiną. - Więc niech Thea sama zdecyduje z kim chce zostać.

- Nawet nie muszę się zastanawiać. Przecież ja państwa nawet nie znam...

______
Hej misie ❤
Miłego wieczoru ❤
Buziole ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro