Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

" Bo co? Mafia ją zabije?''

- Heidi! Czy ty jesteś nienormalna? - wrzask mojej przyjaciółki, dobiegający z słuchawki mojego telefonu, nie robi na mnie najmniejszego wrażenia. - Miałaś zostać w Wasillii! Po jaką pierdołę wróciłaś do Austin?

- Właśnie jestem w drodze do domu Michaela.

- Nie wierzę! Cholera! Jak możesz być tak lekkomyślna?

- Ayla, jestem dużą dziewczynką. Poradzę sobie. Zresztą Michael zawsze stał po dobrej stronie, więc nic mi nie grozi.

- Nie widziałaś typa od pogrzebu Gregory'ego! Skąd ta pewność?

- Kobieca intuicja. Muszę kończyć. Właśnie dojechałam na miejsce.

- Hei... - rozłączam się i chowam telefon do torebki. Nie mam ochoty teraz wysłuchiwać żadnych mądrości. Po prostu chcę porozmawiać z moim szwagrem. Może będzie coś wiedział o tych anonimowych wiadomościach. Nie mogłam tak po prostu siedzieć na Alasce i czekać, aż Bailey coś odkryje. Muszę działać póki dostaję tylko te anonimy. Kto wie jak za niedługo może się to skończyć. Wysiadam z samochodu i biorąc głęboki wdech podchodzę do frontowych drzwi. No dobra, Heidi. Dasz radę. Zadzwoń tylko dzwonkiem i poczekaj, aż ktoś ci otworzy. To przecież nic trudnego. Michael nigdy nic ci nie zrobił, więc teraz też nic ci nie zrobi. Przecież nie zaatakuje cię, ryzykując więzieniem. Nie zostawi swoich dzieci i żony. Pamiętaj! Michael to zupełne przeciwieństwo Gregory'ego.

Stało się... Zadzwoniłam...

Moje serce bije teraz ze zdwojoną siłą. Nie widziałam Michaela ani jego żony i dzieci od dziesięciu lat. Kontakt się urwał tydzień po pogrzebie mojego byłego męża. To ja nie chciałam utrzymywać kontaktu z nikim, kto należał do rodziny Gregory'ego.

- Tak?

- Cleo - uśmiecham się do żony mojego szwagra. - Przepraszam za najście, ale muszę porozmawiać z Michaelem.

- Thea? - otwiera szerzej oczy. - Ty? Tutaj?

- Cleo, naprawdę zależy mi na rozmowie z Michaelem.

- Zmieniłaś się. Wydoroślałaś. Stałaś się taka poważna. Gdybym minęła cię gdzieś na ulicy, zapewne bym cię nie rozpoznała. - wywracam oczami. Czy ona nie słyszy, co do niej mówię, czy specjalnie gra głupią? Zresztą zawsze miała mnie za małolatę i traktowała mnie z wyższością.

Teraz czas, by role się odwróciły.

- Przyszłam rozmawiać z Michaelem! - zgrzytam zębami.

- Czego od niego chcesz, co? - drwi. - Wykończyłaś Gregory'ego, a teraz zabierasz się za mojego faceta? Idź stąd zanim wezwę policję.

- Cleo, zawołaj go po prostu. Jeśli on nie będzie chciał ze mną rozmawiać, to w porządku. Ale ty nie wypowiadaj się za niego, dobrze? - szatynka prycha i zatrzaskuje mi drzwi przed nosem, aczkolwiek z doświadczenia wiem, że w ten sposób chce jedynie pokazać, że to ona tu rządzi. Co za potworne babsko! Pazurki pokazuje tylko w przypadku nieobecności Michaela. A gdy on jest przy niej, staje się dobrą żoną i kochającą matką.

- Thea? - drzwi otwiera Michael mocno zaskoczony. - Stało się coś? - przygląda mi się badawczo.

- Gregory nie żyje, prawda? - nie odpowiada. Wpatruje się jedynie we mnie, swoimi błękitnymi oczami z zaciekawieniem. - PRAWDA? - tracę cierpliwość. Musze od niego usłyszeć potwierdzenie. Inaczej zwariuję.

- Dziesięć lat temu byłaś na jego pogrzebie - kpi. - Więc skąd to idiotyczne pytanie? Nigdy jakoś nie świeciłaś mądrością, więc wcale nie powinno mnie to pytanie dziwić.

- Przestać mi ciągle wypominać moje błędy! - warczę z irytacją. To, że ostrzegał mnie przed ślubem, nie oznacza, że ma prawo mnie obrażać.

- Ja tylko mówię jak jest - opiera się nonszalancko o futrynę. - Po co tu właściwie przylazłaś?

- Dostaję anonimowe wiadomości od kogoś, kto dobrze musi mnie znać.

- Może Ayla robi sobie jaja? - prycha. - Jest policjantką, więc pewnie ma sposoby, aby niepozornie cię straszyć.

- Ayla do cholery nie jest już żadną policjantką, ty zakuty łbie. I ona nigdy nie zrobiłaby takiego świństwa!

- A widzisz - śmieje się. - I to jest twój problem. Jesteś zbyt ufna. Wierzysz bezgranicznie swojej przyjaciółce, zaufałaś mojemu bratu, a teraz zapewne wierzysz, że przychodząc tu, jesteś bezpieczna. - marszczę brwi. - Ale nie jesteś - nieśpiesznie do mnie podchodzi, a jego grobowa mina, budzi we mnie strach. - Doskonale pewnie pamiętasz, że Gregory miał układy z mafią. To dlatego zginął - przytakuję, nie wiedząc, do czego ta rozmowa zmierza. - Sens w tym, że obaj siedzieliśmy w tym bagnie. W sumie, ja wciąż w nim siedzę, więc radzę ci się stąd wynosić, zanim narobisz sobie większego gnoju! - chwyta mnie za łokieć i siłą prowadzi w stronę furtki.

- Auć - krzywię się. - Potrafię sama chodzić!

- Nie przychodź tu więcej! - wypycha mnie ze swojej posesji. - I radzę tym razem mnie posłuchać!

- Bo co? Mafia ją zabije? - sztywnieję na dźwięk tego głosu. Tuż obok mojego samochodu, stoi czarny mercedes, a o zderzak opiera się Dirk Whittaker we własnej osobie. Jego czarne, trochę przydługawe włosy są mierzwione przez wiatr, a cała postawa pokazuje, kto tu tak naprawdę ma władzę.

Dwa dni temu poznałam Jaspera, członka klubu degeneratów.

Dziś po raz trzeci w swoim życiu natykam się na Dirka, szefa mafii w Austin.

Jasper jest słodki i pełen pasji do motocykli, lecz od Dirka bije pewność siebie i okrucieństwo, więc teoretycznie powinnam przeprosić Jaspera za swoje ostre słowa i zgodzić się na randkę, lecz w praktyce, to wolałabym rzucić się na Dirka.

- Whittaker? - bełkocze Michael. - Przecież mam jeszcze czas na spłatę kolejnej rady.

Czekaj CO? Oni się znają?

- Jak ty traktujesz kobietę, Lindgren?

- Tylko rozmawialiśmy - tłumaczy. - Czego tu szukasz, Whittaker? - czarnowłosy przenosi na mnie swoje spojrzenie, a następnie odsuwa się od zderzaka w swoim samochodzie i nieśpiesznie podchodzi do drzwi od strony pasażera.

- Heidi pojedzie ze mną - rozkazuje.

- Po co? - pytam tylko dla zachowania pozoru sprzeciwu. Tak naprawdę mam ochotę pojechać z nim nawet na drugi koniec świata. Zawsze fantazjowałam o romansie z szefem mafii, a gdy nadarzyła się taka okazja, muszę z niej skorzystać. - Zresztą, jestem swoim samochodem.

- Wsiadaj do cholery! - podskakuję z zaskoczenia jego gwałtownością i zaprzestaję zadawać pytania. Po prostu posłusznie wsiadam do mercedesa i zapinam pasy. - Mam cię na oku, Lindgren! - zwraca się do mojego szwagra.

- Co ty chcesz z nią zrobić? Nie powinna płacić za błędy Gregory'ego!

- Ależ ona za nie nie płaci. - zapewnia go Dirk. - Ty za nie płacisz. A o Heidi się nie martw. Zajmę się nią!

----
Hej misie ❤️
Dobranoc 😘
Buziole 😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro