Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8 - Utracone wspomnienia

Kakashi podbiegł do Sushimi.

- Sushimi! Sushimi! - Wołał. Ty wyjmowałaś jej kunaie z pleców, zastanawiając się, czemu tak właściwie to robisz. Mogłaś się zbuntować, wyjawić prawdę o Shushimi. Po rozważeniu tego do głowy wpadała ci zawsze tylko jedna myśl: nie chcesz tego zrobić Kakashiemu. Ale dlaczego nagle zaczęło ci na nim zależeć? Na to nie znajdowałaś odpowiedzi. Każdą ranę po kunaiu dezynfekowałaś i opatrywałaś. Gdy dziewczyna miała całe zabandażowane plecy, usiedliście wokół ogniska, które już dawno wygasło, a Kakashi zaczął wypytywać blondynkę.

- Kto cię zaatakował? Ilu ich było? Z jakiej wioski? A może wygnańcy? - Na ten potok słów Sushimi tylko spojrzała na Kakashiego pytająco. Położyłaś mężczyźnie dłoń na ramieniu.

- Spokojnie. Ona jest oszołomiona. - Upomniałaś go. Srebrnowłosy skinął głową i zapytał raz jeszcze:

- Kto cię zaatakował? - Tym razem Sushimi wychrypiała:

- Była ich czwórka. Szłam sobie brzegiem potoku, gdy nagle oberwałam w plecy kunaiem, potem następnym i następnym. Zza drzew wyszli mężczyźni z ochraniaczami, na których były przekreślone znaki wioski ukrytej w trawie, piasku, mgle i deszczu. Musiała być to jakaś banda zbirów lubiących ot tak zabijać. Probowałam atakować, ale od razu oberwałam. Dowlokłam się do obozu i dalej to sami wiecie. - Po czym zamknęła oczy. Zemdlała.

- Rozprawimy się z nimi! - Zawołał zdenerwowany Kakashi. W tej chwili przypominał ci bardziej Gai'a, a nie tego opanowanego Kakashiego, który ze stoickim spokojem znosi każde niedogodności losu. Byłaś do tego sceptycznie nastawiona. Banda zbirów na zaledwie dwóch ludzi to nie była wyrównana walka.

- Ostudź emocje. Nigdzie nie idziemy. - Powiedziałaś. Kakashi spojrzał na ciebie, jakbyś zwariowała.

- [Imię]! Jak możesz?! Nie mów, że Sushimi nic dla ciebie nie znaczy! - Westchnęłaś.

- Cóż. Jakby to ująć... Właśnie to chciałam powiedzieć. - Srebrnowłosy zmroził cię spojrzeniem jednego oka i zamarł z ręką podniesioną do ochraniacza. Najwyraźniej chciał użyć Sharingana. Nie wiedziałaś jednak czy na zbirach, czy też na tobie. W duchu modliłaś się, aby wybrał tą pierwszą opcję.

- Wiesz co?! To jednak twoja towarzyszka broni! Czy tego chcesz, czy nie! - Zwykle spokojny ninja spojrzał na ciebie z ogniem w oku. Na chwilę odjęło ci mowę, ale zaraz poczułaś gniew na Kakashiego.

- I? - Spytałaś ze zmrużonymi oczyma.

- Możesz mieć ją w dupie, ale zrób to, choć z poczucia obowiązku. I łaskawie przestań ciskać się jak Naruto, dobrze? - Zamaskowany ninja już ochłonął i teraz patrzył tylko z chłodną determinacją w oczach.

I kto tu się ciska, pomyślałaś.

- Ble! Niedobrze mi się robi od waszej miłości! - Wiedziałaś, że ripostą nic nie zdziałasz, więc postawiłaś na zmianę tematu. Kakashi uniósł brew.

- Tak sądzisz? Mnie tam się robi niedobrze, jak patrzę na twoją gębę. - Odparł chłodno. Zagotowało się w tobie.

- No, no! Nie przeginaj śmieciu. Pamiętaj, że ostatnio o mało co cię nie zabiłam. Tym razem nikt by mi nie przeszkodził. - Po wypowiedzeniu tych słów zrobiło ci się z lekka głupio, ale zaraz gniew za nazwanie twojej twarzy brzydką, stłumił to niedorzeczne uczucie.

Gdy Kopiujący usłyszał groźbę zauważyłaś w jego oku cień strachu. Może i wiele razy stawał oko w oko ze śmiercią, jednak teraz sytuacja była odmienna. Rywalka stała się największym wrogiem, który w ułamku sekundy mógł go zabić. Kakashi jednak nie dał po sobie poznać, że się lekko wystraszył i na nowo przybrał kamienny wyraz twarzy.

- Myślisz, że ci się uda zrobić to ponownie? Jestem ostrożniejszy i nie podejdziesz mnie już od tyłu wariatko. Wiesz, że cały czas mogę powiedzieć o wszystkim Hokage. Uniosłaś brew, już opanowana.

- Po powrocie do wioski możesz. Na razie nie widzę, byś miał jakiegoś asa w rękawie, który pozwoli ci się z nią skomunikować. A może uniesiesz wiadomość na skrzydłach swojej miłości? - Zadrwiłaś, po czym roześmiałaś się. Sama nie wiedziałaś dlaczego. Może twój organizm potrzebował czegoś na rozluźnienie sytuacji?

Na wzmiankę o "skrzydłach miłości", Kakashi skrzywił się. Nie wiedziałaś tylko, czy to z powodu twojego docinku, czy też może naturalnego skojarzenia tego sformułowania z "siłą młodości" tak ogłaszaną przez Gai'a.

- Nie pozwalaj sobie. - Wydusił tylko. Uśmiechnęłaś się od ucha do ucha, wiedząc, że go zdenerwowałaś. Tak naprawdę lubiłaś to robić. Patrzenie na Kakashiego wytrąconego ze zwyczajnej równowagi było dla ciebie czymś przyjemnym i nie lada zabawnym. No dobrze, raz czy dwa (czytaj tysiąc) razy chciałaś go ukatrupić za to, co ci zrobił, ale poza tym lubiłaś, gdy ganiał cię po całej wiosce z czupryną mokrą od wody, którą na niego wylałaś. Lub też zakrywając twarz chusteczką, po tym, jak zabrałaś mu maskę ze stolika nocnego, gdy spał. Mieszkańcy Konohy też chyba przyzwyczaili się do bezustannych, niekiedy do granic możliwości zajmujących gonitw. Zagadką dla ciebie było jedynie to, co myśli o tym Kakashi. Zawsze, gdy wreszcie doganiał cię po parugodzinnych poszukiwaniach, zwyczajnie, albo mówił ci, że jesteś głupia i dziecinna, albo też zabierał swoją własność. Niekiedy własnością tą było nie co innego, jak jego duma.

- Halo! Druga Naruto! Ziemia do [Imię]! - Otworzyłaś oczy i zobaczyłaś, że zamaskowany ninja macha ci przed twarzą ręką.

- Wszystko w porządku? Zamknęłaś oczy i nie odpowiadałaś? A potem nagle zaczęłaś się śmiać. Bałem się, że zapadłaś na jakąś tutejszą chorobę. - Powiedział, gdy zauważył, że otworzyłaś parę [kolor] oczu. Uśmiechnęłaś się:

- Zamyśliłam się. Swoją drogą... pięć minut temu wyglądałeś, jakbyś chciał dać mnie na pożarcie Tsunade, a przed chwilą oznajmiłeś, że się o mnie martwisz! Zachowujesz się całkiem jak baba! - Po wypowiedzeniu tych słów, znowu wybuchłaś śmiechem. I to chyba zaraźliwym. Kakashi najpierw zarumienił się lekko, a potem dołączył do ciebie, chwilowo zapominając o Sushimi leżącej w amoku w swoim śpiworze. Przez dobre dziesięć minut śmieliście się jak dzieci, na przemian spadając z pni drzew, które służyły wam za siedzenia.

W napadzie śmiechu pomyślałaś tylko: "Naszą relację można by śmiało określić mianem karuzeli."

~♢~

Sączyłaś właśnie malinową herbatę z kubka, gdy dostrzegłaś kątem oka ruch na posłaniu Sushimi. Kunoichi otworzyła najpierw jedno oko, a potem drugie. Podparła się na łokciu i rozejrzała nieprzytomnie dokoła. Zakasłała dość cicho, ale na tyle donośnie, by Kakashi natychmiast wypadł zza krzaków z garnkiem, który właśnie szorował, na głowie.

- Sushimi! Obudziłaś się! Jak się czujesz? Dać ci wody? Chce ci się wymiotować? Może jesteś głodna? Masz dreszcze?! - Wywróciłaś oczami, gdy usłyszałaś ten potok słów, ale z ciekawością wlepiłaś wzrok w parę. Cieszyłaś się, choć, że Książę nadal śpi i nie widzi ran na ciele Sushimi, bo w takim przypadku mielibyście o jednego omdlałego więcej.

Kunoichi słysząc słowa Kakashiego, przekręciła tylko głowę i spytała zachrypniętym głosem:

- Ktoś ty? - Kakashi usłyszawszy to, stanął w miejscu.

- Sushimi! To ja! Kakashi! Nie poznajesz mnie?! - Zawołał rozpaczliwie. Patrzyłaś tylko z niejakim smutkiem na scenę rozgrywającą się przed tobą. Pewne było, że blondynka straciła pamięć. Kakashi jednak nie umiał sobie z tym poradzić i stał jak wmurowany z garnkiem zsuwającym mu się na odsłonięte oko. Wyglądał teraz jak pirat z dwoma przepaskami.

- Karashi? Pierwsze słyszę. - Wymamrotała dziewczyna. Kopiujący Ninja jakby oklapł.

- Kakashi. Nazywam się Kakashi Hatake. - Powiedział tak cicho, że musiałaś nastawić ucha, by wyłapać słowa.

- A ty... ty... byłaś... moją... moją... - Głos mu się załamał.

- Byłaś moją dziewczyną! - Wydusił z trudem. Wstałaś z kłody i podeszłaś do niego. Może i chcieliście się pozabijać, ale nie mogłaś patrzeć na niego w takim stanie. Delikatnie położyłaś mi dłoń na ramieniu.

- Ona nas nie pamięta. Straciła pamięć. - Powiedziałaś na tyle łagodnym tonem, na ile było cię stać. Kakashim wstrząsnął spazmatyczny szloch.

- W-wiem... - Załkał. Opanował się jednak szybko, przetarł oczy i wstał z kucków. Ty podeszłaś do Shushimi i powiedziałaś:

- Straciłaś pamięć. Zaatakowali cię jacyś ninja, a potem... zemdlałaś i obudziłaś się bez pamięci. To jest Kakashi Hatake, a ja jestem [Imię i Nazwisko]. Pamiętasz, jak się nazywasz i kim jesteś? - Sushimi zmarszczyła brwi i odparła:

- Jestem Sushimi Haruno, pochodzę z Wioski Konohagakure, jestem Joninem... oraz medycznym ninja. To chyba by było na tyle. - Westchnęła.

- Naprawdę straciłam pamięć? - Spytała się ciebie. Pokiwałaś głową.

- Owszem. Jesteśmy właśnie na misji specjalnego trzyosobowego oddziału Joninów. Poza tobą jestem w nim ja i ten srebrnowłosy, zamaskowany. Sushimi zmarszczyła brwi, jakby przetrawiała informacje. Po chwili znowu spojrzała na ciebie i Kakashiego.

- Rozumiem... A jakie jest zadanie naszej misji? - Spytała. Już miałaś odpowiedzieć, gdy namiot Księcia poruszył się, i wyszedł z niego powyżej wymieniony piękniś. Przeciągnął się, po czym spojrzał na was i przybrał zdziwiony wyraz twarzy. Jeszcze raz ziewnął i spytał:

- Wy już na nogach? Jest dopiero...

- Trzynasta. - Przerwał mu Kakashi. Książę przytaknął.

- No właśnie. Okropnie wcześnie, co nie? - W tym momencie chciałabyś udusić nachalnego szlachcica i sprawić by wam nie przeszkadzał. Oderwałaś więc wzrok od twarzy Sushimi i podeszłaś bliżej Księcia.

- Skoro jest tak "wcześnie", to może byś jeszcze położył swój szanowny tyłek i uderzył w kimono. - Powiedziałaś zdenerwowana, tym nagłym wtargnięciem Księcia w sprawy waszej trójki. Szlachcic tylko lekko się wzdrygnął i oznajmił jakby nigdy nic:

- To ja idę na spacer. - Po czym skierował się w stronę ścieżki. Gdy znikł za drzewami, pokazałaś Kakashiemu sygnał dłonią, by za nim szedł. Widać po nim było, że w żadnym stopniu mu to nie leży, ale że Hokage mianowała cię głównodowodzącą oddziału, nie mógł się sprzeciwić. Rzucił więc tobie tylko wściekłe spojrzenie i zniknął w gęstwinie krzaków.

- Czy to ta osoba, którą mamy eskortować? - Spytała Sushimi, która obserwowała całą akcję. Skinęłaś głową.

- Tak, to jest Książę. - Odparłaś. Blondynka przybrała zdziwiony wyraz twarzy.

- A imię ma? - Zadała pytanie. Parsknęłaś śmiechem, bowiem ani tobie, ani Kakashiemu, ani "dawnej" Sushimi nie przyszło do głowy spytać go o imię. Nazywaliście go po prostu Księciem.

- Jakieś na pewno ma. Ale nie jest mi znane. - Poinformowałaś zdziwioną Sushimi.

- I do tej pory po prostu wołaliście na niego "Książę"? - Pytała dalej.

- No... tak wyszło. Ty też z resztą tak go nazywałaś. - Na te słowa kunoichi westchnęła i z powrotem położyła głowę na poduszce.

- Skoro tak mówisz, to zapewne tak było. Szkoda, że nic nie pamiętam... - Powiedziała cicho. Nagle przyszło ci coś do głowy. Skoro Sushimi pamięta tylko dane osobowe, to czy wiedza o demonie ukrytym w niej, też wyparowała, czy została, a Sushimi nadal jest w komitywie z potworem. Nie chciałaś o to pytać, więc postanowiłaś odłożyć to na drugi plan.

- Nie martw się, postaramy się przywrócić ci pamięć. - Powiedziałaś w przypływie nagłego współczucia dla blondynki. Z tego, co wywnioskowałaś, Sushimi nie miała łatwego życia. Jako dziecko była gnębiona przez łobuzów, weszła w porozumienie z demonem, a teraz straciła pamięć.

Nagle przyszła ci do głowy pewna myśl. Może Sushimi po zapomnieniu wszystkiego, przestanie być wredna i okrutna, i zacznie zachowywać się normalnie. Postanowiłaś więc spróbować raz jeszcze i dać blondynce drugą szansę. Miałaś tylko nadzieję, że to wszystko nie obróci się przeciwko tobie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro