Rozdział 7 - Sen i brutalna rzeczywistość
POV Sushimi
Mała dziewczynka szła ulicami wioski. Podśpiewywała i śmiała się. Było już ciemno, więc zmierzała do domu, radośnie podskakując.
Nagle zza rogu wynurzyli się czterej chłopcy. Uzbrojeni byli w drewniane pałki. Najwyższy wystąpił na przód.
"No, no... Mała Sushimi..."
Usłyszała blondynka.
Zerwała się do biegu, ale chłopiec był szybszy.
Dopadł jej i przytrzymał ręką jej ramię. Ścisnął je tak mocno, że Sushimi zawyła z bólu. Na twarzy chłopca zobaczyła wredny uśmieszek.
Dzieciak wyjął pałkę zza pasa i zamachnął się nią na dziewczynkę.
Ta skuliła się i czekała na cios.
Który nie następował.
Otworzyła oczy i zobaczyła, że z chłopak mocuje się dziewczynką na oko w jej wieku.
"Uciekaj!"
Krzyknęła dziewczynka.
Sushimi odskoczyła, pognała uliczką i schowała się za rogiem.
Chłopczyk przeklął i nacisnął mocnej. Dziewczynka była jednak o wiele silniejsza. Bez wysiłku podrzuciła chłopca, krzycząc:
"Teraz!"
Powietrze przeciął kunai. Chłopczyk krzyknął zaskoczony, gdy broń wbiła się w jego kurtkę i pociągnęła go do muru, przyszpilając go kilka metrów nad ziemią.
W mroku na sąsiednim dachu błysnęły niebezpiecznie czyjeś oczy, po czym zeskoczył z niego bez nawet szelestu, srebrnowłosy chłopak.
Dołączył do dziewczyny stojącej z rękami podpierającymi biodra.
"Który następny?"
Spytał. Inny chłopak dzielnie wystąpił na przód i krzyknął:
"Bronicie tej dziuni Sushimi?!"
Nagle rozległ się świst i chłopak dołączył do swojego przywódcy, powieszony za kurtkę.
Pozostali chłopcy rozbiegli się z krzykiem. Dziewczyna skoczyła i dwoma ruchami wyjęła kunaie z kurtek chłopców. Ci, gdy spadli lekko oszołomieni poszli za swoimi kompanami.
Dziewczynka, która obroniła Sushimi, parsknęła.
"Nie mają szacunku nawet dla siebie"
Po czym podeszła do Sushimi. Położyła jej rękę na ramieniu i powiedziała kojącym głosem:
"Już po wszystkim. Poszli sobie. A teraz może pójdziesz ze mną i z Kakashim".
Wskazała na srebrnowłosego, który zmaterializował się koło niej.
"Odprowadzimy cię do domu".
Dokończyła i podała jej rękę, którą blondynka przyjęła z wdzięcznością. Otarła łzy i podniosła się, spojrzała w oczy dziewczynki i postanowiła, że może jej ufać.
Niczym wierny piesek podążyła za dwójką, która niedawno ją uratowała.
Nagle obraz się zmienił.
Teraz widać było ciemny zaułek.
Stał tam chłopak o srebrnych włosach i dziewczyna.
Obejmowali się.
Nagle do zaułka wpadła zdyszana dziewczyna, ta, która uratowała kiedyś życie Sushimi.
Spojrzała na parę z niedowierzaniem.
"Kakashi! Jak mogłeś mi to zrobić! Myślałam, że coś dla ciebie znaczę! Coś więcej niż tylko przyjaciółka!"
Po jej policzkach popłynęły łzy. Dziewczyna zaczęła szlochać.
"Myślałam... że ty wiesz! Znamy się od dziecka, a ty wybierasz ją! Przybłędę, którą musieliśmy ratować!!!"
Wrzasnęła i płacząc, wybiegła z zaułka.
Obudziłam się zlana potem. Znowu to samo. Znowu ten sam sen. Nawiedza mnie on noc, w noc. Ciągle miałam przed oczami wyraz twarzy i łzy [Imię]. Może źle zrobiłam? Może nie powinnam się lepić do Kakashiego? Ale... oddać go tak bez walki niezbyt mi przystoi. Poza tym, co mam zrobić? Przecież On się mocno zdenerwuje, gdy dowie się, że chodzę z jego celem.
Wyplątałam się ze śpiwora i postanowiłam się przejść.
2nd Person POV
Wstałaś późno obudzona wołaniem Kakashiego na śniadanie. Ubrałaś się i wyszłaś z namiotu. Kakashi rozlewał właśnie do misek owsiankę i równocześnie czytał książkę. Przewróciłaś oczami, gdy zobaczyłaś jej okładkę i wzięłaś miskę z parującym jedzeniem. Spojrzałaś na nią, zmusiłaś się do przełknięcia kilku łyżek, usiadłaś z kolanami podwiniętymi pod brodę i schowałaś twarz w nogach.
- Coś nie masz apetytu. Nie smakuje ci? - Zapytał Kakashi, patrząc na ciebie znad książki. Przeszedł cię dreszcz, gdy usłyszałaś jego pozbawiony jakichkolwiek uczuć głos.
- Smakuje. Po prostu nie jestem głodna. - Odparłaś. Srebrnowłosy spojrzał na ciebie tym razem zmartwionym spojrzeniem.
- Musisz coś zjeść. Czeka nas długa podróż. - Powiedział cicho. Miał rację. Na misjach ninja nie jedli dla przyjemności, ale żeby mieć siłę. Szybko wmusiłaś w siebie owsiankę, posprzątałaś i zaczęłaś myć naczynia w strumyku przepływającym przez wasz obóz. Niezręczna cisza panująca pomiędzy wami była dla ciebie bardzo niewygodna.
- Słuchaj... - Zaczęłaś. Kakashi spojrzał na ciebie zainteresowany. - Wiesz gdzie jest Sushimi i Książę? - Zapytałaś.
- Sushimi nie widziałem od rana, a Książę jeszcze śpi. - Odpowiedział srebrnowłosy. Odetchnęłaś z ulgą. Przynajmniej Księcia masz z głowy. Podczas podróży zdążyłaś zorientować się, jak denerwujący potrafi być. Jednak zainteresowało cię, gdzie podziewa się Sushimi. Około szóstej obudził cię Kakashi otwierający namiot. Oczywiście potem zasnęłaś, ale... jeśli Kakashi nie widział Sushimi o szóstej, to musiała obudzić się naprawdę wcześnie.
Szczerze, mało cię to obchodziło. Mogła zginąć gdzieś w jakiejś dziurze za to, co ci zrobiła. Ale z drugiej strony musiałaś rozwikłać zagadkę demona w Sushimi. A jak zginie, to nie będziesz miała czego rozwiązywać.
Z tą myślą odłożyłaś naczynia do wyschnięcia i położyłaś się na trawie. Przez chwilę oglądałaś chmury, gdy usłyszałaś rozbawiony głos srebrnowłosego.
- Chyba za dużo czasu spędzałaś z Shikamaru. - Zmrużyłaś powieki i zobaczyłaś Kakashiego stojącego nad tobą i śmiejącego się. Od czasu kiedy próbowałaś go zamordować, minęły dwa tygodnie i zamaskowany ninja znów zachowywał się normalnie. Owszem nadal był ostrożny, ale powoli mu przechodziło.
Nagle zawarzyłaś, że Kakashi przestał się śmiać i patrzył za ciebie. Szybko podniosłaś się i zmartwiałaś.
O drzewo opierała się Sushimi z kunaiami wbitymi w ręce i plecy.
_______________
Hejo misiaki! Powracam!
A tak w ogóle to życzę wam wszystkim wesołych, spokojnych świąt ( i dużo prezentów! )⛄🎁🎄❄
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro