Rozdział 6 - Przyjaciel czy wróg?
Byliście w drodze od kilku godzin. Przyzwyczajona byłaś do długiego marszu i nie przeszkadzało ci to. Jednak książę narzekał od dobrej pół godziny. Shushimi najwyraźniej to nie przeszkadzało, ale ty z Kakashim szliście jak struci. Wiele razy widziałaś, jak srebrnowłosy zatrzymuje się i sięga do pochwy z kunaiami. Wiedziałaś, że wielu wojownikom i ninja na uspokojenie pomaga chłodny dotyk broni i sama stosowałaś to w praktyce. Ty również kilka razy miałaś ochotę ukatrupić księcia na miejscu, ale powstrzymywała cię obietnica złożona Hokage obietnica, której nie dotrzymałaś. Obietnica, że nie będziesz sprawiać kłopotów.
Od feralnego poranka minęło trochę czasu, ale Kakashi nadal, gdy podchodziłaś, sięgał do broni, tak na wszelki wypadek. Nie wiedziałaś, czemu chciałaś go wtedy zabić. Twoje wspomnienia związane z tą chwilą były zamglone i niewyraźne. Niezbyt pamiętałaś, co tam się stało. Pamiętałaś tylko uczucie jakby zastrzyku energii i to, że rzuciłaś w Kakashiego kunaiem. Nadal nie wiedziałaś, co cię do tego podkusiło. I było ci bardzo wstyd. Owszem. Nienawidziliście się, ale... to wciąż Kakashi, twój jedyny przyjaciel z dzieciństwa. Zastanawiałaś się, czy powinnaś przeprosić. Bałaś się, że zabrzmi to trochę płytko, więc postanowiłaś wymyślić coś lepszego.
- Mogę o coś zapytać? - Książe najwidoczniej zrezygnował z jęczenia i postanowił zagaić rozmowę. Wydałaś bliżej nieokreślone mruknięcie, a mężczyzna wziął to za zachętę. - Co tak właściwie stało się dziś w nocy? - Zapytał, patrząc (o ile to było możliwe) przenikliwie na was. Zesztywniałaś i zobaczyłaś, że Kakashi robi to samo. Wiedziałaś, że walczy z pokusą, by donieść na ciebie, ale dzielnie się powstrzymuje. Jedynie Shushimi nadal radośnie nuciła pod nosem.
- Nic takiego. Po prostu padało, a [Imię] nie wzięła namiotu i Kakashi pozwolił jej spać w swoim na czas jego warty. - Odpowiedziała blondynka. Na szczęście pominęła temat tego, że Kakashi zasnął gdzieś w trawie i tego, że ty też nagle wyparowałaś, szukając go. Spojrzałaś na Sushimi z lekką zazdrością. Też chciałabyś umieć zachowywać się tak, jakby nic się nie stało. Coś w tobie wołało, że przecież Sushimi nie było przy twojej próbie morderstwa oraz w chwilach śmierci Obito, ale z drugiej strony czułaś, że Sushimi wie więcej, niż przyznaje.
Po około godzinie dotarliście do małego miasteczka, a ty mogłaś kupić namiot. Wybrałaś mały, poręczny i lekki, ale zarazem wytrzymały. Gdy dotarłaś do obozu, zobaczyłaś, że nikogo w nim nie ma. Wiedziałaś, że książę poszedł się przejść, a Kakashi miał trenować blisko niego, ale Shushimi zobowiązała się zostać. Prychnęłaś zdenerwowana nieodpowiedzialnym zachowaniem blondynki, gdy nagle zobaczyłaś ruch i w chwilę potem gałęzie poruszone wiatrem odsłoniły następującą scenę.
Sushimi stała otoczona jakąś dziwną zieloną czakrą. Jej oczy błyszczały niebezpiecznie. Na szczęście nie zauważyła cię. Nagle usłyszałaś mrożący krew w żyłach głos:
- Nie mam zamiaru dłużej czekać! Jak to twoja misja się nie powiodła?! - Ostrożnie rozejrzałaś się, ale nikogo poza Sushimi nie zobaczyłaś. Niespodziewanie zrozumiałaś: głos wydobywał się z wnętrza Sushimi. Nie mówiła tego ona, ale raczej ktoś siedzący w niej.
- Udało mi się. Prawie by go zabiła, ale wpadł taki inny i... - Usłyszałaś słaby głos Sushimi. Zesztywniałaś. Zabiła? O co tu chodzi? Jaki inny? I kto do cholery gada z brzucha Sushimi? Nagle wszystko ułożyło się w całość. Ten dziwny zastrzyk energii, który poczułaś, musiał być spowodowany przez Sushimi. Na pewno było to banalne, posiadając taką czakrę. A z tym zabiła, to na pewno chodzi jej o Kakashiego. Ten inny natomiast to musiał być Obito. Ale czemu Sushimi chciała zabić swojego chłopaka? Zastanawiałaś się przez chwilę, aż zrozumiałaś, że to nie ona chciała, ale zapewne demon siedzący w niej. Zdruzgotana ukucnęłaś i wypuściłaś powietrze. Niestety. Usłyszała to także Shushimi i ten dziwny potwór. Szybko wyjęła kunaia.
- Shushimi. Liczę na ciebie. Nie zawiedź mnie. - Usłyszałaś głos demona i nagle czakra wokół blondynki zniknęła, a oczy odzyskały normalny kolor. Ona sama bacznie rozglądała się w poszukiwaniu twórcy hałasu. Szła w twoją stronę. Błyskawicznie wyskoczyłaś do góry, kiedy Shushimi stała tyłem do ciebie. Stanęłaś na drzewie osłonięta szczelnie liśćmi. Sushimi chyba nie usłyszała tego szurnięcia towarzyszącego twojemu skokowi. Upewniona, że nic się nie stało Sushimi z cichym: "uff" usiadła na śpiworze. Ty przeskoczyłaś przez kilka drzew i zeskoczyłaś na drogę. Nią już spokojnie szłaś do obozu jakby nigdy nic. Niestety, tak naprawdę miałaś wiele rzeczy do wyjaśnienia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro